Odciski palców zostawiamy wszędzie. I jeszcze do niedawna mało kto się tym przejmował. No, może poza przestępcami i służbami bezpieczeństwa. Jednak wraz z rozwojem technologii biometrycznej zaczęto ją traktować jako nowy pomysł na biznes. Specjalne skanery i czujniki znalazły zastosowanie w sprzęcie biurowym (laptopy, czytniki przy drzwiach), systemach głosowania (w Brazylii) oraz oczywiście w telefonach (m.in. nowy iPhone 7 czy telefony Samsung z serii Galaxy S i Huawei P). Teraz pora na samochody.

Sam pomysł z czytnikiem palców w aucie nie jest nowy. Eksperymenty ze sprzętem biometrycznym prowadzi lub prowadziło wiele firm. Wystarczy wymienić kilka: BMW, Bosch, Delphi, Ford, Mitsubishi, Synaptics, Toyota czy Valeo. Wszystko oczywiście m.in. w imię bezpieczeństwa, by utrudnić życie złodziejom samochodów poprzez zastosowanie dwu etapowej weryfikacji (sam kluczyk to za mało). Przy okazji wspominano o poprawie komfortu (nie trzeba pamiętać o kluczykach czy pilocie). Na tym jednak nie koniec.

Continental chwali się, że odcisk palca przyda się, by łatwiej spersonalizować samochód. Innymi słowy: ustawić odpowiednio fotel i lusterka, klimatyzację, tryb pracy skrzyni biegów i zawieszenia, a nawet radio multimedialne (ulubione nagrania i stacje) czy nawigację (dostęp do listy najczęściej wybieranych miejsc). Samochód po prostu szybciej rozpozna określonego użytkownika i będzie gotowy do jazdy w krótszym czasie niż obecnie. Jak to będzie działać w praktyce będzie można zobaczyć podczas targów elektroniki konsumenckiej CES w Las Vegas, gdzie Continental pochwali się także innymi technologiami rozpoznawania kierowcy.

Znamienne, że mało kto wspomina o innych korzyściach płynących z rozpoznawania użytkownika. Dane o kierowcy mogą być bowiem zapamiętane nie tylko przez komputer w samochodzie. I chodzi nie tylko o linie papilarne, ale również o detekcję twarzy oraz parametry życiowe zbierane przez sprzęt taki jak opaski, smart zegarki czy inne produkty medyczne (w projekt jest mocno zaangażowany m.in. Ford).To bardzo cenna wiedza dla samych producentów aut (wiedzą lepiej kto i jak eksploatuje auto) oraz firm partnerskich (np. branża ubezpieczeniowa). Znają bowiem nie tylko lepiej swoich klientów, ale także zwiększają swoje szanse na to, że przy zmianie samochodu nie odejdą do konkurencji. Za cenę udostępniania wrażliwych danych przeciętny Kowalski, Smith czy Kruger otrzyma tańszą polisę, zniżki na usługi serwisowe czy inne korzystniejsze oferty. Zapewne wielu z nich się skusi.

Oczywiście powstaje istotne pytanie: kiedy pojawią się pierwsze oferty na rynku? Zapewne w ciągu kilku najbliższych lat. Data upowszechnienia systemów biometrycznych będzie zbliżona do terminu premiery zautomatyzowanych samochodów. Producenci nie kryją się bowiem z tym, że technologia rozpoznawania użytkowników rozwijana jest specjalnie na potrzeby samochodów autonomicznych. Niewykluczone, że dodatkowa weryfikacja będzie jednym z wymogów dopuszczenia pojazdów do ruchu. Im więcej zabezpieczeń tym większe szanse, na wprowadzenie aut na rynek. Ale i jednocześnie niemal pewnik, że ceny samochodów jeszcze wzrosną, bo każda nowa technologia kosztuje, a biznes oczekuje coraz szybszego zwrotu z inwestycji.