Chińska motoryzacja wciąż kojarzy nam się z niezbyt zaawansowanymi technicznie konstrukcjami, bazującymi mniej lub bardziej uczciwie na rozwiązaniach firm europejskich, amerykańskich lub japońskich. I odwiedzając stoiska chińskich firm na salonie w Szanghaju nadal można spotkać samochody inspirowane stylistyką Mercedesów, Range Roverów, Porsche czy innych słynnych marek. Bezczelne podróby „jeden do jeden” odchodzą jednak do historii. Teraz chińskie firmy zamiast kopiować rozpoznawalną na świecie stylistykę po prostu... podkupują słynnych stylistów. Zeszłoroczne prominentne transfery dotyczyły chociażby Kevina Rice'a (z Mazdy do Chery) oraz Hakana Saracoglu (z Porsche do Enovate).
Chińskim producentom nie chodzi jednak tylko o to, by ich samochody wpisywały się w zachodnie gusta – poza nielicznymi wyjątkami bowiem nie mają oni w planach podboju Starego Kontynentu czy USA. Skala lokalnego rynku i potencjał dalszego wzrostu (szacuje się, że w 2030 r. roczny wolumen osiągnie poziom 30 milionów nowych samochodów), wystarczają by mogło się tu rozwijać aż 100 różnych marek. I aktualna „proelektryczna” polityka rządu sprawia, że do tego licznego grona dołączają kolejne młode firmy.
Chiński rząd chcąc poprawić jakość powietrza w dużych miastach oferuje dopłaty dla osób kupujących samochody elektryczne, natomiast producentów wspiera finansowo w konstruowaniu modeli z niskoemisyjnym napędem. Odpowiednio rozbudowywana jest także infrastruktura ładowania. Już w przyszłym roku po drogach Chin ma jeździć 5 milionów aut elektrycznych, natomiast w 2025 r. rocznie ma się sprzedawać 5 milionów nowych aut elektrycznych. W takich miastach jak Szanghaj, gdzie rejestracje nowych samochodów są ściśle reglamentowane i obowiązuje loteria numerów, o wiele łatwiej i szybciej można uzyskać pozwolenie na użytkowanie auta elektrycznego niż spalinowego.
Ta polityka ma też wpływ na plany zachodnich producentów: skala tutejszego zainteresowania hybrydami plug-in i elektrykami powoduje, że produkcja takich modeli staje się też bardziej opłacalna dla Europy czy USA. Kolejnym czynnikiem wymuszającym ten rozwój są normy zużycia paliwa: od 2020 r. średnie spalanie wszystkich aut oferowanych przez danego producenta na rynku chińskim nie może przekraczać 5 l/100 km.
I choć takie marki jak VW „zagęszczają ruchy” i już lada moment wprowadzą do sprzedaży auta elektryczne nowej generacji, to obecnie znajdują się już w pozycji „goniącego”. W Chinach jak grzyby po deszczu powstają elektromotoryzacyjne start-upy, które przede wszystkim wzorują się na Tesli (która swoją drogą w przyszłym roku ma uruchomić tu fabrykę). Korzystają z lokalnego know-how w konstruowaniu i produkcji akumulatorów oraz hojnego finansowania inwestorów, często niezwiązanych do tej pory z motoryzacją. Niskoemisyjny napęd łączą z futurystycznym designem i nowoczesnymi multimediami. Młoda generacja Chińczyków „żyje cyfrowo”, więc dostęp do ich ulubionych aplikacji (komunikatorów, portali społecznościowych, serwisów informacyjnych, dostawy jedzenia) z poziomu samochodowego ekranu to absolutny mus.
Najpoważniejszym graczem w tym gronie jest firma Nio, która ma już w ofercie 2 elektryczne SUVy i w Szanghaju prezentowała się na ogromnym, eleganckim stoisku. Auta tej marki przekonują także wysoką jakością wykonania wnętrza oraz zasięgiem przekraczającym 500 km. Taki zasięg obiecuje też wielu innych młodych producentów, jest to magiczny poziom, który wypada reprezentować. Zdjęcia ich samochodów i ciekawostki na ich temat znajdziecie w galerii w poniżej.
