- Aero to unikalne auto, gdyż mało która armia desantuje swoje pojazdy z samolotów
- Samochód dla wojska powstał na bazie Toyoty Land Cruiser z legendarnej już serii 70 (nowe egzemplarze wciąż są oferowane m.in. w Afryce)
- Pierwsze egzemplarze Aero już służą w polskim wojsku. Na początku lutego uczestniczyły w zajęciach spadochroniarzy z 6 Brygady Powietrznodesantowej im. gen. bryg. Stanisława Sosabowskiego
W polskim wojsku coraz łatwiej o wyjątkowe i bardzo nowoczesne pojazdy. Oto jeden z najnowszych przykładów, czyli samochody dla wojsk powietrznodesantowych. Spadochroniarze zyskali specjalne pojazdy Aero dostosowane do zrzucania ze spadochronem (mało która armia korzysta z podobnych konstrukcji). Pierwsze egzemplarze służą już w 6 Brygadzie Powietrznodesantowej.
Aero (pełna nazwa wg wojskowych wymagań to - "Pojazd Wojsk Aeromobilnych o wysokiej mobilności przeznaczony do desantowania techniką spadochronową") to polska konstrukcja na bazie Toyoty Land Cruiser. To wspólne dzieło kilku firm: Auto Podlasie, Auto Special Modlniczka, Hibneryt oraz Kafar. Za projekt i konstrukcję odpowiada emerytowany oficer wojska polskiego mgr. inż. Piotr Lasek, który przybliżył nam swoje dzieło.
"Projektując pojazd Wojsk Aeromobilnych wykorzystałem nie tylko wiedzę inżynierską, lecz również wieloletnie doświadczenie wojskowe co pozwoliło na stworzenie produktu spełniającego oczekiwania i potrzeby Sił Zbrojnych RP" – wyjaśnia konstruktor.
Twórca nowego pojazdu przekonuje, że Aero to unikalne auto, gdyż mało która armia desantuje swoje pojazdy z samolotów. To pojazd z dość krótkiej, czyli tzw. niskoseryjnej produkcji, co oznacza, że najlepszym rozwiązaniem okazało się wykorzystanie podwozia i napędu od popularnego i solidnego samochodu. Stąd decyzja o wykorzystaniu podwozia i napędu od Toyoty Land Cruiser. Wybrano przy tym model, którego próżno szukać w Europie. To Land Cruiser z legendarnej już serii 70 (nowe egzemplarze wciąż są oferowane m.in. w Afryce). Piotr Lasek wyjaśnia, że jednym z atutów modelu (prócz legendarnej trwałości) jest łatwy dostęp do części zamiennych na całym świecie, co oznacza, że nawet podczas odległych misji naprawa samochodu nie będzie kłopotliwa.
Fabrycznie nowe Land Cruisery trafiają do Polski prosto z Japonii. W naszym kraju nadwozie popularnej terenówki jest od razu demontowane (razem z osprzętem; demontowany jest m.in. układ ogrzewania kabiny). Na potrzeby wojska modyfikowane jest podwozie (m.in. blokady mostów przednich i tylnych) i wzmacniane zawieszenie. Mechanicy dodają m.in. pakiet uchwytów mocujących na potrzeby transportu lotniczego (nie tylko w samolocie, ale i pod śmigłowcem) i zrzutów ze spadochronem. W oponach błotno-śniegowych dodawane są zaś wkładki typu run flat.
Zamiast tradycyjnej karoserii Toyoty montowana jest sztywna konstrukcja rurowa, do której przykręcane są panele aluminiowe. Tylny i przedni pałąk (przyjęto, że w aucie nie będzie przedniej szyby) można złożyć, by dodatkowo ułatwić transport lotniczy. Niewykluczone, że w kolejnych egzemplarzach wojskowi otrzymają przednią szybę (kolejne partia 18 sztuk trafi w tym roku do armii).
