Auto Świat Wiadomości Multimedia Multimedia w samochodzie: początki

Multimedia w samochodzie: początki

Autor Tomasz Okurowski
Tomasz Okurowski

Kiedyś radio z wysuwanym kolorowym ekranem było synonimem luksusu i szpanu. Obecnie wysuwany ekran trafia do historii. Jego miejsce zajmują duże stacje multimedialne 2 DIN. Zwykle lepiej dopracowane i mniej awaryjne.

Clarion z serii VRX z 1998 roku.
Zobacz galerię (20)
Auto Świat
Clarion z serii VRX z 1998 roku.

Jeszcze na początku lat 90 szczytem luksusu było radio samochodowe z odtwarzaczem CD. O prawdziwym kolorowym ekranie LCD mało kto jeszcze wtedy marzył. Co najwyżej można było jedynie zamówić bardzo drogie zestawy nawigacyjne: z oddzielnym czytnikiem płyt i niedużym kolorowym ekranem. O prawdziwej stacji multimedialnej mało kto wówczas słyszał. Szczególnie w Europie, gdzie niepodzielnie królowały marki takie jak Blaupunkt, Grundig czy Philips. Oczywiście sprzęt japońskich marek cieszył się zasłużoną reputacją, ale królowały radioodtwarzacze kasetowe i płyt CD.

Pierwsze zautomatyzowane ekrany: połowa lat 90

Pierwsze stacje multimedialne trafiły do Europy dzięki firmom japońskim. Już w połowie lat 90 w katalogach Alpine można było znaleźć prawdziwą egzotykę: TVA-M013P, czyli ekran wysuwany ze sprzętu wielkości zwykłego radia samochodowego. W tym samym czasie w salonach debiutował Polonez Atu i powstawało Daewoo FSO.

W obudowie 1 DIN japońscy konstruktorzy zmieścili wówczas niewielki 4 calowy ekran o rozdzielczości 234 x 479 pikseli. Monitor wysuwał się automatycznie z obudowy i ustawiał pod wybranym kątem. Zajmował tyle miejsca, że Alpine musiało zaprojektować oddzielną puszkę w której ukryto procesor graficzny z 20 wzorami grafiki do wyświetlania na monitorze. O zmieszczeniu radia czy odtwarzacza nie było mowy.

W 1996 roku Clarion pochwalił się pierwszą stacją multimedialną z prawdziwego zdarzenia: VRX8250. Wprawdzie nie udało się wcisnąć mechanizmu odtwarzacza ale prócz wysuwanego ekranu znalazło się jeszcze miejsce na dwa odbiorniki: radiowy i telewizyjny. W przeciwieństwie do Alpine udało się jeszcze jedno: zmieścić większy ekran. Wprawdzie tylko o cal większy ale jednak.

Japoński prymat

Japończycy zdominowali rynek. Na 32 Tokio Motor Show w 1997 roku zaczyna się prawdziwy wyścig na wielkość ekranu. Luksusowa marka Clariona czyli Addzest chwali się pierwszym VRX8250, czyli kompletnym centrum sterowania z 5 calowym ekranem o rozdzielczości 960 x 234 pikseli. Alpine szczyci się swoją pierwszą stacją multimedialną z prawdziwego zdarzenia: CVA-1000R z 5 calowym ekranem (także o rozdzielczości 960 x 234 pikseli). Wraz z nią debiutuje legendarne dziś radio samochodowe 7909 w limitowanej edycji 300 sztuk na 30 lecie firmy. Do dziś uważane za jeden z najlepiej brzmiących radioodtwarzaczy samochodowych.

Na Tokio Motor Show mało znane w Europie Eclipse podwyższa poprzeczkę: wysuwana matryca w monitorze to wersja 5,8 cala. Pioneer pod marką Carrozzeria bije zaś wszystkich: AVX-P600 zawiera 6 calowy ekran (matryca 224.630 pikseli). A na dodatek pokazuje największy na świecie samochodowy zmieniacz płyt CD: CDX-P5000, w którym można było zmieścić 50 płyt kompaktowych. Przy ówczesnej wartości płyt w pełni załadowany magazynek kosztował więcej niż cały zmieniacz!

W tym samym roku w sklepach pojawiają się pierwsze 50 calowe telewizory plazmowe Pioneera: rozrywka dla bardzo zamożnych. Europa mogła tylko zazdrościć. Z prezentowanych w Tokio urządzeń na Stary Kontynent dotrze jedynie sprzęt Alpine oraz Clariona. W tym samym czasie w Polsce rozpoczyna się produkcja Daewoo Lanos.