Galeria zdjęć
Nio jest najpoważniejszym chińskim konkurentem Tesli. Od zeszłego roku ma w swojej ofercie już dwa elektryczne SUVy (ES6 i ES8). W Szanghaju firma zaprezentowała koncepcyjne, 4-drzwiowe coupe wymierzone prosto w Teslę Model S.
ET Preview ma wejść do produkcji seryjnej w ciągu 2 lat. To jedno z najładniejszych chińskich aut prezentowanych w tym roku w Szanghaju.
Enovate ME-S Concept także może sobie rościć prawa do tytułu najładniejszej chińskiej premiery w Szanghaju. Auto zostało zaprojektowane przez zespół stylistów, któremu przewodził Hakan Saracoglu – to były designer Porsche, który m.in. pracował przy 918 Spyder.
Linia dachu i proporcje nadwozia wyraźnie przypominają Panamerę i Taycana. Za wygląd wnętrza odpowiada Toshi Yoshizawa – ex-stylista w Audi i VW.
Także tylny pas świetlny budzi skojarzenia z Porsche. Auto wygląda jednak zgrabnie i ma się pojawić już za 2 lata w sprzedaży.
Marka Enovate została założona przez byłych pracowników firm SAIC-Volkswagen (jedna z lokalnych spółek joint-venture VW) i General Motors. W Szanghaiu młoda firma pokazała też swój pierwszy produkcyjny model – kompaktowego SUVa ME7. Na pierwszy rzut oka przypomina nieco Volvo XC60.
Enovate ME7 będzie sprzedawane w Chinach od września i dostępne wyłącznie z elektrycznym napędem. Z przodu pracuje silnik o mocy 231 KM, w podłodze umieszczono akumulator, który ma zapewniać zasięg ok. 500 km. W późniejszym okresie planowana jest także wersja dwusilnikowa.
W kokpicie Enovate ME7 znajdują się aż 3 ekrany. Pasażer może „przesuwać” ze swojego ekranu na środkowy wskazania dla kierowcy, pomagać mu np. w szukaniu muzyki na podróż lub wybieraniu celów specjalnych nawigacji. Kokpit nieco przypomina Touarega, ale środkowy ekran jest jeszcze większy niż ten w dużym SUVie VW.
Haval to marka grupy Great Wall, jedna z najpopularniejszych w segmencie SUVów. W Szanghaju firma zaprezentowała nowy duży model o nazwie F7. Widać pewne inspiracje francuskim DS7.
Z tyłu z kolei charakterystyczne przetłoczenie pod oknem nasuwa skojarzenia z Jaguarem F-Pace'em. Auto napędzają turbodoładowane silniki benzynowe 1.5 i 2.0 o mocy odpowiednio 170 i 224 KM. W Opcji skrzynia dwusprzęgłowa i napęd na 4 koła.
Z tej samej techniki korzysta też Haval F7X – bardziej awangardowy brat F7 z nadwoziem w stylu coupe.
Z tyłu wyraźnie widać, że Haval F7X papuguje wygląd BMW X4. Jest jednak od niego znacznie tańszy – ceny zaczynają się już od 120 000 yuanów czyli ok. 70 000 zł.
Kokpit Havala F7X stylistyką nie odbiega od europejskich standardów, pierwsze wrażenie jakości też jest dobre. Multimedia steruje się pokrętłem umieszczonym na tunelu.
Singulato IS6 to duży SUV z elektrycznym napędem i drzwiami otwieranymi w przeciwnych kierunkach.
Szczególnie z tyłu nie da się go pomylić z żadnym innym samochodem. Marka Singulato należy do firmy Zhike Youxing Technology założonej raptem... 4 lata temu!
