Od maja śledzimy jak sprawuje się Coyote: komunikator dla kierowców, który ma służyć nie tylko do ostrzegania przed fotoradarami i „suszarkami”. W zamierzeniu twórców, to ma być CB 2.0, czyli nowe rozwiązanie dla podróżujących nie tylko po Polsce ale także kilkunastu krajach Europy Zachodniej.
Kilka tysięcy km z CoyoteW czasie testów przejechaliśmy z Coyote kilka tysięcy kilometrów. Podróżowaliśmy nie tylko po dużych miastach. Pokonaliśmy także dłuższe trasy nad morze i w góry. Odwiedziliśmy Pomorze, Mazury, Bieszczady, Tatry i wiele ciekawych miejsc w zachodniej i wschodniej części kraju. Wszystko po to by sprawdzić na ile urządzenie może przydać się w podróży. Dla porównania w tym samym czasie korzystaliśmy również z tradycyjnej łączności CB, aplikacji Yanosik oraz nawigacji NaviExpert z funkcjonalnością CB.
Pierwsze testyNa początku funkcjonowania systemu (jeszcze przed wakacjami), gdy odbywały się pierwsze próby - Coyote służył głównie do ostrzegania przed stacjonarnymi fotoradarami. Ilość zgłoszeń od użytkowników była bardzo ograniczona. Francuzi dopiero budowali bazę użytkowników do których trafiały testowe urządzenia. Nawet podróżując po Warszawie system wskazywał w pobliżu zaledwie kilku skautów – więcej niż w innych miastach. Zgłoszenia o pojedynczych skautach były także m.in. w Trójmieście, Krakowie, Poznaniu i Radomiu.
Stąd podróżując w obrębie Warszawy można było otrzymać parę komunikatów od kilku użytkowników. Niewiele w porównaniu z konkurencją. Wyjazd po za miasto w dłuższą trasę oznaczał jedno: znikome szanse na ostrzeżenia od innych użytkowników: tzw. skautów. Za to przynajmniej trudno było przeoczyć każdy stacjonarny fotoradar: Coyote skrupulatnie informował o miejscach kontroli prędkości. Także tych, w których po fotoradarze został jedynie słup (Kujawy, Lubelskie, Świętokrzyskie, Pomorskie).
Wakacyjne podróżeIm bliżej końca wakacji tym było lepiej. W dużych miastach coraz wyraźniej przybywało użytkowników. Zamiast kilku skautów w pobliżu pojawiało się już kilkunastu. Lepiej, ale do tłoku jaki panuje w eterze CB jeszcze długa droga. Niemniej wreszcie pojawiało się więcej ostrzeżeń. Głównie o kontrolach radarowych prowadzonych przez Policję.Łatwo było wówczas docenić informacje o czasie jaki upłynął od pierwszego zgłoszenia. Niemniej im dalej od miast, tym jednak ilość zgłoszeń wyraźnie malała.
Trudno było przywyknąć do ograniczonego katalogu ostrzeżeń. Stąd kontrole ITD zgłaszano jako kontrole radarowe. Samochody zatrzymane do kontroli zgłaszano jako „zatrzymany pojazd”. Przynajmniej nie było wątpliwości co do „niebezpiecznych warunków na drodze”. Warto wspomnieć o ostrzeganiu jedynie o tych fotoradarach, które dotyczą naszego kierunku jazdy. Pod tym względem Coyote bije konkurencję na głowę.
Fotoradary których nie maWspominaliśmy, że niekiedy Coyote ostrzegał o fotoradarach stacjonarnych po których pozostały np. same słupy bez obudowy na urządzenie. W trakcie jazd pojawił się jednak jeszcze jeden problem: samodzielne zgłaszanie fotoradaru bez wiedzy użytkownika. Testowy egzemplarz nieoczekiwanie zgłaszał fotoradary w miejscach, w których ich nie było. Jak to możliwe? Problem dotyczył sytuacji, gdy urządzenie z rozładowanym akumulatorem podłączaliśmy do zasilacza w samochodzie. Tylko przez pierwszy kwadrans ładowania zdarzały się dziwne zgłoszenia. Po aktualizacji oprogramowania do wersji 2.8 sytuacja poprawiła się. Samoczynne zgłoszenia zdarzały się znacznie rzadziej. Wciąż jednak miały miejsce.
Koniec wakacji: znacznie lepiejWyraźna poprawa działania Coyote? Od września. I to w dużych miastach. Zanim jeszcze urządzenie trafiło do sprzedaży, łatwiej było spotkać więcej skautów w pobliżu. I w końcu ilość zgłoszeń wreszcie zaczęła rosnąć. Co ważne za każdym razem można było zerknąć, ile czasu minęło od pierwszego zgłoszenia a także jaki status (wiarygodność) miał dany skaut. Tego nie miała konkurencja przez pierwsze miesiące testu (informacje o wiarygodności Yanosik wprowadził we wrześniu).
Raz odnotowaliśmy nawet sytuację, gdy Coyote i NaviExpert ostrzegły o kontroli Straży Miejskiej, którą „przeoczył” Yanosik. Póki co to jednostkowy przypadek. Niemniej im więcej użytkowników tym zgłoszeń będzie więcej. Póki co, najłatwiej o zgłoszenia w dużych miastach. Na trasach wyraźnie słabiej.
Konkurencja lepsza od Coyote?Pod względem ilości zgłoszeń i ostrzeżeń rywale wciąż zostawiają w tyle Coyote. Najbardziej niezawodne jest CB, jakkolwiek przy tłoku w eterze bywa bardzo uciążliwe. Spory postęp wykonał NaviExpert z usługą CB. Ostrzeżeń jest znacznie więcej niż przed wakacjami. Podobnie jednak jak w Yanosiku często pojawiają się ostrzeżenia o kontrolach, których w chwili przejazdu nie ma. Z tym samym problemem zaczyna się też borykać Coyote.
Gdyby traktować wszystkie testowane urządzenia jako antyradary to z pewnością wciąż najlepsze jest CB wzbogacone o np. aplikację ostrzegającą o zbliżaniu się do fotoradaru (Yanosik lub dobre oprogramowanie nawigacyjne z aktualną bazą fotoradarów). Jeśli jednak elektronika ma być pomocnym źródłem informacji co się dzieje na drodze, to wówczas także warto mieć dwa urządzenia: CB i sprzęt do ostrzegania. Czy to będzie Coyote? Przy obecnych kosztach zakupu: mało prawdopodobne.
To nam się nie podoba- wysokie koszty zakupu i abonamentu- skromna ilość zgłoszeń poza miastami- skromny katalog opcji do zgłaszania- samoczynne zgłaszanie nieistniejących fotoradarów (przy niskim stanie akumulatora)- długi rozruch przy ładowaniu rozładowanego akumulatora
To nam się podoba- głosowe potwierdzanie zgłoszeń- ostrzeganie trudne do przeoczenia- informacje o czasie jaki upłynął od pierwszego zgłoszenia- dostęp do informacji o skautach w pobliżu- dostęp do informacji o poziomie wiarygodności użytkowników.