Zawodnik Fastline Advertising prezentował bardzo wysoką formę, która pozwoliła mu na sięgnięcie po dwie wygrane – w IX rundzie WSMP i IV eliminacji DSMP.

Już kwalifikacje pokazały, że Mariusz Miękoś jest jednym z najsilniejszych pretendentów do zwycięstwa.

Zaczynający wyścig Dywizji 4 pow. 2000 cm3 z trzeciej pozycji Miękoś miał przed sobą tylko Macieja Stańco, bowiem Robert Lukas, który zdobył dla siebie pole position w tym biegu, nie pojawił się ostatecznie na torze. W dodatku Stańco nie jechał swoim Porsche 997 GT3 Cup, gdyż dzień wcześniej dwa błędy kosztowały go poważną awarię samochodu. Kierowca zmuszony był więc usiąść za kierownicą Ferrari 360.

Rywalizacja od początku była bardzo zacięta. Miękoś już na starcie wyprzedził swego najgroźniejszego przeciwnika i znalazł się na czele stawki. Jadąc bezbłędnie, kierowca występujący w barwach Lukas Motorsport nie pozwolił się wyprzedzić Stańcy i dojechał do mety na pierwszym miejscu. Była to pierwsza w karierze wygrana Miękoś w sprincie.

W wyścigu długodystansowym załoga Miękoś i Lukas nie tylko nie pozostawiła żadnych szans innym kierowcom, ale także w pięknym stylu pobiła rekord Polski toru w Poznaniu.

Na pierwszej zmianie ujrzeliśmy Roberta Lukasa, który zastąpił kontuzjowanego Adama Kornackiego. Najszybszy kierowca w zawodach wypracował zespołowi obiecującą przewagę, jednak to w rękach Mariusza Miękoś leżały losy całego wyścigu. Zawodnik Fastline Advertising z pełną koncentracją sukcesywnie odjeżdżał rywalom, osiągając przewagę niemal jednego całego okrążenia nad jadącym za nim kolegą z zespołu – Teodorem Myszkowskim. Po otrzymaniu komunikatu o przekroczeniu bariery 100 okrążeń za cel Miękoś obrał sobie pobicie krajowego rekordu. Pokonując dystans w bardzo szybkim tempie, osiągnął rezultat 106 „kółek”, który stał się nowym najlepszym wynikiem w Polsce.

Podwójne zwycięstwo Mariusza Miękoś na torze w Poznaniu w miniony weekend jest najlepszym osiągnięciem tego zawodnika w bieżącym sezonie i karierze wyścigowej.

Po zawodach w Poznaniu Miękoś plasuje się na drugim miejscu w Dywizji 4 pow. 3500 cm3 (WSMP) oraz na pierwszym razem z Robertem Lukasem i Adamem Kornackim w „generalce' DSMP.

Kolejne eliminacja WSMP i DSMP odbędzie się na początku października na torze w Poznaniu.

