• Na kanale YouTube Bandyta z kamerką pojawiło się nagranie, w którym jeden z kierowców pokazał, jak podczas jazdy drogą ekspresową S5 jego uwagę zwróciło srebrne BMW z kartką z napisem "POMOCY"
  • Nie namyślając się długo, kierowca ruszył za podejrzanym autem, a następnie zgłosił sytuację policji. Choć początkowo funkcjonariusze mieli problem z namierzeniem samochodu, to ostatecznie im się to udało
  • Policjantom ustalili, że żadna z osób, które przebywały w aucie, nie potrzebowała pomocy i był to jedynie głupi żart. Podkreślają jednak odpowiedzialne i właściwe zachowanie autora nagrania
  • Więcej takich historii znajdziesz na stronie głównej Onetu

Autor nagrania, które trafiło do sieci, podróżował drogą ekspresową S5 z Wrocławia do Poznania. W pewnym momencie wyprzedziło go srebrne BMW na szwedzkich numerach rejestracyjnych. — Na półce z tyłu był pluszowy miś, który zasłaniał całe tylne okno, a na kartce było napisane "POMOCY" — relacjonował kierowca w filmiku opublikowanym na kanale YouTube Bandyta z kamerką.

Kierowca zauważył kartkę w aucie. Początkowo nie chciał śledzić auta

Początkowo nagrywający nie zareagował, uznając to za żart. Jednak po chwili postanowił podjechać bliżej BMW i zrobić mu zdjęcie. Podejrzewał, że w aucie może znajdować się porwana osoba, próbująca przekazać wiadomość innym uczestnikom ruchu drogowego. W końcu kierowca powiedział podróżującej z nim żonie, by ta zadzwoniła na policję.

Przez kolejne kilkadziesiąt sekund widzimy, jak nagrywający uparcie podąża za srebrnym BMW. W prawym dolnym rogu można zaobserwować, jak wraz z kolejnymi kilometrami wzrasta prędkość, z jaką poruszają się oba pojazdy. — Próbowałem go dogonić, ale przy 205 km na godz., kamera trochę przekłamuje prędkość, zrezygnowałem — dodał.

Policja znalazła właściciela samochodu

Następnie autor nagrania połączył się z policją, by zgłosić funkcjonariuszom zaistniałą sytuację. Portal moto.pl informuje, że policjantom z Trzebnicy udało się namierzyć właściciela samochodu, choć nie było to łatwe. Zaraz po otrzymaniu zgłoszenia na miejsce został wysłany patrol, który nie był jednak w stanie namierzyć samochodu zgodnego z opisem.

Dodatkowo identyfikację właściciela utrudniały zagraniczne numery rejestracyjne. W końcu policjanci dociekli, gdzie mieszka kierowca BMW. Po przybyciu do jego aktualnego miejsca pobytu funkcjonariusze dowiedzieli się, że nikt z auta nie potrzebował pomocy. Kartka była jedynie głupim żartem. Policjanci ocenią, czy w zaistniałej sytuacji nastąpiło złamanie przepisów ruchu drogowego.

Policja podkreśla, że nagrywający zachował się prawidłowo, powiadamiając służby o niepokojącym zdarzeniu. — Każdy sygnał mający związek z sytuacją niebezpieczną bądź zagrożeniem, jest bowiem dla nas ważny i zostaje dogłębnie sprawdzany przez policjantów — przekazała moto.pl st. asp. Daria Szydłowska z Komendy Powiatowej Policji w Trzebnicy.