- Debiutujący 20 lat temu Phaeton był pierwszą luksusową limuzyną w historii Volkswagena
- Samochód otrzymał trudne zadanie rywalizowania z Mercedesem klasy S
- Volkswagen przygotował następcę, ale w końcu odrzucił projekt. Dlaczego?
- Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onetu
To nie jest zwykła sytuacja. Firmy samochodowe wyjątkowo rzadko dzielą się publicznie zdjęciami swoich niewdrożonych modeli. Choć jest ich naprawdę sporo, to rocznie zazwyczaj poznajemy zaledwie kilka takich samochodów.
Tym razem na śmiałość zdobył się Volkswagen, który właśnie przyznał, że miał praktycznie gotową do produkcji drugą generację luksusowego Phaetona, ale ostatecznie z niej zrezygnował. Dlaczego?
Phaeton to pierwszy luksusowy Volkswagen
Pierwszą generację Phaetona można uznać za najbardziej kontrowersyjnego Volkswagena naszych czasów. Firma tym modelem postanowiła bowiem zadebiutować w klasie luksusowych limuzyn. Było to o tyle niezręczne, że koncern VW miał od tego zupełnie inne brandy, jak audi i Bentleya. Dodawanie kolejnego luksusowego samochodu rodziło niepotrzebną konkurencję.
Poza tym Volkswagen to producent aut popularnych, a nie premium. Wydając krocie na samochód luksusowy nabywcy z reguły wolą, żeby miał on także luksusowe logo, a nie kojarzone głównie z Golfem. Zresztą już sama nazwa nie pasowała do tak ekskluzywnego auta: ”Volkswagen” oznacza przecież ”samochód ludowy” lub ”samochód dla ludu”.
Volkswagen tym się nie przejmował i w 2002 r. rozpoczął produkcję Phaetona. Mało tego, rozpoczął ją w specjalnie zbudowanej fabryce. Mocno przeszklona Glaeserne Manufaktur powstała w Dreźnie i była równie zaawansowana technicznie co sam Volkswagen Phaeton. Choć samochód montowano głównie ręcznie, to np. wózki z częściami podjeżdżały do stanowisk same, co wyglądało jak scena z filmu o duchach.
Dalsza część tekstu pod materiałem wideo
Volkswagen Phaeton - porażka luksusu
Volkswagen Phaeton miał 506 cm długości, 190 cm szerokości i 145 cm wysokości. W chwili debiutu był więc dłuższy od standardowych wersji Audi A8, BMW serii 7 i Mercedesa klasy S! Później do gamy luksusowego Volkswagena dołączyła odmiana przedłużona o 12 cm.
Pokrywę silnika, drzwi i klapę bagażnika wykonano z aluminium. Zastosowano pneumatyczne aktywne zawieszenie, a kratki wentylacyjne w desce rozdzielczej otwierały się elektrycznie.
Do gamy silnikowej trafiły minimum 6-cylindrowe jednostki. Topowa miała aż 12 cylindrów w układzie W, sześć litrów pojemności i 420 KM, co umożliwiało przyspieszenie od 0 do 100 km/h w 6,1 s. Z czasem w ofercie tej wersji pojawiły się karbonowo-ceramiczne tarcze hamulcowe.
Niestety, stało się tak, jak wieścili pesymiści i sceptycy. Volkswagen Phaeton poniósł rynkową porażkę. Konkurencyjne (i produkowane przez ten sam koncern) Audi A8 sprzedawało się w Europie przeważnie dwa-trzy razy lepiej od topowego VW, a zainteresowanie Mercedesem klasy S było od trzech do pięciu razy wyższe (dane: JATO Dynamics za ”Automotive News Europe”). Symbolem porażki było wycofanie z gamy wersji z W12 w 2011 r., na pięć lat przed końcem produkcji samego auta.
Mimo to firma projektowała następcę.
Tajemnica Volkswagena
Na 20-lecie debiutu pierwszego Volkswagena Phaetona producent ujawnił sensacyjne zdjęcia niewdrożonego następcy.
Samochód bazował na platformie MLB, z której korzystają np. obecne generacje Audi A8 i VW Touarega. Kabinę Phaetona II zaprojektował Tomasz Bachorski, szef designu wnętrz w marce Volkswagen. W tablicy rozdzielczej znalazł się duży zakrzywiony ekran, który w końcu trafił do przedstawionego w 2018 r. Touarega III.
Prace nad kolejnym Volkswagenem Phaetonem były bardzo zaawansowane, wystarczy spojrzeć na zdjęcia – auto nie wygląda jak makieta, ale na gotowe do produkcji. Na dodatek jest w pełni funkcjonalne, co prototypom z międzynarodowych salonów samochodowych nie zdarza się często. Dlaczego więc Volkswagen odrzucił ten projekt?
Firma uznała, że trzeba się skupić na elektromobilności. Skonstruowanie od podstaw całej gamy aut elektrycznych wymagało gigantycznych nakładów, więc skoro można było zaoszczędzić na samochodzie, który raczej nie zapowiadał się na pewny hit, to dlaczego tak nie postąpić?
Można więc z przekąsem powiedzieć, że zamiast nowego Volkswagena Phaetona mamy elektrycznego VW ID.3.