• Zasadniczo ceny LPG są powiązane z cenami ropy – gdy ropa drożeje, ceny autogazu idą w ślady innych paliw
  • Aktualnie na wzrost cen LPG wpływają m.in. obecne sankcje na wybrane rosyjskie firmy
  • W perspektywie LPG zdrożeje z powodu zapowiadanego embarga na import rosyjskiego gazu płynnego
  • Zakręcenie kurka z gazem ziemnym nie było racjonalnym powodem do wzrostu cena autogazu na stacjach
  • Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onetu

Choćby nie wiem, jak zaklinać rzeczywistość, sankcje – tak jak każdy inny rodzaj działań wojennych – są kosztowne dla obu stron. Wie o tym premier, który mógł solidnie "dołożyć" rosyjskim firmom handlującym gazem płynnym, ale to się nie opłaci, więc zgodnie z wolą rządu posłowie odrzucili pomysł natychmiastowego ustawowego zakazu importu LPG z Rosji. W Polsce, według bazy CEPiK, ponad 3 mln aut jeździ na LPG (Polska europejską potęgą. Pod względem liczby z LPG wyprzedza nas tylko Turcja) i ten ruch podbiłby, przynajmniej na jakiś czas, i tak wysokie ceny tego paliwa. Panika i dezinformacja są jednak równie skuteczne jak prawdziwe zagrożenie, tak więc gdy Rosja zakręciła Polsce kurek z gazem, pod dystrybutorami z LPG pojawiły się kolejki.

Zatrzymali tłoczenie gazu ziemnego, pojawiły się kolejki pod dystrybutorami gazu płynnego...

W tym całym nieszczęściu zjawisko kolejek pod dystrybutorami z LPG w kontekście wstrzymania przesyłu do Polski rosyjskiego gazu jest dość zabawne – chodzi bowiem o zupełnie inne paliwo! Gaz ziemny (w ponad 90 proc. metan) to jednak nie to samo co LPG, który jest mieszaniną głównie propanu i butanu.

Te różne paliwa transportuje się w różny sposób: LPG najczęściej za pomocą cystern, ale też statkami, a gaz ziemny rurociągami albo po skropleniu (wówczas jego objętość zmniejsza się ok. 630 razy) na specjalnych statkach do odpowiednich portów-terminali LNG.

Samochody zasilane są najczęściej LPG (to właśnie ulubiony przez miliony polskich kierowców autogaz), ale od biedy samochody mogą jeździć też na CNG, czyli na sprężonym gazie ziemnym. Od biedy, bo do przechowywania w aucie CNG potrzebne są o wiele solidniejsze i znacząco cięższe albo o wiele droższe zbiorniki niż te, w których wozimy LPG. No i gaz ziemny w obrębie kraju przesyła się rurami, więc po ok. 30 latach dynamicznego rozwoju branży CNG mamy w Polsce... zaledwie ok. 30 publicznych stacji tankowania tego paliwa.

Te dwa różne paliwa (LPG i gaz ziemny) mylą się ludziom z jeszcze jednego powodu: w obu stosuje się podobny nawaniacz (aby wycieki były wyczuwalne węchem) i oba stosuje się w kuchni. Ale znowu: gdy mamy gaz dostarczany do domu rurami, jest to zawsze gaz ziemny; gdy używamy butli z gazem, jest to zawsze LPG.

Dalszy ciąg tekstu pod materiałem wideo:

LPG: polskie sankcje bolałyby rosyjskie firmy

Co do rezygnacji z natychmiastowego zakazu importu rosyjskiego LPG (to byłoby ok. połowa polskiego zapotrzebowania, ale też ok. 30 proc. rosyjskiego eksportu) to jest to i dziwne, i oczywiste jednocześnie. Polska jest ogromnym rynkiem LPG, przy czym ok. trzy czwarte wykorzystywanego LPG zużywamy do napędzania samochodów. Jesteśmy bardzo ważnym rynkiem dla Rosji i zakaz importu LPG do Polski zabolałby ten kraj mocno. No ale LPG na stacjach w Polsce byłoby jeszcze droższe… przynajmniej chwilowo, bo niektórzy polscy importerzy tego paliwa przekonują, że to wcale nie byłby problem, a cena LPG zależy głównie od cen ropy naftowej na świecie. Tak jest, ale... nie do końca.

