- Na sesji Rady Warszawy pojawili się przeciwnicy Strefy Czystego Transportu w Warszawie
- Atmosfera jest nerwowa, a wystąpienia urzędników są przerywane okrzykami publiczności
- Wiceprezydent Olszewski argumentował, że miasto jest zobowiązane do utworzenia SCT
- Plan wprowadzenia strefy zostanie uchwalony, ale z licznymi poprawkami ograniczającymi zakres ograniczeń
- Dużo czytania, a mało czasu? Sprawdź skrót artykułu
Tak burzliwej sesji Rady Warszawy nie było od dawna! Już na początku obrad radny Dariusz Figura (PIS) zgłosił wniosek formalny o ogłoszenie przerwy w obradach, uzasadniając to tym, że należy zorganizować sesję tak, żeby mogli uczestniczyć w niej zainteresowani mieszkańcy, oraz aby na sesji pojawić się mógł prezydent Trzaskowski (przebywający na szczycie klimatycznym COP 28 w Dubaju). Wniosek został odrzucony, a w imieniu wnioskodawców projekt przedstawiał wiceprezydent Michał Olszewski. Jego wystąpienie, podobnie jak wystąpienia zaproszonych przez niego dyr. Tamasa Damiego z warszawskiego ratusza oraz prof. Rafała Krenke z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, były przerywane okrzykami z sali – "Precz z komuną Trzaskowskiego", "Nie, nie dla SCT", "Jakie lobby za tym stoi?", "Propaganda, propaganda!" – należały do najłagodniejszych.
Wiceprezydent Warszawy argumentował, że Miasto Stołeczne jest zobowiązane do utworzenia Strefy Czystego Transportu przez przepisy ustawowe, a także przez dokumenty i zobowiązania przyjęte w latach ubiegłych m.in. przez rząd Mateusza Morawieckiego.
Radni KO i PIS za strefą, ale na innych zasadach niż chce ratusz
Już teraz można z dużą dozą prawdopodobieństwa przyjąć, że plan wprowadzenia w Warszawie Strefy Czystego Transportu zostanie uchwalony, ale na pewno nie w takiej formie, w jakiej przygotowany został przez ratusz. Zarówno kluby radnych KO (z której wywodzi się prezydent Trzaskowski), jak i PIS zapowiedziały wprowadzenie licznych poprawek znacząco ograniczających zakres ograniczeń, odsuwające wprowadzenie większości obostrzeń, a także dodające więcej wyłączeń.
