Import równoległy to hasło, które staje się Rosji coraz bardziej popularne. To nic innego jak sposób na obejście dość dotkliwych sankcji nałożonych przez Zachód na Federację Rosyjską za agresję na Ukrainę. Rosyjski przemysł jest dość mocno uzależniony od zagranicznych produktów. W przypadku branży motoryzacyjnej oznacza to nie tylko przestoje w fabrykach samochodów i podzespołów, ale także poważne problemy w autoryzowanych serwisach. Brakuje bowiem części, bez których trudno naprawiać współczesne samochody nie tylko zagranicznych marek, ale i krajowych.

Łada i Kamaz, czyli trochę Rosji i trochę zachodu

Zależność jest tak duża, że przestawienie produkcji samochodów na krajowe komponenty może zająć lata. W przypadku jednego z najpopularniejszych modeli Łady, czyli Vesty, według wyliczeń mediów potrzeba nawet dwóch lat, by zapewnić samowystarczalność. W przypadku ciężarówek Kamaz z nowej serii K5 rozpoczęcie produkcji tylko na bazie krajowych podzespołów jest możliwe dopiero od przyszłego roku.

Jak informują rosyjskie media, są już podejmowane próby importu oryginalnych części i podzespołów bez zgody producentów i ich autoryzowanych przedstawicieli. Potencjalnym źródłem mogą być tzw. kraje trzecie. W praktyce jednak jednym z najbardziej kluczowych partnerów stają się Chiny, w których nie brakuje fabryk produkujących na potrzeby przemysłu motoryzacyjnego w Europie.

Łada na chińskich częściach

Według informacji rosyjskiego serwisu "Za ruliom” (najstarsze czasopismo motoryzacyjne u naszych wschodnich sąsiadów) w Rosji już brakuje części zamiennych do samochodów Grupy Volkswagena. Z dostępem do kluczowych części elektronicznych boryka się także Łada, która ogłosiła kolejne wstrzymanie produkcji (aż do 24 kwietnia) nowych samochodów i dalej poszukuje alternatywnych źródeł dostaw w Azji. Kamaz ogłosił zaś, że przy obecnych zapasach można zapomnieć o produkcji najnowocześniejszych ciężarówek z rodziny K5.

By częściowo zniwelować skutki sankcji, pojawił się także pomysł na obniżenie wymagań dotyczących emisji spalin. Obecnie w Rosji obowiązuje norma Euro 5. Po obniżeniu do Euro 3 łatwiej będzie utrzymać produkcję niektórych pojazdów i oszczędzić na kosztownych i zaawansowanych układach emisji spalin.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo:

Milion rubli za beczkę oleju silnikowego

To, co jest jeszcze dostępne na rosyjskim rynku, staje się nadzwyczaj pożądanym i drogim towarem. Jeszcze do niedawna za filtr oleju do wielu modeli Łady trzeba było zapłacić 365 rubli. Obecnie trzeba liczyć się z wydatkiem nawet 1,7 tys. Zestaw rozrządu do aut rosyjskiej marki podrożał z 6,7 tys. do 12,3 tys. rubli. W górę poszły także stawki w stacjach ASO (podwyżki o 20-30 proc.), które także kupują drożej. Duża beczka oleju Mobil 1 5W30 podrożała z 200 tys. rubli na ponad milion.

Dobrym przykładem są także opony letnie. Mimo znacznych podwyżek cen (nawet o ponad 30 proc.) w marcu notowano rekordy sprzedaży. Dość wymownie skomentował to Maxim Kadakov, redaktor naczelny "Za ruliom”: "jeszcze nigdy Rosjanie tak wcześnie nie kupowali opon letnich w takich ilościach". Zapasy ogumienia topnieją w oczach po wstrzymaniu produkcji w lokalnych zakładach Bridgestone, Continental, Michelin i Pirelli. O ile jednak w przypadku mniejszych rozmiarów można jeszcze skorzystać z tanich opon chińskich i rosyjskich marek, o tyle w przypadku większych rozmiarów (od 18" wzwyż) trudno o zamienniki. Nietrudno o wrażenie, że równie trudno będzie o zamienniki wszelkich innych części do samochodów w Rosji.