Od kilku lat regularnie sprawdzamy w warszawskich korkach popularne nawigacje GPS – tradycyjne urządzenia PND, a także aplikacje w telefonach komórkowych. Wszystkie mają aktywną funkcję omijania korków i innych utrudnień na drodze.
W tym roku przygotowaliśmy specjalną edycję testu. W trasę wyruszyło pięciu kierowców. Czterech z nich podróżowało z nawigacją GPS, piąty przejechał trasę bez sprzętu. Pokonuje ją na co dzień, więc doskonale powinien wiedzieć, gdzie trzeba się liczyć z utrudnieniami. Do przejechania mieliśmy blisko 20 km: spod siedziby redakcji przy niemal zawsze zakorkowanej ul. Domaniewskiej aż na drugą stronę miasta, czyli na ul. Maciejewskiego na warszawskim Tarchominie.
W trakcie podróży musieliśmy przejechać na drugą stronę Wisły. Do wyboru jest kilka mostów, więc programy i urządzenia nawigacyjne mogły wykazać się sprytem. Czy bardziej opłaca się dłuższa podróż południową obwodnicą miasta i szukanie dogodnych połączeń pomiędzy głównymi ulicami, czy też lepszy jest skrót przez zatłoczone centrum i kluczenie uliczkami po to, żeby ominąć najbardziej zakorkowane miejsca?
W tym roku wykorzystaliśmy trzy telefony komórkowe (iPhone’a oraz LG i Sony z systemem Android), a także jedną z najbardziej zaawansowanych przenośnych nawigacji samochodowych na rynku: TomTom GO5000 z funkcją stałego dostępu do internetu (urządzenie ma kartę SIM i moduł do stałej łączności z siecią GSM).
TomTom zmierzył się z trzema popularnymi programami: AutoMapą (iPhone 6 Plus), NaviExpertem (LG Nexus 5) oraz Yanosikiem (Sony Xperia Z). Podróż rozpoczęliśmy tuż po godzinie 16, kiedy to zaczyna się popołudniowy szczyt. Każdy z kierowców uruchomił nawigację w tym samym czasie, żeby wyznaczyły trasę z uwzględnieniem najświeższych informacji o utrudnieniach na drogach (a jednocześnie, by uniknąć niepotrzebnego przestoju, który mógłby mieć wpływ na ponowne oszacowanie trasy przez nawigację).
Wszystkie urządzenia i programy nawigacyjne wytyczyły trasę z uwzględnieniem standardowych ustawień, optymalnych wg producentów sprzętu i programów. W trakcie podróży kierowcy przestrzegali obowiązujących przepisów i ograniczeń prędkości. W wielu przypadkach, żeby nie tamować ruchu, oznaczało to konieczność poruszania się prawym pasem – w Warszawie niewielu jest kierowców ściśle przestrzegających przepisów.
Na szczęście tym razem żadna z nawigacji nie próbowała prowadzić nas np. pod prąd lub na zamknięte odcinki. Na mecie pierwszy zjawił się kierowca podróżujący z nawigacją TomToma (52 minuty podróży). Zaledwie minutę później – ten z AutoMapą 53 minuty podróży), a po kolejnych 2 minutach kierowca podróżujący bez nawigacji.
Najdłużej czekaliśmy na Yanosika: ponad pół godziny! Różnice pomiędzy trzema pierwszymi nawigacjami są nieduże, za to ostatnią dzieli od nich przepaść!
Galeria zdjęć
Kto pierwszy? Kierowca Volvo ruszył bez nawigacji. Pozostali – z zestawami GPS
Kto szybciej dotrze na miejsce w popołudniowych godzinach szczytu – kierowca, który doskonale zna trasę czy też użytkownicy popularnych nawigacji? Testujemy: AutoMapę, NaviExperta, TomToma i Yanosika
Od kilku lat regularnie sprawdzamy w warszawskich korkach popularne nawigacje GPS – tradycyjne urządzenia PND, a także aplikacje w telefonach komórkowych. Wszystkie mają aktywną funkcję omijania korków i innych utrudnień na drodze. W tym roku przygotowaliśmy specjalną edycję testu. W trasę wyruszyło pięciu kierowców. Czterech z nich podróżowało z nawigacją GPS, piąty przejechał trasę bez sprzętu.
TomTom dobrze zaczął – sprawnie ominął korek na ul. Domaniewskiej. Później jednak poprowadził trasą, której kierowca szukający luźnych objazdów za wszelką cenę prawdopodobnie by nie wybrał, czyli przez główne ulice w centrum miasta. O części nieuniknionych korków nawigacja informowała, ale nie o wszystkich. Podróżując z TomTomem, wcale nie mieliśmy wrażenia, że udało nam się ominąć korki. Tym większym zaskoczeniem było więc to, że nawigacja pozwoliła osiągnąć najkrótszy czas przejazdu, a przy okazji nie nadłożyliśmy zbytnio drogi. Nie mieliśmy też problemów w trakcie podróży: informacja o manewrach nie budzi wątpliwości, podobnie jak czytelność mapy. Ponadto doceniliśmy sterowanie głosowe.