Ozdobą stoiska Singulato było efektownie stuningowane iS6. Jego 2 silniki elektryczne osiągają łączną moc 557 KM. Auto otrzymało pneumatyczne zawieszenie, poszerzono nadwozie, zwiększono rozstaw kół...
...kropkę nad i stanowi obfite ospoilerowanie inspirowane bolidami z wjazdów na Pikes Peak. Ten egzemplarz jednak powstał wyłącznie w celach pokazowych, nie będzie rywalizował w imprezach sportowych.
Nowe BMW serii 3 w wersji z wydłużonym rozstawem osi – nadwozie ma 4,83 m długości (+12 cm). Zostało zaprojektowane specjalnie z myślą o chińskim rynku i tutaj też jest produkowane. Aż 80 proc. „trójek” sprzedawanych w Chinach to wersje w „longu”!
Po prostu piękna felga na BMW M2 Competition.
Hongqi to marka należąca do grupy FAW. Słynie z luksusowej limuzyny L5 w stylu retro. W Szanghaju pokazała też sedana klasy średniej H5 (platforma starej Mazdy 6) w wersji z wodorowymi ogniwami paliwowymi.
Parametry techniczne tego zaawansowanego rozwiązania oraz plany produkcyjne pozostają jednak tajemnicą...
Kokpit Hongqi H5 prezentuje się nowocześniej niż niejednej europejskiej limuzyny.
H7 jest dużą limuzyną, która z założenia nie ma przyciągać wiele uwagi...
...ale w specjalnej wersji z dwubarwnym lakierowaniem jest dokładnie odwrotnie. Wnętrze tego auta bardzo rozczarowuje, tył wydaje się nieproporcjonalny.
Zgrabny kompaktowy SUV (4,49 m długości) z elektrycznym napędem. Może być napędzany jednym lub dwoma silnikami, każdy o mocy 155 KM.
Zasięg wynosi do 390 km wg cyklu pomiarowego NEDC.
Marka Qoros była jedną z pierwszych z Chin, które starały się sprostać europejskim wymaganiom w zakresie jakości, designu i prowadzenia. Niestety z podboju Europy nic nie wyszło (auta były przez chwilę sprzedawane na Słowacji), na macierzystym rynku marka też nie notuje oczekiwanych wyników sprzedaży.
Qoros aktualnie elektryfikuje swoją gamę aut, w tym kompaktowego sedana 3. W Szanghaju pokazał nawet prototyp małego SUVa z wodorowymi ogniwami paliwowymi.
Gwiazdą stoiska Qorosa był jednak koncepcyjny MILE II. Z przodu ten samochód trochę przypomina Lexusa LC.
Z tyłu z kolei pas świetlny z małymi LEDami w kształcie „pazurków” nasuwa skojarzenia z Peugeotem. Bryła nadwozia prezentuje się jednak bardzo zgrabnie.
Wnętrze jest typowe dla konceptów prezentowanych w tym roku w Szanghaju: udziwniona kierownica w minimalistycznym kokpicie z wieloma ekranami wokół kierowcy. Ciekawostką są boczki drzwi – wykończono je m.in. korkiem.
A skoro już o Lexusie mowa... Japońska marka premium zaprezentowała w Szanghaju swojego pierwszego w historii vana! Model LM 300h bazuje na oferowanych w Japonii Toyotach Alphard i Vellfire i wykorzystuje napęd hybrydowy z 2,5-litrowym silnikiem benzynowym. Kabina może być 4- lub 7-osobowa i wyposażona w najwyższe luksusy.
Elektryczny SUV o długości 4,68 m. Akumulator o pojemności 63 kWh ma zapewniać zasięg ponad 500 km wg cyklu pomiarowego NEDC.
Umieszczony z przodu silnik osiąga moc 190 KM. Aiways U5 ma być sprzedawany także w Europie. Cena jeszcze nie jest znana, ale ma być znacznie niższa niż w przypadku Tesli model X czy Audi e-trona.
