Wydawać by się mogło, że głośniki samochodowe za ponad 1000 zł to niezwykle luksusowy sprzęt. Nic bardziej błędnego. W sklepach ze sprzętem i u instalatorów można było zamówić niezwykle drogie głośniki. Za zestaw dwudrożny trzeba było zapłacić nawet ponad 20 000 zł! Czy to aby nie przesada?
Wbrew pozorom chętnych na luksusowe głośniki nie brakowało. Zwykle byli to zawodnicy startujący w zawodach sound off w których rywalizowano po to, by wyłonić samochody z instalacjami o najwyższej jakości dźwięku. Nie jest szczególną tajemnicą, że sukcesy w prestiżowych zawodach mogą przynieść wymierne korzyści. Firmy car audio sponsorowały najlepszych zawodników. Mistrzowie mogli nawet liczyć na darmowe zestawy. W najgorszym wypadku firmy oferowały wysokie zniżki. A wszystko po to, by później dział marketingu mógł chwalić się sukcesami w zawodach i mistrzowskimi tytułami.
Ale nie tylko zawodnicy instalowali drogi sprzęt. Nie brakowało również zamożnych pasjonatów, którzy mogli zainwestować ogromne pieniądze w nagłośnienie najwyższej klasy. A jak ogromne? Nawet ponad 100 000 zł! Tylko po to, by uzyskać nagłośnienie najwyższej klasy. Dlaczego tak dużo?
Głośniki to początek wydatków….Nie łudźmy się. Drogie głośniki to dopiero początek wydatków. Do głośników trzeba dobrać odpowiedni sprzęt wysokiej klasy: źródło dźwięku, wzmacniacze, procesor, okablowanie. I zainwestować jeszcze w odpowiednie przygotowanie samochodu: wygłuszenie, mocowanie głośników i na koniec wykończenie wnętrza dobrymi materiałami. Już samo źródło dźwięku to wydatek nie rzadko przekraczający 10 000 zł. Zwykle bowiem sięgano po radioodtwarzacze z najwyższej półki: Alpine F#1 Status, Clarion HX-D2, Pioneer ODR czy Sony XES. Kto był przywiązany do rozwiązań bez procesora dźwięku sięgał po starsze kultowe modele jak Alpine 7909, Nakamichi CD700 czy rzadko spotykane modele takich marek jak Denon czy McIntosh.
W historii car audio zapisało się wiele firm wytwarzających doskonałe głośniki. W galerii wspominamy część z nich. Gdyby zebraćwszystkie kultowe zestawy głośników trzeba byłoby stworzyć bardzo obszerny katalog. I każdemu zestawowi poświęcić mnóstwo miejsca. Najdroższe głośniki były bowiem wizytówką konstruktorów. Stosowano najbardziej wyszukane materiały i technologie, by zyskać jak najwierniejsze brzmienie: bez jakichkolwiek zniekształceń. Oczywiście wpływ na bardzo wysoką cenę miała ograniczona wielkość produkcji. Niemniej cenę powiększał także dział marketingu. Premierze każdego świetnego zestawu towarzyszyło także marketingowe „voodoo” wzmagane tajemniczymi skrótami różnych rozwiązań technicznych.
Produkcja w Europie: nie w AzjiCo ciekawe większość znakomitych głośników samochodowych pochodzi z Europy i okolic. Świetne zestawy produkuje się w Danii (słynne DST ze ScanSpeak na czele), Francji (Focal), Niemczech (małe manufaktury na potrzeby Brax, Dego, Gorlich, MB Quart), Norwegii (Seas), Szwecji (DLS) i we Włoszech (grupa Elettromedia). Nawet tak utytułowane marki jak japońskie Alpine korzystały z europejskich zakładów podczas przygotowywania luksusowej serii F1#Status. Warto też wspomnieć o izraelskiej marce Morel, która słynie także z doskonałych zestawów głośnikowych.
Doskonałe głośniki samochodowe od lat produkowali także Amerykanie. Wystarczy choćby wspomnieć o legendarnych wstęgowych głośnikach wysokotonowych Infinity Emit, świetnych zestawach takich marek jak Cerwin Wega, JBL, JL Audio, Rockford Fosgate. Choć w Europie cieszyły się mniejszą popularnością, to i tak zestawy high end należą do światowej elity. Do mniejszej popularności w Europie przyczynili się producenci z USA. Większość firm wolała skupić się na subwooferach a pozostałe głośniki importować z Chin.
Czas na Chiny? Już nieZalew chińskich głośników był i jest ogromnym wyzwaniem dla fabryk w Europie i w USA. Choć do dziś kontenery z głośnikami płyną z Chin ogromnym strumieniem, to jednak najbardziej zasłużonym markom i zakładom udało się przetrwać. High end w postaci luksusowych głośników zamawianych u instalatorów nie jest już taki modny. Niemniej podkreślanie miejsca produkcji stało się podstawą głośnikowego biznesu. W Ameryce coraz mocniej podkreśla się krajową produkcję by wspierać własny przemysł. A cenione marki częściej używają w reklamach hasła „made in USA”.Oczywiście ma to wpływ na cenę. A czy znajdą się na to klienci?