Auto Świat Wiadomości Aktualności W bloku zawisła karteczka "zakaz parkowania elektryków". Ktoś zostawił dosadną odpowiedź

W bloku zawisła karteczka "zakaz parkowania elektryków". Ktoś zostawił dosadną odpowiedź

Autor Milena Zawiślińska
Milena Zawiślińska

Samochody elektryczne, nomen omen, rozgrzewają emocje. Mit o ich łatwopalności i wybuchowości sprawia, że w niektórych miejscach pojawiają się zakazy parkowania czy ładowania tego typu aut. Karteczka z informacją o zakazie zawisła w jednym z warszawskich bloków. Na sprzeciw nie trzeba było długo czekać.

Zakaz parkowania elektryków pojawił się w bloku. Co mówią przepisy?
Alexandru Nika, Milena Zawiślińska / Shutterstock
Zakaz parkowania elektryków pojawił się w bloku. Co mówią przepisy?
  • Na osiedlach pojawiają się zakazy parkowania i ładowania samochodów elektrycznych. Prawnicy oceniają, że tego typu ustalenia właściciel elektryka może podważyć w sądzie
  • Samochody elektryczne nie palą się i nie wybuchają częściej niż spalinowe — wynika z informacji od służb i ekspertów
  • Mogą być trudniejsze do ugaszenia, ale nie tak trudne, jak głosi popularny mit (że elektryk pali się 24 godz.)
  • Więcej ważnych artykułów znajdziesz na stronie głównej Onetu

"W trosce o bezpieczeństwo osób oraz mienia (...) zakazuje się wykorzystania hali garażowej dla pojazdów elektrycznych, w szczególności zakazuje się parkowania i ładowania samochodów elektrycznych" — kartka o takiej treści zawisła w bloku na warszawskim Żoliborzu. Nie wszyscy zgadzają się z tym komunikatem, bo szybko pojawił się na niej dopisek "BEZPRAWNA BZDURA" (pisownia oryginalna).

Karteczka z informacją o zakazie parkowania
Karteczka z informacją o zakazie parkowaniaMilena Zawiślińska / Auto Świat

Zakaz parkowania elektryków w garażu podziemnym — czy to legalne?

Na wspomnianej karteczce administracja osiedla powołuje się na dwa artykuły Ustawy o elektromobilności i paliwach alternatywnych (Art. 12b i Art. 12c). Sprawdzam, o czym mówią te przepisy. W skrócie: dotyczą instalowania ładowarek do samochodów elektrycznych. Procedura jest szczegółowo określona i warto się z nią zapoznać.

"W budynkach mieszkalnych wielorodzinnych, w których liczba samodzielnych lokali mieszkalnych jest większa niż trzy, punkt ładowania instaluje się i eksploatuje po uzyskaniu zgody zarządu wspólnoty lub spółdzielni lub osoby sprawującej zarząd nad daną nieruchomością, wydawanej na wniosek osoby posiadającej tytuł prawny do lokalu w tym budynku i stanowisko postojowe do wyłącznego użytku" — czytamy.

Wnioskodawca musi się zobowiązać do pokrycia kosztów zakupu i instalacji takiego punktu. Dalsze zapisy dotyczą samej ekspertyzy: co musi się w niej znaleźć, kto ją wykonuje itd. W przepisach wskazane jest wyraźnie, dlaczego możemy spotkać się z odmową zainstalowania punktu (np. nie godzimy się na pokrycie kosztów albo nie mamy zgody właściciela stanowiska postojowego). Co ważne, wspomniane artykuły nie mówią o wjeździe takich aut do garażu ani o ich parkowaniu.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo:

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

Czy wspólnota albo spółdzielnia może w takiej sytuacji zakazać nam wjazdu? Może — odpowiada prawniczy portal Infor.pl.

Czy właściciel elektryka może w takiej sytuacji pójść do sądu. Tak. Jakie ma szanse?

Prawnicy wypowiadający się w branżowych mediach są zgodni co do tego, że szansę na uchylenie uchwały wspólnoty mają ci właściciele elektryków, którzy miejsce parkingowe stanowiące odrębną własność. Jak wyjaśnia portal prawo.pl, chodzi o sytuację, "gdy garaż jest odrębnym lokalem użytkowym z własną księgą wieczystą". Swobodę korzystania z własności zapewnia nam prawo cywilne.

"Szansa na zachowanie uchwały pojawia się wtedy, gdy garaż stanowi część wspólną nieruchomości. W końcu członkowie wspólnoty mieszkaniowej mogą uchwałą określić sposób korzystania z rzeczy wspólnej" — czytamy na Infor.pl.

