- Bentley Mulsanne odchodzi do historii, a wraz z nim 6¾-litrowe V8
- Flagowy Bentley i jego silnik to prawdziwe dzieła sztuki brytyjskiego rzemiosła samochodowego
- Od 2023 r. wszystkie modele Bentleya otrzymają (opcjonalnie) napędy hybrydowe
Silniki serii L to prawdziwe dzieła sztuki inżynierskiej. W swojej ponad 60-letniej historii każdy egzemplarz wytwarzany były ręcznie w zakładach siedziby Bentleya w angielskim Crewe, co w ostatnich czasach zajmowało teamowi specjalistów 15 godzin. Po zmontowaniu silnik był testowany i na koniec otrzymywał tabliczkę z nazwiskiem inżyniera odpowiedzialnego za produkcję tego konkretnego silnika.
Przeczytaj też:
- Bentley Mulliner Bacalar – na pogodę, dla bogaczy
- Rolls-Royce Cullinan – najdroższy SUV świata
- Bentley Bentayga Speed – walka na szczycie
Kultowy silnik Bentleya był wielokrotnie modyfikowany. Początkowo V8 miało pojemność 6,2 l. W 1971 r. zwiększono ją do 6,75 l. Największa zmiana nastąpiła jednak w kolejnej dekadzie – silnik otrzymał turbosprężarkę. Kolejne modernizacje związane były z koniecznością spełnienia coraz surowszych wymagań dotyczących emisji spalin.
Zakończenie produkcji 6¾-litrowego V8 wiąże się z równoczesnym odejściem do historii modelu Mulsanne. Po 40 latach w roli okrętu flagowego Bentleya zastąpi go nowy Flying Spur, który – znak czasu – w 2023 r. otrzymać ma napęd hybrydowy. Łatwo sobie wyobrazić, że każdy z 30 egzemplarzy finałowej serii Mulsanne'a stanie się wkrótce bezcennym eksponatem kolekcjonerskim.