Tradycyjna przenośna nawigacja samochodowa wcale nie odchodzi do lamusa. Tak przynajmniej przekonywał TomTom podczas premiery nowej generacji nawigacji z serii GO: najbardziej reprezentacyjnej i najsłynniejszej kolekcji nawigacji holenderskiej firmy. Na dowód tego, że przenośna nawigacja ma się dobrze TomTom przedstawił ciekawe statystyki.
Dlaczego spada sprzedaż nawigacji samochodowej?Wśród przebadanych kierowców aż 39% nie używa nawigacji i nie widzi potrzeby zakupu sprzętu GPS (dla nich firma szykuje koncepcyjny zestaw GPS Commuter concept, o którym napiszemy osobno). Zwykle podróżują samochodem tymi samymi drogami do pracy lub do innych miejsc, które regularnie odwiedzają, więc trasę znają na pamięć. Pozostałe 61 % korzysta z technologii GPS, ale z różnych urządzeń. Co ciekawe 39% kierowców korzysta z przenośnej nawigacji samochodowej i większość z nich nie zamierza zmieniać urządzenia na nowsze.. (czyżby rynek się nasycił?) 13% podróżuje z nawigacją wbudowaną fabrycznie do samochodu, która jest wciąż bardzo kosztowną opcją. Największą niespodzianką jest udział nawigacji w telefonach komórkowych: wg. TomTom korzysta z niej zaledwie 9% kierowców! Okazuje się, że najbardziej niezadowoleni z nawigacji są użytkownicy aplikacji w telefonach i sprzętu wbudowanego fabrycznie do samochodu i zamierzają wrócić do klasycznego PND, czyli przenośnych nawigacji samochodowych. I o nich zamierza w pierwszej kolejności powalczyć TomTom.
Cztery nowe modele z serii GONowości sporo: aż cztery nowe nawigacje GO (400, 500, 600 i 6000), które różnią się przede wszystkim przekątną ekranu (topowy model 6000 ma wbudowany moduł GSM z opłaconą kartą SIM). Do wyboru pojemnościowe wyświetlacze 4,3 cala a także 5 i 6 calowe (dobrze reagują na dotyk). Na pierwszy rzut oka: to zupełnie nowy sprzęt w porównaniu z tym co znamy ze sklepów. Obudowa z szarego tworzywa, które jest łudzące podobne do plastiku, używanego do wykonania paneli radioodtwarzaczy samochodowych (z pewnością nie wygląda tak luksusowo jak nowy Becker Revo).Zmienił się sposób mocowania: w najmniejszym GO 400 nawigację nasuwa się na plastikowy trzpień, co jest mało wygodne i budzi obawy, że prędzej czy później kierowca złamie mocowanie (w droższych pozostawiono stację dokującą z magnesem). Zresztą znamienne jest, że TomTom nie pochwalił się danymi technicznymi urządzeń (z pewnością pod względem mocy obliczeniowej wyraźnie ustępują nowoczesnym smartfonem) i skupił się na oprogramowaniu i usługach.
Wszystko od nowa: menu, wyszukiwanie adresówPrzez lata TomTom uchodził za wzorzec pod względem obsługi. Nawigacje były bardzo łatwe i intuicyjne w obsłudze dzięki prostemu przejrzystemu menu. TomTom jednak podjął ryzykowny krok i zaprojektował zupełnie nowe menu w którym jak głosi: koncentruje się na mapach. Podobną deklarację już kiedyś słyszeliśmy, gdy MIO rozstawało się z iGO i wprowadziło oprogramowanie Spirit, które nie było sukcesem.
Nawet zdeklarowany fan nawigacji TomTom potrzebował chwili czasu by przyzwyczaić się do nowego interfejsu. Trzeba jednak przyznać, że oswojenie się z nowym menu przychodzi dość łatwo. Znalezienie adresu przebiega w ciekawy sposób. Wystarczy wpisać nazwę miasta albo hasło (np. pizza), by nawigacja od razu rozpoczęła szukanie w dwóch kategoriach: miast i punktów POI. Potem wystarczy dodać nazwę ulicy, by uzyskać komplet informacji co można na niej znaleźć prócz samego miejsca docelowego. Co ważne miejsca docelowe można także wybierać z mapy. Ale nie tylko jak dotychczas.
