- W cenie poniżej 400 zł Alpine oferuje dobrze wyposażone radio z USB i zestawem głośnomówiącym Bluetooth
- W cenie Alpine UTE-200BT można mieć co najmniej 2 produkty mało znanych marek z Chin
- Już pierwszy kontakt z Alpine UTE-200BT jest bardzo dobry. Wyprodukowane w Tajlandii urządzenie sprawia dobre wrażenie
Jeszcze kilka lat temu za radia Alpine trzeba było zapłacić znacznie więcej niż za podobnie wyposażone produkty konkurencyjnych marek. Różnica jednak z czasem znacząco zmalała. Obecnie w cenie Alpine UTE-200BT można mieć co najmniej 2 produkty mało znanych marek z Chin. Co innego w przypadku tak renomowanych producentów jak JVC, Pioneer czy Sony. Za porównywalne radioodtwarzacze samochodowe zapłacimy zaledwie kilkadziesiąt złotych mniej.
Zapomnijcie o odtwarzaniu płyt CD
Do testu wybraliśmy jeden z najtańszych modeli w gamie japońskiej marki – UTE-200BT. To radio bez mechanizmu odtwarzacza płyt CD, ale za to z wbudowanym zestawem głośnomówiącym Bluetooth oraz gniazdem USB. Innymi słowy to typowy produkt (pod względem wyposażenia), który cieszy się sporym wzięciem w… komisach samochodowych. Sprzedawcy używanych aut najchętniej bowiem wybierają niedrogie markowe radia z USB i Bluetooth, które łatwo i szybko instaluje się w samochodzie (brak mechanizmu dla płyt CD oznacza, że radio ma mniejszą obudowę, co ułatwia montaż w ciasnych wnękach).
Już pierwszy kontakt z Alpine UTE-200BT jest bardzo dobry. Wyprodukowane w Tajlandii urządzenie sprawia dobre wrażenie. Jakość użytych materiałów jest bardzo dobra. Cieszy, że w przeciwieństwie np. do Pioneera nie zaoszczędzono na wiązce kabli. Przewody zasilania mają większy przekrój i są na tyle długie, by łatwo montować sprzęt we wnęce. Metalowa ramka (czyli tzw. półkieszeń) jest wystarczająco solidna. Porządnie również wykonano panel przedni, plastikową ramkę dekoracyjną oraz całą obudowę. Doceniamy także takie detale jak praktyczną plastikową osłonę na gniazdo USB oraz bardzo wygodne zdejmowanie i zakładanie panelu czołowego. Szkoda, że poskąpiono na tradycyjnym znaczku z logo producenta. Zamiast niego jest już tylko tańszy nadruk, który z czasem zapewne się wytrze.
Lipy nie ma. Przewodowy mikrofon zamiast wersji w panelu
Na montaż UTE-200BT trzeba poświęcić nieco więcej czasu niż w przypadku tańszej konkurencji – wszystko z powodu oddzielnego przewodowego mikrofonu, który należy zamocować w okolicach przedniego słupka lub lusterka. To jednak żaden zarzut. Osobny mikrofon to znacznie lepsze rozwiązanie od wersji wbudowanej w panel. Im jest bowiem bliżej kierowcy, tym rozmówca lepiej na usłyszy podczas połączenia.
Obsługa jest dość prosta. Parowanie z telefonem (możliwość podłączenia 2 modeli) trwa dość krótko. Nie mieliśmy żadnych problemów z nawiązaniem połączenia z telefonami z Android, Windows oraz iPhone. Także rozpoznawanie pamięci USB z plikami audio nie zajmuje zbyt wiele czasu. Przywyknąć jedynie trzeba do relatywnie niedużych przycisków do zmiany utworów i jeszcze mniejszych do wyboru folderów z muzyką – pod tym względem Alpine ma jeszcze co poprawiać.
Pół Ampera czyli za mało
Podczas testu sprawdziliśmy m.in. USB. Producent deklaruje maksymalne natężenie prądu 1A, co już jest całkiem wystarczające do naładowania smartfona. W trakcie testu wypróbowaliśmy kilka różnych telefonów oraz przewodów (micro USB oraz USB-C). Tester UNI-T za każdym razem wykazywał nie więcej niż 0,5 A. Nie jest to zły wynik, ale można oczekiwać więcej.
Jakość dźwięku to tradycyjnie mocna strona marki. Można zatem dalej liczyć na dość zrównoważone, ale jednocześnie mocne brzmienie, co oznacza, że Alpine bliżej do naturalności niż konkurencji w podobnej cenie. Niemniej trzeba przyznać, że kto poszukuje bardziej wyrazistego, ostrego i mocno podbarwionego basem dźwięku to bez trudu znajdzie je np. w innych renomowanych markach. UTE-200BT oszczędzi przy tym nasze uszy - tony wysokie nie są tak agresywne i przenikliwe, a niskie są bardzo zwarte i całkiem przyjemne. Alpine oparł się też pokusie ograniczenia zakresu średnich tonów (charakterystyczny efekt loudness), więc łatwiej usłyszeć pełnię możliwości m.in. wokalistów.
Warto uwzględnić zaawansowaną korekcję dźwięku wraz z opcją sterowania subwooferem. Jeśli to zrobimy to wówczas okazuje się, że za niecałe 400 zł otrzymujemy kompletnie wyposażony sprzęt, z którym stworzymy dobre nagłośnienie w aucie.
PODSUMOWANIE
Alpine UTE-200BT to solidne radio samochodowe godne polecenia. Cieszy wysoka jakość wykonania, dobre brzmienie, niezłe wyposażenie i możliwości rozbudowy systemu audio. Szkoda tylko, że zrezygnowano ze zmniejszenia obudowy, by ułatwić montaż w ciasnych wnękach. Cieszy jeszcze jedno: firma dalej trzyma jakość i nie trwoni swojej wysokiej reputacji, co nie jest takie oczywiste w obecnych czasach.
PLUSY
+ wysoka jakość wykonania
+ osobny przewodowy mikrofon (lepsza jakość rozmów)
+ bardzo bogate wyposażenie
+ bardzo dobra jakość dźwięku
+ możliwość podłączenia subwoofera (2 pary wyjść audio)
+ zaawansowana kontrola dźwięku
MINUSY
- na montaż radioodtwarzacza trzeba poświęcić więcej czasu
- obudowa nie została zmniejszona, by ułatwić montaż w ciasnych wnękach na radio
- brak etui (lub woreczka) do bezpieczniejszego przechowywania zdjętego panelu
- przyciski do zmiany nagrań są nieco za małe, by wygodnie kontrolować odtwarzanie
Alpine UTE-200BT dane techniczne
Tuner – AM/FM
Sygnał/szum tunera FM – 73 dB
Maks. liczba folderów USB – 256
Kompatybilne pliki audio: MP3, WMA, FLAC, AAC
Bluetooth – wersja 3.0
Moc wzmacniacz – 4x 50W
Wejścia audio – 2 pary: przód/ subwoofer
Waga – 0,8 kg
Cena ok: 380 -390 zł
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo