Jak pisaliśmy niedawno TUTAJ, akumulatory litowo-jonowe, stosowane w wielu autach elektrycznych mają pewną wadę – to umiarkowana stabilność. Baterie tego typu są bardzo wrażliwe na przeładowanie i na wysoką temperaturę – może wydzielić się ona samoistnie, być efektem przeciążenia, albo zwarcia spowodowanego np. uszkodzeniem obudowy baterii albo zewnętrznego okablowania. Ciepło może też nadejść z zewnątrz.

Konstruktorzy aut na prąd znają ryzyko i stosują różnorakie zabezpieczenia: ogniwa akumulatorów Li-ion są obudowane układami monitorującymi temperaturę, które w razie potrzeby spowalniają lub zatrzymują proces ładowania. Ponadto, baterie są chłodzone i umieszczone w mocnej obudowie, która jest odporna na uderzenia, zgniatanie i – w znacznym – stopniu wodoszczelna. Obudowa ma też często izolację termiczną. Gdy dojdzie do wypadku, automatycznie rozłączane jest zasilanie pojazdu.

Ale... pożary będą się zdarzać. A płonący „elektryk” to problem, bo pożar samochodowego akumulatora Li-ion jest raczej nieprzewidywalny, wieloetapowy i choć sumaryczna ilość zgromadzonej energii jest niższa niż w baku benzyny, to może dojść do wybuchu. Samochody elektryczne mogą palić się na raty i nawet przez kilka, kilkanaście godzin. Znane są przypadki, gdy do ponownego pojawienia się ognia dochodziło już po kilku dniach od... ugaszenia pierwotnego pożaru. Operacje gaśnicze są utrudnione m.in. ze względu na wysoką temperaturę, jaka towarzyszy pożarowi auta elektrycznego.

Z wodą należy obchodzić się ostrożnie, albo użyć specjalnego proszku gaśniczego lub koca gaśniczego, jak pokazuje m.in. film powstały przy współpracy straży pożarnej z Saragossy (Hiszpania) i producenta koców gaśniczych (Bridgehill).

Koc jest dopasowany do wymiarów samochodu i gdy zostanie nałożony na płonącego „elektryka”, odetnie dopływ tlenu, a sam przy okazji (raczej...) się nie zapali. Problem polega na tym, że tańsze koce da się wykorzystać w zasadzie raz, a te droższe, wielorazowego użytku, są nadal bardzo drogie – nawet 2000 euro. Mimo to wygląda na to, że to technologia mająca szansę, żeby się upowszechnić i zrewolucjonizować pracę strażaków.