Firmy leasingowe i zajmujące się wynajmem aut narzekają na spadające ceny aut używanych. W porównaniu do listopada ubiegłego roku sprzedają te same modele przeciętnie 10-25 proc. taniej. Średnie ceny popularnych aut oscylują między 15-25 tys. zł, więc odzyskują po sprzedaży przeciętnie kilka tysięcy mniej.

Teraz klienci muszą się liczyć z podwyżkami. Żeby nieco zamortyzować ich skalę, firmy starają się uzyskiwać lepsze ceny sprzedaży. Jednym ze sposobów jest zaoferowanie aut klientom indywidualnym.

Tą drogą można kupić auto o kilka procent taniej, niż wynoszą oferty rynkowe. Tego typu auta mają zwykle przejechane 100-150 tys. km. Co ciekawe, z danych niektórych firm wynika, że auta sprzedawane w tym roku mają przeciętnie kilkanaście tysięcy kilometrów przebiegu mniej niż te z 2007 roku. Plusem jest ich regularny serwis i przegląd przed sprzedażą.

W ostatnich latach firmy kupowały dla swoich pracowników coraz lepsze samochody, bo był to dodatkowy bonus dla pracowników, o których do niedawna trzeba było konkurować. Dotyczy to szczególnie aut dla średniej i wyższej kadry menedżerskiej. Tego typu auta najbardziej też dotykają spadki wartości. To efekt tego, że w tym roku nowe samochody taniały najbardziej, a to od razu wpływało na cenę aut używanych. Do tego trzeba dodać import aut, szczególnie opłacalny w przypadku aut z USA, skąd sprowadzano raczej samochody lepszej klasy. Z drugiej strony w tym segmencie aut można znaleźć auta o stosunkowo małym przebiegu i dobrze utrzymane. Nie zawsze szefowie i menedżerowie tak intensywnie wykorzystują służbowe auta, jak np. szeregowi pracownicy zajmujący się sprzedażą. Oznacza to, że osoby poszukujące samochodu wyższej klasy, ale 2-, 3-letniego mogą wyłowić tam ciekawe oferty za połowę ceny auta nowego.

Więcej w "Gazecie Prawnej"