Zupełnie nowa mapa: interaktywnaNa mapie od razu wyświetlane są ulubione i najczęściej odwiedzane miejsca, co bardzo ułatwia zaplanowanie trasy, szczególnie gdy chcemy odwiedzić kilka punktów po drodze. Wyświetlanie informacji o poszczególnych miejscach przywodzi na myśl skojarzenia z rozwiązaniami w smartfonach: rozwijane menu ułatwia korzystanie z nawigacji. To najważniejsza część nowej interaktywnej mapy. Ponadto łatwo docenić inne rozwiązanie przejęte z rynku smartfonów: możliwość powiększania lub zmniejszania widoku mapy przesuwając dwoma palcami na ekranie. Szybkość odświeżania mapy i płynnego przesuwania nie jest taka jak w zaawansowanych smartfonach, ale i tak na co dzień wystarczy.
Informacje o korkach i nie tylkoŁatwo docenić interaktywną mapę z widokiem korków. Poszczególne zatory wyświetlane są w różnych kolorach: im ciemniejszy tym większe opóźnienie. Ponadto klikając na zakorkowany odcinek od razu rozwija się dodatkowe menu z informacją o długości zatoru i szacowanym czasie przejazdu. Wspomniane informacje są oczywiście dostępne w trybie online. TomTom chwali się, że dane o korkach będą udostępniane dożywotnio. W przypadku nawigacji bez modułu GSM wystarczy podłączyć telefon poprzez Bluetooth (pracuje wówczas w trybie modemu) nie zapominając oczywiście o tym, że transfer danych kosztuje zależnie od operatora. W przypadku urządzenia z kartą SIM, usługa połączenia z siecią w Europie jest wliczona w cenę sprzętu.
Informacje o korkach wraz z szacowanym opóźnieniem wyświetlane są również na pasku podczas prowadzenia do celu. Ciekawą innowacją jest system ostrzegający o zbliżaniu się do korka, co z pewnością można docenić na autostradzie, by uniknąć najechania na samochody, które już utkwiły w zatorze.
Co ciekawe o ile informacje o korkach i mapy dostępne są dożywotnio o tyle ostrzeganie o fotoradarach oferowane tylko przez 3 miesiące. Potem trzeba będzie wykupić odpowiedni abonament. Za ile i na jaki czas: tego jeszcze TomTom nie ujawnił.
Mapy z obiektami 3D, niby to już było, ale…TomTom w końcu się ugiął i wprowadził do map sporo grafiki z obiektami 3D. Wzorem konkurencji wyświetlane są najciekawsze miejsca (np. wieża Eiffla) w postaci dość dobrze odwzorowanej grafiki. Ciekawym rozwiązaniem jest wprowadzenie brył budynków 3D z niewielkimi szczegółami i odwzorowaniem proporcji zabudowy. Zamiast szarych pustych klocków ciekawa zabudowa: czy przydatna na co dzień? Wątpliwe. Niemniej z pewnością świetnie prezentuje się podczas prezentacji nawigacji w mediach czy w sklepie. Na co dzień podczas jazdy rozbudowana grafika na mapach może co najwyżej rozpraszać. Nie ulega jednak wątpliwości, że jest modna.
Na szczęście TomTom oparł się modzie na błyskawiczne szacowanie tras. Wyznaczanie tras trwa zatem dłużej niż u konkurencji. Nie bez powodu. Podczas kalkulacji TomTom uwzględnia wszystkie drogi a nie tylko podstawową sieć dróg najwyższych kategorii by uzyskać jak najkrótszy czas kalkulacji. Szkoda, że nie ma już informacji o ilości przeanalizowanych dróg, tylko procent stanu kalkulacji.
Szansa na sukces?Widać wyraźnie, że TomTom położył ogromny nacisk na jak najbardziej przyjazne oprogramowanie. I co równie ważne: nawigację z dostępem do stale aktualizowanych informacji o utrudnieniach by na bieżąco korygować trasę tak, by jak najszybciej i możliwie najwygodniej dotrzeć do celu. Możliwości techniczne urządzeń i wyścig o jak najmocniejszy procesor nie są już tak istotne, jak właściwości oprogramowania, stały dostęp do informacji odświeżanych na bieżąco i aktualna mapa.
Przesłanie jest proste: nie ważne ile MHz ma procesor w nawigacji czy jak doskonały jest ekran. Kluczowe jest to, czy nawigacja może nas w porę ostrzec przed niespodziankami na trasie i pomóc sprawnie ominąć utrudnienia. Pytanie tylko ile trzeba będzie zapłacić za nowe zestawy GPS? To może być bowiem istotny klucz do sukcesu nowej serii GO.