- Mieszkaniec Wiednia umieścił swoje Ferrari 296 GTB na balkonie
- Planował stworzyć przeszkloną gablotę wokół auta, traktując je jako dzieło sztuki.
- Samochód na balkonie postał tydzień, gdy do jego drzwi zapukali urzędnicy
- Ferrari 296 GTB to hybryda PHEV o mocy 830 KM, osiągająca 100 km na godz. w 2,9 s
- Zachęcamy do oddawania głosów w ankiecie, która znajduje się na końcu artykułu
- Dużo czytania, a mało czasu? Sprawdź skrót artykułu
Umieszczanie drogich i supersportowych samochodów w różnych dziwnych miejscach przez swoich ekscentrycznych właścicieli już przestało dziwić. Nie kupują oni bowiem tych aut, żeby wykorzystywać ich możliwości na torze, a bardziej po to, żeby się na nie patrzeć. Pewien mieszkaniec Wiednia uznał jednak, że nie tylko swoim oczom da się napatrzeć, ale pozwoli też na to przechodniom i sąsiadom.
Poznaj kontekst z AI
- Przeczytaj także: Para ukarana mandatem za parkowanie na własnym podjeździe. Dziwny przepis w San Francisco
Dlaczego właściciel umieścił Ferrari na balkonie?
28-letni Amara Dezica z wiedeńskiej dzielnicy Floridsdorf wymyślił, że jego Ferrari 296 GTB stanie na balkonie. Pomysł, który dla wielu mógłby wydawać się ekstrawagancki, dla bogacza był świadomą inspiracją luksusem: w najdroższych rezydencjach świata specjalne windy transportują auta prosto do salonów właścicieli. Niestety, w jego miejscu zamieszkania takich wind nie ma, a mieszkania są wyposażone w bardziej pospolite windy dla ludzi.
Nie ma jednak spraw, których nie da się rozwiązać, dlatego zdeterminowany ekscentryk zamówił lawetę z dźwigiem, która uniosła ważący 1400 kg samochód i ustawiła go na balkonie. Jak zdradził w rozmowie z "Bild", nietypowa operacja kosztowała kilka tysięcy euro. Jednak dla Dezica nie był to wydatek bezcelowy. Samochód miał stać się centralnym punktem mieszkania. — Chciałem zbudować wokół samochodu przeszkloną, podświetlaną gablotę. Po prostu jak witryna dla dzieła sztuki — tłumaczył.
Dlaczego właściciel musiał zdjąć Ferrari z balkonu?
I na tym sprawa mogłaby się zakończyć, gdyby nie władze miasta i strażacy. Już tydzień po spektakularnym parkowaniu na miejscu pojawili się urzędnicy. Nakazali oni natychmiastowe usunięcie pojazdu — powodem nie były jednak obawy o wytrzymałość konstrukcji, lecz przepisy przeciwpożarowe.
Dezic taką decyzją nie był zachwycony. — Urzędy uzasadniły to wymogami ochrony przeciwpożarowej — komentuje sfrustrowany wiedeńczyk. — Nigdzie indziej nie ma z tym problemu, tylko u nas — dodaje. Ostatecznie podobna laweta, jak ta, która wniosła na balkon piękne Ferrari, musiała je ściągnąć na ziemię, podobnie jak wyobrażenia bogatego mieszkańca Wiednia. Resztę zimy auto spędzi zamknięte w hali, z dala od blasku reflektorów i podziwu przechodniów.
To rozwiązanie zdecydowanie lepsze dla przepisów przeciwpożarowych i dla samego samochodu, które nie będzie narażone na niesprzyjające Wiedeńskie warunki zimowe. Być może dzięki tej decyzji właściciel zdecyduje się jednak na wykorzystanie potencjału tego samochodu na torze, a jest z czego korzystać.
- Przeczytaj także: Audi dosłownie unosiło się nad ziemią. "Mistrz kierownicy"
Jakie osiągi ma Ferrari 296 GTB?
Ferrari 296 GTB napędzane jest bowiem 3-litrowym silnikiem V6 połączonym z napędem elektrycznym, co łącznie daje 830 KM mocy i 740 Nm momentu obrotowego. Dzięki tak mocarnemu napędowi, kierowca widzi pierwszą setkę w 2,9 s i może się rozpędzić aż do 330 km na godz. Jest to hybryda PHEV, dlatego auto potrafi także przejechać 25 km na samym prądzie, choć zapewne mało kierowców właśnie tak wykorzystuje ten silnik.
Cóż, jedynym problemem właściciela tego Ferrari może być teraz gorszy dostęp do gniazdka, by doładować auto...