Mapy wzbogacone o zdjęcia ulic i budynków? To znamy z Google Street View. Ale usługa Google nie jest jedyna w naszym kraju. Nad własnym projektem pracuje Panorama Firm (na efekty trzeba poczekać do początku przyszłego roku). To właśnie na jej zlecenie krążą po Warszawie dwa charakterystycznie wyposażone samochody: z oryginalną konstrukcją na dachu, która może kojarzyć się z peryskopem łodzi podwodnej. Mieliśmy okazję przyjrzeć się bliżej jednemu z nich.
Dwie kamery na dachuObszerna konstrukcja na dachu kryje dwie kamery. Zaledwie dwie kamery. Nawet samochody firm kartograficznych zajmujących się przygotowywaniem map do nawigacji mają więcej obiektywów. Niemniej w przypadku samochodu Cyclo Media dwie kamery wystarczą. Kąt widzenia każdej z nich to aż 185 stopni. Sporo. Szeroki kąt widzenia (łącznie 370 stopni) przyda się jednak do zupełnie innych celów niż w Google. Innych czyli jakich?
Na zdjęciach będzie można zobaczyć poszczególne budynki jak i dojazdy do nich. Ale tylko dojazdy do szlabanu. Cyclo Media nie stara się o zgodę na wjazd na teren prywatny. Ponadto drogi dojazdowe będą zapewne jedynymi drogami niskich kategorii, które będą uwzględnione na zdjęciach. Samochody Cyclo Media poruszają się przede wszystkim po głównych drogach. A jak? Mieliśmy okazję zapytać kierowcę, który na co dzień podróżuje samochodem.
Jak się jeździ z kamerą na dachu?Specyficznie. Szczególnie na drogach jednojezdniowych. Wówczas mała Corsa usiłuje się utrzymać jak najbliżej środka – osi jezdni. Stąd na wszelki wypadek lampy ostrzegawcze włączone są nie tylko z tyłu ale także z przodu, by kierowcy zmierzający w przeciwną stronę mogli wcześniej nieco zjechać. W przypadku dróg dwujezdniowych kierowca stara się poruszać środkowym pasem ruchu. Niemniej musi liczyć na wyrozumiałość innych użytkowników ruchu. Stąd nie tylko lampy ostrzegawcze ale także dodatkowe oklejenie samochodu, by już z daleka rzucał się w oczy.
Specyficzna jazda oznacza również szczególne prędkości przejazdu. Oczywiście zależność jest prosta: im gorsza pogoda a także im bliżej gęstej zabudowy w mieście tym wolniejsza jazda. Czasami nawet toczenie się. Przy czym wcale nie mamy na myśli jazdy w korku. Oczywiście poza miastem, czyli na drogach wyższych kategorii można rejestrować materiał nawet przy prędkości 85 km/h. Materiał czyli co?
Zdjęcia i jeszcze raz zdjęciaZdjęcia. Dziesiątki tysięcy zdjęć. A ściślej: nawet do 10 000 zdjęć dziennie. Każde oczywiście opatrzone koordynatami GPS, by przywiązać je do określonej lokalizacji na mapie. Co ciekawe każde zdjęcie wiąże się potem z syzyfową pracą. Musi być bowiem ręcznie sprawdzone podczas obrabiania materiału. Sam kierowca może oczywiście szybko sprawdzić zapis, niemniej i tak cały komplet materiałów jest do ręcznego weryfikowania. W przypadku Warszawy może to być nawet ponad 300 000 zdjęć.
Po co weryfikacja? Potrzebne jest sprawdzenie czy nic niepożądanego nie znalazło się w kadrze. Ponadto: wszelkie cienie, widoczne na większej powierzchni zdjęcia są także niepożądane. I oczywiście niezbędny retusz: osób widocznych na zdjęciach a także tablic rejestracyjnych samochodów.
Zdjęcia w słońcu? NiekoniecznieWarunki do wykonania zdjęć? Co oczywiste nie wykonuje się dokumentacji w deszczu. Ponadto niepożądane jest słabe oświetlenie i co zdumiewa: silne słoneczne światło. Stąd nawet wydawałoby się idealna pogoda nie sprzyja sesji zdjęciowej. Tym samym łatwiej zrozumieć, że wykonanie kompletu zdjęć może zająć sporo czasu: nawet kilka tygodni w przypadku Warszawy.
Każde zdjęcie to wiele MB danych. Stąd zwykle w samochodzie mieści się komputer z dwoma dyskami. Każdy o pojemności 1,6 TB. W przypadku zbierania większej ilości danych: w małym Oplu instalowane są nawet 4 dyski. Co ciekawe nie są to dyski SSD, tylko tradycyjne modele. Stąd cały zestaw jest czuły na wstrząsy, więc kierowca musi uważać na większe dziury na drodze a także większe nierówności. I uważać również na innych użytkowników dróg. Kierowcy to obcokrajowcy, którzy z ciekawością obserwują zwyczaje panujące na naszych drogach. Serdecznie ich pozdrawiamy a w szczególności sympatycznego rozmówcę z Holandii, który codziennie spędza wiele godzin w samochodzie.
Galeria zdjęć
W przypadku samochodu Cyclo Media dwie kamery wystarczą. Kąt widzenia każdej z nich to aż 185 stopni. Sporo.
Nawigacja i dodatkowy ekran do sterowania pracą systemu. Na dużym ekranie można zobaczyć m.in. ostrzeżenia od czujnika światła, gdy warunki do zdjęć pogarszają się.
Warunki do wykonania zdjęć? Co oczywiste nie wykonuje się dokumentacji w deszczu. Ponadto niepożądane jest słabe oświetlenie i co zdumiewa: silne słoneczne światło. Stąd nawet wydawałoby się idealna pogoda nie sprzyja sesji zdjęciowej.Na wypadek deszczu kopułę z kamerami można zdjąć i schować do bagażnika.
Na górnej części deski rozdzielczej widać obudowę lampy ostrzegawczej. Przydaje się szczególnie podczas jazd po drogach jednojezdniowych.
Obszerna konstrukcja na dachu kryje dwie kamery. Zaledwie dwie kamery. Nawet samochody firm kartograficznych zajmujących się przygotowywaniem map do nawigacji mają więcej obiektywów.
W bagażniku niewiele widać. W obudowie kryje się komputer z kilkoma dyskami. W widocznym egzemplarzu były dwa dyski 1,6 TB każdy.
Niezbędnik kierowcy w trakcie długich jazd. Wszystko pod ręką. W bagażniku nie ma zbyt wiele miejsca.
Kamery pracują tylko w dni bez deszczu. Na wypadek opadów całą kopułę można zdemontować. Dodatkowo obiektywy mają jeszcze dodatkowe osłony zabezpieczające przed uszkodzeniem.
Kompletny zestaw: kopuła z kamerami i bateria lamp ostrzegawczych. W trakcie realizacji zdjęć kierowca automatycznie uruchamia lampy dachowe oraz na podszybiu, by zwiększyć bezpieczeństwo przejazdu.