• Już w przyszłym roku na drogach UE może się pojawić więcej aut autonomicznych dostosowanych do poziomu 3 i 4
  • Samochody autonomiczne spotkamy nie tylko na autostradach, ale także na obszarze miast, gdzie będą się poruszać z niewielką prędkością
  • W przypadku ciężarówek będzie można spotkać także tzw. autonomiczne konwoje (platooning)

Jeszcze do niedawna wydawać się mogło, że w zakresie samochodów autonomicznych najwięcej dzieje się poza Europą. W Azji (szczególnie Chiny, Korea i Singapur) i USA co chwila bowiem rozpoczynają się kolejne testy pojazdów autonomicznych w normalnym ruchu drogowym (niekiedy z falstartem jak w przypadku francuskiej firmy Transdev). To oczywiście nie oznacza, że w Europie nic się nie robi w zakresie zautomatyzowanego transportu. Komisja Europejska i Parlament Europejski liczą jednak na więcej.

Wyprzedzić Chiny i USA

Holender Wim can de Camp, sprawozdawca unijnej Komisji Transportu i Turystyki nie kryje determinacji: „Europa musi być innowacyjna, ale i szybsza. Chiny i USA nie czekają”. Wszyscy członkowie komisji już pod koniec listopada zeszłego roku wzywali Komisję Europejską oraz kraje członkowskie do bardziej intensywnych prac m.in. nad międzynarodową harmonizacją techniczną pojazdów zautomatyzowanych. Innymi słowy – wspólnych regulacji dla aut autonomicznych w Europie, co z pewnością znacząco ułatwi życie producentom planującym testy kolejnych prototypów.

Znamienne, że eurodeputowani chcą przyspieszenia nie tylko w sprawie samochodów. Planowane są również szczegółowe zasady dotyczące zautomatyzowanych statków powietrznych oraz żeglugi morskiej i śródlądowej. Innymi słowy na samodzielnie poruszające się pojazdy natkniemy się nie tylko na drogach, ale także jeziorach, rzekach, morzu i oczywiście w powietrzu. Wszystko w imię całego systemu transportu autonomicznego.

Autobusy, śmieciarki, dostawcze i osobowe...

Już w przyszłym roku na publicznych drogach powinny się pojawić pojazdy bez kierowców (spełniające wymogi poziomu 3,4 i 5). Oczywiście na początek będą to modele poziomu 3 (kierowca wciąż musi czuwać, by w każdej chwili przejąć kontrolę) oraz 4 (człowiek za kierownicą nie jest zobowiązany do stałego śledzenia sytuacji na drodze). Na w pełnie zautomatyzowane konstrukcje (stopień 5) trzeba będzie poczekać jeszcze ok. dekadę (do ok. 2030 roku) zanim na dobre zagoszczą na drogach.

Według unijnych planów mają to być nie tylko samochody osobowe, ale także ciężarówki (także w konwojach), autobusy, auta dostawcze firm kurierskich i pocztowych czy różne specjalistyczne pojazdy wykorzystywane w usługach komunalnych (śmieciarki, zamiatarki i inne). Wszystkie dopuszczone do ruchu konstrukcje będą mogły się poruszać przede wszystkim po autostradach. Ruch w miastach będzie również dozwolony pod warunkiem, że samochody będą się poruszać z niewielką prędkością (zapewne kilkanaście km/h). A to oznacza, że w przypadku aut osobowych będą się poruszać bez kierowcy przede wszystkim na terenie parkingów.

Kto poniesie odpowiedzialność za wypadek?

W Brukseli nie zapominają o tym, że zautomatyzowane pojazdy mają przemieszczać się po tych samych drogach, po których poruszają się tradycyjne samochody prowadzone przez człowieka. Stąd pilna potrzeba harmonizacji przepisów ruchu drogowego oraz wymogów bezpieczeństwa we wszystkich krajach członkowskich. Zapewne jeszcze w tym roku poznamy szczegóły dotyczące kwestii odpowiedzialności w razie wypadku, regulacji w zakresie ochrony danych i cyberbezpieczeństwa. Zapowiedziano także wytyczne dotyczące kwestii etycznych w zakresie sztucznej inteligencji. Na tym nie koniec.

W sprawozdaniu przyjętym 15 stycznia 2019 roku przez Parlament Europejski podkreślono m.in. dość istotną kwestię rejestrowania danych. Systemy rejestrujące zdarzenia w samochodzie mają być zatem obowiązkowe (oczywiście na razie to tylko pobożne życzenie twórców sprawozdania), aby ułatwić dochodzenie roszczeń powypadkowych i definitywnie rozstrzygnąć kwestie związane z odpowiedzialnością. Innymi słowy – biegli z zakresu wypadków będą mieli w przyszłości znacznie łatwiejszą pracę niż obecnie.