Łatwo o wrażenie, że TomTom nie omija wszystkich korków. Prowadzi jednak dość przewidywalnie. Piotr Wróbel
Prowadzi jak taksówkarz dobrze znający miasto. Na szczęście nie kluczy jak kiedyś przez parkingi i wąskie osiedlowe uliczki. Cała podróż odbyła się dość płynnie. W kilku miejscach staliśmy w korku. W pobliżu nie było jednak sensownej alternatywnej drogi, a opóźnienia były stosunkowo nieduże. Świetnie poradziła sobie z ogromnym korkiem na Trasie Toruńskiej: poprowadziła równoległą drogą, dzięki czemu zaoszczędziliśmy dużo czasu. Niestety, mapa w trybie 3D, choć atrakcyjna graficznie, jest utrudnieniem w trakcie prowadzenia, gdyż słabo widać przebieg wytyczonej trasy. Zauważyliśmy wyraźną różnicę pomiędzy wersjami na telefony z Androidem a na iPhone’a. Dla iOS-a jest znacznie lepsza.
AutoMapa wreszcie prowadzi tak, że nie próbuje omijać korków za wszelką cenę. Na trasie – bez niespodzianek Tomasz Okurowski
Mordor pokonał NaviExperta (dla niewtajemniczonych: Mordorem bywa nazywane korporacyjno-biurowcowe zagłębie przy ulicy Domaniewskiej w Warszawie). W godzinach szczytu z parkingów licznych biurowców wypływa potężny strumień aut – błąd w wyborze przebiegu trasy może oznaczać utknięcie na długie minuty w korku. Ponieważ wiele biur pracuje do 16.00 (pora rozpoczęcia testu), luźna przed tą godziną trasa potrafi się zupełnie zakorkować w ciągu sekund. Gdybyśmy 5 minut wcześniej wyruszyli trasą sugerowaną przez nawigację, być może to NaviExpert wygrałby to porównanie – po opuszczeniu kwartału biurowego na Służewcu Przemysłowym prowadził sprawnie i całkiem rozsądnie.
Dane o sytuacji na drodze docierają do nawigacji z opóźnieniem. Program nie nadąża za rzeczywistością. Maciej Brzeziński
Moje dotychczasowe doświadczenia z Yanosikiem jako nawigacją nie były najlepsze. Traktowałem tę aplikację raczej jako system ostrzegania o wypadkach. Widać jednak, że program wciąż jest nieco poprawiany. Przede wszystkim nie obciąża obecnie i nie przegrzewa telefonu tak, jak kiedyś – aplikacja ani razu się nie zawiesiła, a podróż z Yanosikiem nie należała do krótkich. I to chyba jedyne plusy. Mapy używane przez program są niezbyt czytelne. Nawigacja wybrała najkrótszą i... najbardziej zakorkowaną drogę. Program co prawda dobrze odzwierciedlał natężenie ruchu, ale nie proponował objazdu. Moja irytacja sięgnęła zenitu, gdy po odstaniu godziny w środmieściu Yanosik wpakował mnie w sam środek robót drogowych.
Yanosik podobno ma sprytny system omijania korków. Rzeczywiście, widzi je, ale... zapomina omijać Piotr Karczmarczyk
W trakcie testu nawigacji nie obyło się bez niespodzianek. Mimo że tym razem AutoMapa wyjątkowo nie prowadziła przez parkingi przy centrach handlowych i stacjach benzynowych, to jednak pozostałe nawigacje dość intrygująco wytyczały trasę. Z TomTomem trafiliśmy do zakorkowanego centrum, co jednak nie wpłynęło na końcowy dobry wynik. NaviExpert kluczył nie tylko osiedlowymi uliczkami. Skierował nas na parking przy stadionie Legii tylko po to, żeby zgodnie z przepisami skręcić w lewo na Wisłostradę. Yanosik zaś konsekwentnie prowadził zatłoczonymi ulicami. Także tymi, które są w trakcie remontu, co powoduje, że ruch odbywa się mniej płynnie niż zwykle.
Tuż po starcie NaviExpert i Yanosik utknęły w korku na ul. Domaniewskiej
AutoMapa także prowadzi przez zakorkowane miejsca. Pokonanie ul. Żwirki i Wigury zajęło mało czasu
NaviExpert ostrzega o wypadku. Na miejscu nie widać jednak śladów
Najkrótsza trasa nie zawsze jest najlepsza. Na pokonanie 21 km potrzebowaliśmy 81 minut
Omijanie korków działa - Z dobrą nawigacją można podróżować efektywniej, a przy okazji zmieniać swoje nawyki. Trasy, które znamy jak własną kieszeń, często okazują się gorsze od proponowanych przez zestawy nawigacji. Warto je wypróbować.