Włamywanie się do komputerów już nie jest takie trendy. Za chwilę na topie mogą się za to okazać włamania do systemów komputerowych w samochodach i przejmowanie kontroli nad pojazdem z ogłupiałym kierowcą w środku. Fantastyka? Niekoniecznie.

Grupa amerykańskich naukowców z dwóch uniwersytetów (kalifornijskiego oraz waszyngtońskiego) postanowiła sprawdzić zabezpieczenia skomplikowanych systemów komputerowych w kilku modelach samochodów z rocznika 2009. Dobrano się do komputerów pokładowych w poszukiwaniu ewentualnych luk w systemach.

Poziom skomplikowania elektroniki w autach sięga zenitu. Przykład? Oprogramowanie komputerowe zastosowane w jednym z nowszych modeli Mercedesa klasy S składa się z około 20 milionów linijek kodu.Liczba układów elektronicznych jest podobna do tej, jaką dysponują niektóre nowe modele samolotów (np. Airbus A380).Wyniki testów bezpieczeństwa są alarmujące. W niektórych przypadkach znalezienie dziury nie okazało się zbyt trudne.

Efekt działania samochodowych hakerów był szeroki, począwszy od wyświetlania durnych komunikatów na desce rozdzielczej, skończywszy na zablokowaniu hamulców i wyłączeniu silnika. Co więcej, możliwe było również zaszycie złośliwego kodu, który jest w stanie zatrzeć ślady nieautoryzowanej aktywności tuż po wypadku.

W niektórych nowych autach już można korzystać z wbudowanego modułu Wi-Fi do łączenia się z Internetem. Czy trzeba dodawać coś więcej? Aż strach się bać!