Rządzący, wprowadzając tego rodzaju sankcje na Rosję, musieliby przyznać, że koszty poniesie nie rząd, a właśnie polscy kierowcy.

Niejako "niechcący" rząd jednak nałożył sankcje na dużą organizację sprowadzającą do Polski m.in. LPG – firmę Novatek. Na bocznicach utknęło kilkaset wagonów z LPG, co dokłada kolejne kilka groszy do ceny tego paliwa na stacjach.

Ceny LPG rosną i rosną...

Faktem jest, że jeszcze w październiku 2019 r. litr LPG na stacjach kosztował ok. 2 zł, jeszcze w połowie 2021 r. jego cena wynosiła tylko 2,5 zł, 3 zł za litr tego paliwa trzeba było zapłacić po raz pierwszy pod koniec września 2021 r., a dziś cena litra LPG dobija na niektórych stacjach do 4 zł! Biorąc pod uwagę, że auto wyposażone w instalację gazową zużywa więcej LPG niż benzyny i że bez tej ostatniej i tak samochód na gaz nie może się obejść, atrakcyjność tego paliwa jest obecnie dość umiarkowana: korzystnie jest jeździć na tym paliwie, jeśli już mamy w aucie instalację, ale jeśli jej nie mamy, inwestycja opłaca się średnio. Uczciwie liczone oszczędności z jazdy na LPG wynoszą zaledwie 20-25 proc., jest to (oczywiście w zależności od samochodu) np. 100 zł na 1000 km. Nie ma mowy o darmowej jeździe na gazie, choć zatankowanie auta za 100 zł (oczywiście zasięg na pełnym zbiorniku LPG jest zwykle mniejszy niż na baku benzyny) jest bardzo miłe.

Niestety, w ciągu ostatnich dwóch-trzech lat opłacalność jazdy na LPG spada. Owszem, wciąż litr autogazu kosztuje mniej-więcej tyle, co pół litra benzyny, ale dawniej "mniej więcej" oznaczało "mniej", a dziś – "więcej". LPG ma coraz większego pecha: najpierw zaostrzono przepisy związane z handlem i dystrybucją tego paliwa, potem UE nałożyła sankcje na Białoruś dotyczące m.in. importu z tego kraju LPG, potem w zakładach Gazpromu w Rosji zajmujących się produkcją tego paliwa doszło do wybuchu i Rosja podwyższyła cła eksportowe, a obecnie – być może trochę przez przypadek – jedna z rosyjskich firm handlujących m.in. tym paliwem podpadła pod polskie sankcje. Mało? W dalszej perspektywie (być może do końca roku) mamy ustawowe wstrzymanie importu LPG z Rosji.

LPG nie zabraknie, ale będzie droższy

Spokojna głowa – LPG nie zabraknie, bo można go kupować niekoniecznie w Rosji! Tyle że każde zawirowanie na rynku dokłada po kilka-kilkanaście groszy do i tak abstrakcyjnej (jak byśmy jeszcze niedawno powiedzieli) ceny tego paliwa na stacjach. Tu i tam za litr autogazu trzeba już zapłacić 3,89 zł i cena ta wciąż rośnie. Problem dla kierowców tankujących autogaz jest i duży, i mały jednocześnie: po pierwsze, w każdej chwili można zatankować benzynę, po drugie, oszczędności z jazdy na LPG nie są przesadnie wysokie, po trzecie… po trzecie jednak ok. 3 mln. kierowców w perspektywie czekają większe wydatki przy dystrybutorze, a to ma znaczenie.

Już teraz warto policzyć: ile gazu spala moje auto i ile przy okazji zużywa benzyny, bez której przecież nie może się obyć. Nie po to, aby się denerwować, ale aby wiedzieć, w którym momencie paliwo alternatywne zwyczajnie przestaje się opłacać.