Całość opracowano tak, by w razie potrzeby żołnierze mogli podróżować nie tylko na przednich siedzeniach, ale także na platformie załadunkowej (służy także do transportu dwóch rannych). Wszystko po to, by ułatwić szybkie przemieszczanie się i transport ładunku (w tradycyjnych wojskach powietrznodesantowych żołnierz musi dźwigać na plecach cały ciężki ekwipunek). Aero dostosowano także do szybkiego podnoszenia zasobników czy ciągnięcia moździerza (ładowność aż 1,1 tony). Stąd na pokładzie wyciągarka, by wciągnąć zasobnik na platformę lub na specjalną przyczepę (razem z autem dostarczane są także przyczepy).
Pod charakterystyczną karoserią kryje się silnik Diesla o pojemności 4,2 l i mocy 96 kW (nieco ponad 130 KM), pięciobiegowa przekładnia oraz napęd na cztery koła. Silnik Aero to znany od wielu lat sprawdzony wolnossący diesel, który bez trudu pokona nawet milion kilometrów bez niezbędnego remontu. Może być zasilany paliwem lotniczym F34, z którego na co dzień korzystają wojska NATO. Oczywiście nietrudno zgadnąć, że sprawdzony diesel jest przy obecnie obowiązujących przepisach nie do przyjęcia w Europie. Wojsko jednak rejestruje Aero jako pojazd specjalny, co oznacza zwolnienie z aktualnych europejskich wymagań dotyczących emisji spalin.
Pierwsze egzemplarze Aero już służą w polskim wojsku. Na początku lutego uczestniczyły w zajęciach spadochroniarzy z 6 Brygady Powietrznodesantowej im. gen. bryg. Stanisława Sosabowskiego. Pojazdy wykorzystano podczas desantowania zasobników z samolotów C-130 Hercules. W galerii zdjęcia z ćwiczeń.
Pojazd wysokiej mobilności Aero 4x4 – dane techniczne
Wymiary – 3,6 m długości, 2,1 m szerokości, 2,3 m wysokości (po złożeniu klatki 1,35 m)
DMC – 3,5 tony
Silnik – wolnossący diesel o mocy 131 KM
Napęd 4x4, przełożenie terenowe, blokady mechanizmów różnicowych
Zawieszenie – zależne na sztywnych mostach, przód sprężyny, tył resory piórowe
Wyciągarki – 2x o uciągu 3,5 t i 2 t
Ładowność – 1200 kg
Aero to unikalne auto, gdyż mało która armia desantuje swoje pojazdy z samolotów.
Pierwsze egzemplarze Aero już służą w polskim wojsku. Na początku lutego uczestniczyły w zajęciach spadochroniarzy z 6 Brygady Powietrznodesantowej im. gen. bryg. Stanisława Sosabowskiego
Samochód dla wojska powstał na bazie Toyoty Land Cruiser z legendarnej już serii 70 (nowe egzemplarze wciąż są oferowane m.in. w Afryce).
To pojazd z dość krótkiej, czyli tzw. niskoseryjnej produkcji, co oznacza, że najlepszym rozwiązaniem okazało się wykorzystanie podwozia i napędu od popularnego i solidnego samochodu. Stąd decyzja o wykorzystaniu podwozia i napędu od Toyoty Land Cruiser.
Zamiast tradycyjnej karoserii Toyoty montowana jest sztywna konstrukcja rurowa do której przykręcane są panele aluminiowe. Tylny i przedni pałąk (przyjęto, że w aucie nie będzie przedniej szyby) można złożyć, by dodatkowo ułatwić transport lotniczy.
Całość opracowano tak, by w razie potrzeby żołnierze mogli podróżować nie tylko na przednich siedzeniach, ale także na platformie załadunkowej (służy także do transportu dwóch rannych).
Pod charakterystyczną karoserią kryje się silnik diesla o pojemności 4,2 l o mocy 96 kW (nieco ponad 130 KM), 5 biegowa przekładnia oraz napęd na cztery koła. Silnik Aero to nic innego jak znany od wielu lat sprawdzony wolnossący diesel, który bez trudu pokona nawet milion kilometrów bez niezbędnego remontu.