Rozrywka dla zamożnych

Pierwsze stacje multimedialne były bardzo drogie. W porównaniu z najtańszymi radioodtwarzaczami kasetowymi znanych marek na sprzęt z wysuwanym ekranem trzeba było w 1997 roku wyłożyć 10 razy więcej! W swoim archiwum znalazłem jeszcze stare cenniki Clariona i Pioneera. W 1999 roku za najtańszy radiomagnetofon samochodowy Clariona (ARB2570) trzeba było zapłacić 749 zł. Za stację multimedialną VRX8470R: 8699 zł. Pioneer AVX-P7000 z mechanizmem odtwarzacza płyt CD kosztował w 2000 roku 5700 zł – tyle co 10 najtańszych radioodtwarzaczy kasetowych z serii KEH. Dla porównania: za ówczesny 50 calowy telewizor plazmowy Pioneera trzeba było zapłacić 63 000 zł! Tyle samo kosztował Rover 45 z benzynowym silnikiem 1.8.

Problemy ze złodziejami

Wysoka wartość sprzętu była niezłą pokusą dla złodziei. Niestety radia samochodowe często kradziono. Wśród sprzedawców sprzętu w Warszawie krążyły wówczas opowieści, że radio skradzione w sobotę można było z dużym powodzeniem znaleźć w niedzielę rano na giełdzie na warszawskim Wolumenie. Łupem złodziei padały też pierwsze stacje multimedialne. Amatorzy cudzej własności początkowo nie wiedzieli, że urządzenia z wysuwanym ekranem instalowano z dodatkowymi puszkami, w których ukryto wzmacniacz, tuner i system sterowania. Bez nich sprzętu nie dało się uruchomić. Przy dużym szczęściu właściciel mógł później znaleźć swój sprzęt w serwisach, do których zaczęły trafiać pierwsze radia multimedialne.

Europa w tyle

Choć pierwsze stacje multimedialne w Europie pochodziły od dwóch rywalizujących ze sobą japońskich firm, to reszta branży nie czekała biernie na rozwój wydarzeń. Do elitarnego grona dołączyło szybko JVC, Kenwood i Panasonic. Co ciekawe początkowo traktowano sprzęt jako osobną kategorię: TV w samochodzie. Dopiero wraz z upowszechnieniem DVD i spadkiem cen odtwarzaczy CD śmielej wspominano o stacjach multimedialnych.

Europejskie marki nie zapisały się szczególnie w multimedialnej historii. Spadkobierca Philipsa czyli VDO Dayton poszedł po najmniejszej linii oporu i pod własnym logo oferował stację Clariona. Blaupunkt w 2004 roku próbował swoich sił, ale bez większego sukcesu. Sprzęt wyglądał tak, jakby niemieccy inżynierowie pojechali na targi do Chin i zamówili na miejscu partię sprzętu z własnym logo. Stacja z odtwarzaczem płyt Blaupunkt Chicago IVDM-7002 nie zawojowała rynku.

Kłopotliwe car audio: co się psuło na potęgę?

Zaawansowanie techniczne stacji multimedialnych miało swoją ciemną stronę. Sprzęt był zbyt delikatny do używania w samochodzie. Użytkownicy borykali się z przegrzewaniem urządzeń co prowadziło np. do zakleszczania płyt. Z czasem sprzedawcy zaczęli przestrzegać użytkowników przed używaniem płyt z naklejkami (pod wpływem wysokiej temperatury klej puszczał i płyta zakleszczała się w mechanizmie). Nawet zwykłe płyty CD-R/RW mogły się delikatnie deformować co utrudniało wysunięcie z odtwarzacza.

Używanie stacji multimedialnych podczas gorącego lata w samochodach bez klimatyzacji wiązało się z włączaniem zabezpieczeń termicznych. Dopóki sprzęt nie schłodził się pozostawał głuchy na wszelkie próby włączenia.

Piętą achillesową wielu urządzeń było łączenie panelu z resztą urządzenia. Pękały taśmy łączące ekran z płytą główną. Nie dość, że nie było obrazu to jeszcze szwankowało sterowanie. Oczywiście wspomniane problemy częściej zdarzały się w urządzeniach gorszych marek, ale nawet najbardziej renomowani nie obyli się bez kłopotliwych awarii. Stąd m.in. powolne ale konsekwentne wycofywanie się ze stacji multimedialnych 1 DIN. Obecnie ich miejsce zajmują radia multimedialne z większymi obudowami 2 DIN, w których łatwiej o lepsze chłodzenie i mechanizm uchylania ekranu mniej podatny na uszkodzenia. Żaden szanujący się producent nie pozwoli sobie bowiem na to, by obarczać serwis nadmierną pracą – to generuje spore koszty i niezadowolenie przedstawicieli w poszczególnych krajach. Boleśnie przekonało się o tym Nakamichi, które po latach prosperity dość szybko zbankrutowało. Ale to już temat na kolejną, zupełnie inną historię.

Autor Tomasz Okurowski
Tomasz Okurowski
materiał promocyjny

Sprawdź nr VIN za darmo

Zanim kupisz auto, poznaj jego przeszłość i sprawdź, czy nie jest kradziony lub po wypadku

Numer VIN powinien mieć 17 znaków