To zdjęcie przejdzie zapewne do historii maratonów samochodowych. Pusta rampa startowa, z której nie wyjechał żaden pojazd.

Wciąż trwają dyskusje, czy słusznie Rajd Dakar 2008 został odwołany. Zespoły liczą straty, sponsorzy zastanawiają się jak wyegzekwować swój wkład w coś co sie nie odbyło. Wyliczono, że organizatorzy, czyliAmaury Sport Organisation stracili przynajmniej 35 mln dolarów. Strata każdego zespołu to setki tysięcy euro. Samo wpisowe kosztowało każdą załogę 12 tys. euro. Rada miejska Portimao, gdzie miał się kończyć pierwszy etap, domaga się od organizatorów rajdu zwrotu 1,5 mln euro. Rada 8-tysięcznego Benavente żąda 30.000 euro. Należy oczekiwać, że za nimi pójdą inni.

Niektórzy zawodnicy podjęli decyzję o symbolicznym pokonaniu części trasy. Wśród nich jest polski zespół RMF Land Rover Dakar Team, który postanowił pojechać do Maroka w okolice Warzazat, gdzie miała być baza rajdu po drugim afrykańskim etapie - w celu przetestowania aut oraz aby nie zawieść polskich kibiców, którzy dotarli do Maroka i zmierzają na odwołany odcinek specjalny. Albertowi Gryszczukowi i Michałowi Krawczykowi towarzyszy serwisowy MAN Pawła Molińskiego.

Obecnie zespół jest na terminalu promu obok Gibraltaru i ładuje się na katamaran płynący do Tangeru. W okolice Warzazat załoga RMF Land Rover Dakar Team dotrze 7 stycznia.

Do kraju zespół planuje wrócić na finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, który odbędzie się 13 stycznia - i udostępnić auta Motoorkiestrze pod Pałacem Kultury i Nauki w Warszawie.

Inne zespoły jak m.in Loprais Tatra Team powraca do domu. Jurto odbędzie sie w Pradze specjalna konferencja prasowa z udziałem całego zespołu i wszystkich zgłoszonych do Rajdu Dakar 2008 pojazdów. Należy oczekiwać ogłoszenia planów startów w tegorocznym sezonie.

Na ten temat: