• Kontrole na granicach z Polski i krajów UE najprawdopodobniej zostaną przywrócone w ciągu kilku dni
  • Polska boryka się z problemem nieszczelnej granicy wschodniej i afery wizowej
  • Kontroli szczególnie mogą spodziewać się podróżujący minibusami i furgonami

W największym skrócie układ z Schengen polega na tym, że państwa, które do niego należą, znoszą kontrole graniczne na przejściach granicznych z innymi państwami strefy Schengen. Kto wjedzie na terytorium Schengen (obecnie do strefy należy 27 państw, z czego 23 należą do UE, a cztery nie – to Szwajcaria, Liechtenstein, Islandia i Norwegia), ten może poruszać się po tym terytorium swobodnie. Dotyczy to zarówno przelotów (podlegamy kontroli bezpieczeństwa, ale bardzo rzadko zdarzają się jakiekolwiek kontrole paszportów czy dowodów osobistych), jak i granic drogowych czy wodnych. Innymi słowy: pomiędzy Warszawą a np. Berlinem czy Wiedniem poruszamy się na podobnej zasadzie jak pomiędzy Radomiem a Kielcami. Po większości dawnych przejść drogowych pozostała jakaś infrastruktura, niemniej podczas podróży po Europie można natknąć się i na takie miejsca, gdzie niełatwo się zorientować, kiedy przekroczyliśmy granicę.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo

Schengen opłaca się państwom, które nie muszą utrzymywać armii celników i drobiazgowo kontrolować np. samochodów, ale jeszcze bardziej przedsiębiorcom. Działające w Polsce fabryki i montownie zagranicznych koncernów nie muszą utrzymywać magazynów. Można z ogromną dokładnością zaplanować czas dotarcia poszczególnych dostaw, tak więc towar prosto z ciężarówki trafia – just in time (ang. dokładnie o czasie, w punkt) – prosto na taśmę produkcyjną. To zasadniczo obniża koszty działalności, czyni kraj bardziej konkurencyjnym.

Polska dołączyła do Schengen wraz z grupą innych państw, tzw. nowych członków UE, 21 grudnia 2007 r.

Kogo dotyczy brak kontroli granicznej w strefie Schengen?

Swobodne poruszanie się w strefie dotyczy każdego bez względu na obywatelstwo i bez względu na to, czy kraj, którego jest obywatelem, należy do UE (bądź strefy Schengen) czy też nie. To oznacza, że każdy kraj należący do strefy jest zobowiązany do tego, aby skrupulatnie kontrolować – w swoim imieniu i innych krajów strefy – przepływ ludzi na terytorium Schengen. Jeśli jeden kraj przepuszcza w sposób niezgodny z przepisami ludzi na teren strefy – czy to przez tzw. zieloną granicę, czy wydając wizy nieuprawnionym – wtedy cały system się wali.

Afera wizowa i nieszczelna granica wschodnia – oto powody przywrócenia kontroli na polskich granicach z krajami UE

I właśnie z takim problemem strefa Schengen boryka się obecnie – na jej teren dostają się w niekontrolowany sposób imigranci z Indii, Syrii czy krajów Afryki, m.in. z Nigerii. Polska jest w tej opowieści bohaterem jednoznacznie negatywnym: po pierwsze, z coraz szerszego strumienia danych dotyczących tzw. afery wizowej wynika, że doszło do wydania kilkudziesięciu bądź nawet kilkuset tysięcy wiz Schengen wielokrotnego użytku w warunkach korupcyjnych, a po drugie, pojawiają się podejrzenia, że polska granica wschodnia jest dalece nieszczelna, a brutalność działania służb granicznych sprowadza się przede wszystkim do tego, że nie są przyjmowane wnioski azylowe osób przedostających się przez tzw. zieloną granicę. Wiele z tych osób jednak przedostaje się na unijną stronę, a potem udaje się do Niemiec. Niemcy są krajem, który bodaj najgłośniej uskarża się na zalew wniosków o azyl, które – jak uważa – powinny być rozpatrywane m.in. w Polsce. To wszystko prowadzi do przywrócenia kontroli granicznych, o których donosi m.in. serwis Politico. Wcześniej Polska – wyprzedzająco – ogłosiła przywrócenie kontroli na granicy ze Słowacją, uzasadniając to podejrzeniem, iż tą drogą nielegalni imigranci z południa Europy dostają się do Polski.

Kontrole na granicy – koniec Schengen?

Minibus z ciemnymi szybami – idealny kandydat do kontroli granicznej
Minibus z ciemnymi szybami – idealny kandydat do kontroli granicznej

Zawieszenie państwa w prawach członka strefy Schengen byłoby – z punktu widzenia przepływu osób – rodzajem "bomby atomowej". O tym na razie jednak mowy nie ma, nie wiadomo nawet, czy taka operacja byłaby możliwa wobec aktywnego członka UE. Obecnie mamy do czynienia z tymczasowym przywróceniem kontroli granicznych, co jest opcją wynikającą wprost z układu Schengen, a wprowadzaną na wypadek sytuacji zagrożenia bezpieczeństwa i porządku publicznego. Kontrole nie będą też dotyczyć wszystkich osób i pojazdów przekraczających granice, a tylko jednostek "podejrzanych".

Przykład: jadąc za kilka dni do Austrii przez Słowację minibusem z przyciemnionymi szybami, mogę być pewien, że w jedną albo drugą stronę zostanę poddany kontroli. Pogranicznicy upewnią się, że wszystkie osoby znajdujące się w samochodzie mają unijne dokumenty albo prawo pobytu na terenie UE, zajrzą też zapewne do bagażnika, by upewnić się, że nie są tam ukryci jacyś ludzie. Po sprawdzeniu dokumentów (a może obejdzie się na jednym, uważnym spojrzeniu do wnętrza pojazdu), będzie można kontynuować podróż. Wciąż, jadąc do Czech, do Niemiec i wielu innych krajów nie trzeba mieć przy sobie paszportu – wystarczy dowód osobisty.

Kontrole mają dotyczyć w szczególności busów, furgonów i innych pojazdów mogących przewozić nielegalnych imigrantów.

To wszystko nie oznacza jeszcze koniec Schengen – na razie należy przyjąć, że sytuacja jest tymczasowa.