Kwarantanna wpłynęła mocno na nasze możliwość przemieszczania się, mimo tego na drogach nie zrobiło się znacznie bezpieczniej. Według ostatnich dostępnych badań natężenia ruchu, wykonanych przed Generalną Dyrekcję Dróg i Autostrad, na niektórych drogach krajowych liczba aut spadła nawet o 55 procent. To dane z 22 marca, które odnoszą się do sytuacji z 8 marca – po zaostrzeniu ograniczeń w przemieszczaniu się, ruch ten zmalał jeszcze bardziej, ale tu już nie mamy dokładnych danych, gdyż GDDKiA zrezygnowała z pomiarów natężenia.

Tak radykalne zmniejszenie liczby aut na drogach, oczywiście ma także swoje dobre strony w postaci wyraźnego spadku liczby wypadków i kolizji. Ze szczątkowych statystyk policji można wnioskować, że o ile jeszcze w styczniu i lutym liczba wypadków rosła w stosunku do tego samego okresu w roku 2019, to już w marcu widać było wyraźny spadek (według wyliczeń portalu brd24.pl o blisko 32 procent z 2079 do 1423).

W tym samym czasie liczba poszkodowanych spadła o ok. połowę. W lutym każdego dnia w wypadkach rannych było średnio od 60 do 90 osób, a w drugiej połowie marca dziennie było już od 20 do 40 osoļ poszkodowanych w wypadkach drogowych.

Marzec – mniej wypadków, mniej rannych, ale tyle samo ofiar

Jeszcze większe spadki w statystykach wypadków widać w samym marcu. W tygodniu przed wprowadzeniem stanu epidemicznego (9-15 marca) zanotowano 406 wypadków i 453 rannych. Z kolei w ostatnim tygodniu tego miesiąca (od 23 do 29 marca) kiedy już obowiązywały ograniczenia w przemieszczaniu się liczba wypadków zmalała o niemal połowę do 207, a liczba ofiar o ponad 50 procent do 206 osób.

Niestety, tak wyraźnego spadku nie widać wśród ofiar śmiertelnych. W tym przypadku liczniki pozostały na podobnym poziomie – 37 ofiar kontra 33 ofiary. Tą samą zależność zauważył Wojciech Pasieczny, były policjant, a obecnie wiceprezes Fundacji Zapobiegania wypadkom drogowym. Według jego obliczeń w drugiej połowie marca ginęło 17 osób na 100 wypadków drogowych, a średnia roczna w Polsce wynosi 9 ofiar na 100 wypadków. Oznacza to blisko dwukrotny wzrost śmiertelności!

Nie wszędzie ruch tak mocno zmalał

Podobne wnioski płyną z danych poszczególnych powiatów. W Siedlcach liczba wypadków i rannych spadła w ostatnim okresie jeszcze bardziej. Według podinsp. Krzysztofa Skupa codziennie na drogach powiatu siedleckiego dochodziło od 8 do 12 zdarzeń. Od 23 marca średnio dochodzi do 3 zdarzeń dziennie. Niestety, w pierwszym kwartale 2020 roku zanotowano tyle samo ofiar co w tym samym okresie roku ubiegłego.

– Pomimo tego, że rzeczywiście liczba zdarzeń drogowych maleje i widać, że samochodów na drogach jest mniej, nadal zastanawia stosunkowo duża liczba pojazdów przemieszczających się po naszym terenie – zauważa też podinsp. Skup.

Nadal wielu kierowców niezbyt poważnie traktuje zalecenia dotyczące obecnej kwarantanny. Do tej pory siedlecka drogówka wydawała upomnienia osobom, które nadużywały dotychczasowych ograniczeń w przemieszczaniu się, ale wiadomo już, że nie wszędzie są tak wyrozumiali policjanci. Niektórzy kierowcy przekonali się o tym na własnej skórze – nie brakuje osób ukaranych mandatem nawet w wysokości 500 zł i cofniętych do domu. Tu warto przypomnieć, że mandat grozi nie tylko kierowcy, ale każdej osobie podróżującej w samochodzie.

Skąd tak duża liczba ofiar śmiertelnych?

Od lat statystyki policyjne pokazują pewną zależność. Do najpoważniejszych w skutkach wypadków odchodzi podczas weekendów, wakacji, czyli wtedy gdy ruch jest mały a pogoda i warunki drogowe wręcz idealne. Wtedy zwykle kierowcy są bardziej skorzy do przekraczania dozwolonej prędkości i to znacznie. W takich warunkach podejmują także bardziej ryzykowne decyzje, które niestety, czasem kończą się tragicznie.

Okazuje się jednak, że nie tylko Polacy w czasach pandemii zaczęli jeździć bardziej niebezpiecznie.

Wyraźny wzrost liczby kierowców przekraczających dozwoloną prędkość zauważono, m.in. w Danii. Tamtejsza dyrekcja dróg wskazała, że odsetek kierowców, którzy w dużych miastach przekraczają dozwolone prędkości wzrósł o 10 procent. Interweniował już nawet duński minister transportu Benny Engelbrecht, który apelował niedawno o większą odpowiedzialność.

Jeszcze większe problemy z kierowcami przekraczającymi dozwoloną prędkość mają Brytyjczycy. Policjanci informują o wzroście liczby kierowców radykalnie przekraczających limity prędkości. Zdarzają się przekroczenia prędkości o 130 mph, a w miastach coraz więcej osób jeździ dwa razy szybciej niż jest to dozwolone.

Nadal wsiadamy za kółko pijani

Jak zauważa także Pasieczny, niepokojące są także dane o liczbie kierowców, którzy wsiedli za w ostatnich dniach za kierownicę na „podwójnym gazie”. Tylko w dniach 22-26 marca (po wprowadzeniu ograniczeń w ruchu) policjanci zatrzymali 492 nietrzeźwych kierujących.

Źródło: Policja, Prawodrogowe.pl, brd24.pl