Oto małe coupe z silnikiem elektrycznym o mocy 170 KM. Było po raz pierwszy prezentowane półtora roku temu, teraz w Szanghaju pokazano finalną wersję, która lada dzień ma trafić do produkcji.
Niestety samochód, który stał na stoisku wyglądał jakby został zmontowany pospiesznie – elementy nadwozia były krzywo spasowane, lakier nierównomiernie nałożony, także wnętrze, wzorowane na Mercedesach, wymagało jeszcze dopieszczenia. Co ciekawe, układ napędowy uruchamia się po rozpoznaniu twarzy kierowcy.
Hozon U to dzieło start-upu z Jianxing (okolice Szanghaju). Firma od zeszłego roku sprzedaje już jeden samochód elektryczny (o wiele prostszy i nieprezentowany na targach), model U ma być drugim – nowocześniejszym i większym. Nadwozie ma 4,51 m długości, akumulator ma zapewniać zasięg 500 km wg cyklu NEDC. Przedstawiciele Hozona przekonywali, że auto jest już w 95 proc. gotowe do produkcji. Ciekawostką we wnętrzu są słupki A z wbudowanymi ekranami – jest na nich wyświetlany obraz z zasłoniętego obszaru.
Jetta to nowa marka Volkswagena w Chinach. Jest adresowana przede wszystkim do klientów, którzy kupują swój pierwszy samochód w życiu i pozycjonowana pod VW i nawet Skodą. Nazwa oczywiście korzysta z rozpoznawalności i popularności Volkswagena Jetty w Chinach, czyli kompaktowej limuzyny na której „wychowało się” wielu tutejszych kierowców.
Pierwszym modelem Jetty, który trafi jesienią do sprzedaży jest kompaktowa limuzyna VA3. Przestronnością kabiny przypomina Skodę Rapid, także wykończenie i elementy obsługi są zbliżone.
Drugim modelem Jetty będzie SUV o nazwie VS5. Auto gabarytami i stylistyką przypomina Seata Atekę. Pod maską pracuje silnik 1.4 TSI
Wnętrze jest bardzo przestronne, deska rozdzielcza wygląda nawet ciekawiej niż w wspomnianym Seacie. Cena Jetty VS5 ma wynosić ok. 60 tys. zł – gdyby ten samochód spełniał europejskie wymogi homologacyjne mógłby być też ciekawą propozycją dla klientów w Polsce.
Jeszcze niegotowym (auto nie miało wnętrza), ale już prezentowanym trzecim modelem Jetty jest VS7 – SUV wielkości VW Tiguana. Podobnie jak mniejszy VS5 bazuje na płycie podłogowej MQB – czyli tak jak większość modeli grupy VW.
Z tyłu podobieństwo do Seata jest wyraźne – hiszpańska marka nie jest jednak oferowana w Chinach, dlatego można było sobie pozwolić na takie „zapożyczenie” designu w ramach koncernu.
Marka Hanteng pokazała dużego SUVa X7 z wodorowymi ogniwami paliwowymi i elektrycznym napędem. Moc? Osiągi? Zasięg? Na stoisku nie było nikogo, kto by chciał nam przybliżyć szczegóły tego modelu. Widać jednak, że chińskie marki nie ograniczają się wyłącznie do elektrycznych aut na baterie. Pytanie tylko, czy ten samochód rzeczywiście jeździ i czy technika napędu nadaje się do produkcji seryjnej.
Kokpit Hantenga jest wyraźnie wzorowany na SUVach BMW. Z kolei wybierak automatu w postaci pokrętła został zapożyczony z Jaguarów i Land Roverów.
Na stoisku Hantenga stał też miejski samochód, najprawdopodobniej służący do badań nad autonomiczną jazdą. Jeśli wierzyć napisom na masce, projekt jest prowadzony we współpracy z lokalnym technologicznym gigantem Baidu.
Czujniki obserwujące otoczenie samochodu czyli „oczy” systemu autonomicznej jazdy.