Dopóki ten spór nie zostanie rozstrzygnięty "odgórnie" przez ustawodawcę, kompetencję w tym zakresie będą miały sądy powszechne, rozstrzygające jednostkowe sprawy

— tłumaczył na łamach prawo.pl adwokat Łukasz Ciskowski.

Za niedostosowanie się do zakazu nie dostaniemy mandatu od straży miejskiej czy policji — służby na prywatnym terenie nie będą w takim przypadku interweniować. Jeśli jednak doszłoby do pożaru naszego auta, a ten doprowadziłby do zniszczeń w garażu, gigantyczne koszty naprawy i odszkodowań dla innych kierowców mogą być po naszej stronie.

Czy elektryki palą się częściej i wybuchają? Oto dane

Jak wynika z informacji MSWiA, straż pożarna "nie zgłaszała oraz nie rozważała zgłaszania propozycji przepisów wprowadzających zakaz wjazdu pojazdów elektrycznych" do garaży podziemnych. Pisaliśmy o tym w Auto Świecie pod koniec 2023 r.

Obawa przez pożarami elektryków nie znika. Przed wyborami do europarlamentu (w maju 2024 r.) nawet prezes PiS Jarosław Kaczyński mówił o elektrykach, że ponoć "bardzo ładnie się palą". Teza o częstych i intensywnych pożarach elektryków jest rozpowszechniana w mediach społecznościowych. Towarzyszą jej fake newsy o pożarach elektrycznych aut, które, po bliższym przyjrzeniu się, okazują się czasem... autami spalinowymi.

Temat wzięli ostatnio na warsztat dziennikarze factcheckingowego zespołu TVN24. Jak podają autorzy Konkret 24, w 2024 r. (do 21 maja) "doszło do 11 pożarów samochodów o napędzie elektrycznym wobec 3312 pożarów aut osobowych i ciężarowych łącznie". Ktoś powie: "ale przecież elektryków jest mniej". Na to również łatwo znaleźć odpowiedź. Z analizy eksperckiego portalu energetycznego wysokienapiecie.pl (opublikowanej w połowie 2023 r.) wynika, że:

  • w Polsce na 100 tys. zarejestrowanych samochodów paliło się 18-28 aut elektrycznych i 27-35 aut spalinowych (dane straży pożarnej);
  • średnio co czwarty pożar elektryka to był efekt podpalenia;
  • 1/10 pożarów samochodów elektrycznych dotyczyło baterii trakcyjnych.

Wynika z tego, że pożary w ogromnej większości nie wynikają z baterii (jak głosi mit), ale z innych przyczyn.

Ryzyko pożaru samochodu elektrycznego w Polsce wynosi 0,02 proc. Ryzyko, że pożar obejmie także baterię, to już zaledwie 0,006 proc. Natomiast ryzyko, że wystąpi choćby niewielki wybuch oparów z baterii to jedynie 0,0003 proc.

— wyliczają autorzy analizy z wysokienapiecie.pl.

Czy elektryki palą się długo? Jak długo?

Z informacji zebranych przez dziennikarzy od polskich strażaków i ekspertów wynikało jasno, że — mimo popularnej opinii — gaszenie elektryka trwa dużo mniej niż dobę.

Jak wyjaśniał portal wysokienapiecie.pl, gdy dojdzie do zapłonu baterii, oprócz jej gaszenia potrzebne jest schładzanie, co może wydłużać akcję. O jakim czasie mówimy? Najczęściej do kilku godzin.

Z danych przekazanych portalowi Konkret24 przez Państwową Staż Pożarną wynika, że "średni czas działań gaśniczych przy pożarach pojazdów elektrycznych wyniósł około 1,5 godz.".

Głośny był przypadek pożaru elektrycznego mercedesa EQA na Kaszubach (z 2023 r.), gdzie akcja gaśnicza trwała 21 godz. Warto zwrócić uwagę na sformułowanie "akcja gaśnicza". Samo gaszenie auta zajęło 18 min, reszta to głównie logistyka, np. pojazd był później umieszczony w specjalnym kontenerze, na którego przyjazd trzeba było czekać. Wliczono też czas przebywania samochodu w kontenerze.

Straż pożarna wprowadziła "Standardowe zasady postępowania podczas zdarzeń z samochodami z napędem elektrycznym oraz hybrydowym", by sprawniej radzić sobie z tego typu pożarami. Strażacy przechodzą też odpowiednie szkolenia, bo — jak sami mówią — technologie zmieniają się dynamicznie.

Autor Milena Zawiślińska
Milena Zawiślińska
materiał promocyjny

Sprawdź nr VIN za darmo

Zanim kupisz auto, poznaj jego przeszłość i sprawdź, czy nie jest kradziony lub po wypadku

Numer VIN powinien mieć 17 znaków