Mariusz Miękoś: Trening kwalifikacyjny do biegu IX rundy WSMP pojechałem z drobną pomyłką administracyjną, bo nie zmieniliśmy numeru na samochodzie z długodystansowego na sprintowy, więc sędziowie szybko to wyłapali. Bardzo szkoda, ponieważ pierwsze trzy kółka miałem najszybsze, podejrzewam, że szybsze niż czasy oficjalnie widniejące na tablicy wyników. Wybiło mnie to z rytmu i do końca dnia jechało mi się już bardzo źle i choć wyniki były bardzo obiecujące, to nie byłem zadowolony. W czasówce przed długim dystansem poprawiłem się trochę w stosunku do sprintu. Pole position wywalczone przez Roberta Lukasa nie było rewelacją, bowiem wszyscy wiedzieli, że to najszybszy zawodnik w stawce.Myślę, że pierwszy triumf w wyścigu D4 nad Maćkiem Stańco ma chyba nawet dużo większy smak niż moje pierwsze zwycięstwo w sprincie. Nasza rywalizacja jest oczywiście czysto sportowa. Rywalizacja trwała do ostatniej chwili i chyba najbardziej gorące było przedostatnie okrążenie, kiedy Maciek próbował mnie wyprzedzić po wewnętrznej któregoś zakrętu. Nauczony jednak wcześniejszym doświadczeniem, zamknąłem mu tę drogę i na ostatnim „kółku” było już spokojnie. Jestem bardzo zadowolony z tej wygranej, bo choć Maciek próbował różnych manewrów i musiałem pilnować rytmu, to jednak udało mi się opanować sytuację i zwyciężyć.W wyścigu długodystansowym startowaliśmy z pole position dzięki świetnemu czasowi Roberta Lukasa w kwalifikacjach. Ten wyścig to trochę sportowa i psychiczna walka. Po kraksie w Moście nauczyłem się opanowywać emocje i faktycznie na mecie udaje się osiągnąć świetny wynik. Poza wygraną pobiliśmy nowy rekord Polski tego toru – 106 okrążeń. Nie odpuściliśmy, nawet kiedy przeciwnicy mieli problemy techniczne, co dobrze świadczy o naszej formie i sportowej postawie. Moja rola w tym wyścigu była trochę inna niż to, co robiłem dotychczas w tym sezonie.Mniejszy stres jest chyba wtedy, kiedy można spokojnie usiąść, pozapinać się, wyjechać na pola i wystartować na pierwszej zmianie, ale oczywiście te małe nerwy są później równoważone dużym napięciem przed samym startem. Ja jednak jechałem na drugiej zmianie, gdzie wyścig jest już w jakiś sposób ułożony. Trzeba się szybko i sprawnie zapiąć, z czym w zeszłym roku miałem spore problemy i zdarzało mi się wyjechać bez założonych rękawiczek. Teraz, dzięki szybkiemu tankowaniu, ta zmiana kierowców jest czymś zupełnie innym. Jest czas na to, żeby się odpowiednio przygotować, ustawić fotel, wpiąć się później w czasie zmiany kół i spokojnie ruszyć.Kiedy wyjechałem z pit lane, prawie od razu na mój zderzak wjechał Stefan Biliński, który chyba niepotrzebnie próbował mnie wyprzedzić przed swoim zjazdem do boksu. Miałem nowe, niedogrzane opony, a on był na zużytych. Byłem więc z początku wolniejszy na zakrętach. Po którymś kółku obróciło Stefana, przez co ich zespół stracił kolejne pół minuty – być może awaria ich samochodu jest pochodną tego zdarzenia, trudno powiedzieć. Później sytuacja była spokojniejsza, przez godzinę jechałem, mając prawie jedno okrążenie przewagi nad Teodorem Myszkowskim. Cały czas kontrolowałem tę odległość, co dawało mi duży komfort.Byłem nawet trochę zaskoczony tym, że udaje mi się jechać takim samym tempem jak Teodor. Aż do momentu otrzymania komunikatu o tym, że mam przejechane sto „kółek”, jechałem spokojnie. W tym momencie zwycięstwo było już pewne, a do tego mieliśmy w zasięgu rekord Polski toru. Ostatnie kilka okrążeń pojechałem więc naprawdę szybko i robiłem całkiem dobre czasy, biorąc pod uwagę stan opon. Sytuacja w klasyfikacji nie jest jeszcze przesądzona. Co prawda Stefan i Teodor po raz drugi nie ukończyli wyścigu, ale kwestia tytułu rozstrzygnie się w ostatnim wyścigu i nie chciałbym podchodzić przesadnie optymistycznie do tej kwestii. Koniecznym warunkiem jest dojechanie do mety – nie można pozwolić sobie na nieukończenie wyścigu.Po raz kolejny zespół Lukas Motorsport pokazał, że nie ma obecnie konkurencji w przygotowywaniu samochodów wyścigowych w Polsce – dziś ich dwa Porschaki w wyścigu długodystansowym przez większość rywalizacji były zdecydowanie na czele, a całe zawody zakończyły się dwoma zwycięstwami aut tego teamu. Świetna robota, bardzo dziękuję całemu zespołowi!