Tesla - sprawczyni całego zamieszania
Dwanaście nowych budynków, 3 tys. nowo zatrudnionych pracowników. Tesla dynamicznie rozbudowuje swój zakład we Fremont pod San Francisco, w którym ma być produkowany Model 3. Najmniejsza limuzyna w palecie (zasięg 345 km) pojawi się na rynku w 2017 r. i będzie kosztować od 30 tys. dolarów. Równocześnie Tesla zatrudnia kolejnych stylistów, którzy pracują nad kształtem nadwozia Modelu Y, czyli kompaktowego SUV-a, wykorzystującego podzespoły Modelu 3.
Elon Musk oczekuje, że popyt na jego samochody wzrośnie dzięki temu do co najmniej 500 tys. sztuk rocznie, ale wierzy też, że uda mu się przyciągnąć nawet 1 mln klientów. Ponadto na bazie Modelu X (czyli dużego SUV-a Tesli, który niedawno trafił na rynek) mają powstać pikap i minibus, a nawet ciężkie auto dostawcze. Jest też nadzieja na samochód stricte sportowy, z otwartym dachem – to oznaczałoby powrót do korzeni Tesli, która zaczynała od przerabiania Lotusów Elise na elektryczne roadstery. Jednak przyszłość firmy w dużej mierze zależy od rynkowego powodzenia Modelu 3.
Fisker, Lucid, Faraday Future i NextEV - naszym zdaniem: szacunek i obawy
Start-upy mają to do siebie, że budują na jednym pomyśle, który może zrewolucjonizować daną branżę. Są zwykle finansowane przez fundusze wysokiego ryzyka. Mogą okazać się spektakularnym sukcesem albo klapą. Już niejeden chciał być jak Elon Musk i musiał się poddać (Mia, Mindset, Coda...). A jednak wciąż pojawiają się kolejni gracze, którym udaje się zebrać ogromne środki i ściągnąć ekspertów z uznanych firm motoryzacyjnych. To dobre zjawisko: każda konkurencja pobudza interes!
W galerii przedstawiamy projekty aut elektrycznych czterech start-upów.
Henrik Fisker to duński designer, który kiedyś pracował dla Astona Martina, a w latach 2011-12 produkował pod własnym nazwiskiem hybrydową Karmę. Potem biznes, niestety, się załamał, dokumentację techniczną auta odkupili Chińczycy, ale Henrik Fisker zachował prawa do swojej marki, pod którą planuje kolejny projekt. Robocza nazwa nowego auta to EMotion. W rozmowie z naszym kolegą z redakcji „Auto Bilda” przyznał: „Chciałem wrócić do gry dopiero w momencie, gdy technologia akumulatorów będzie stała tuż przed przełomem”.
Fisker zamierza zaprezentować swoją luksusową limuzynę w połowie 2017 r. Produkcja ma się odbywać w Detroit. Kto to sfinansuje? Fisker: „Prywatni inwestorzy, którzy pragną pozostać anonimowi”. Auto jest wzorowane na Tesli Model S, ale ma mieć przestronniejszą kabinę, 600 km zasięgu na jednym ładowaniu i 260 km/h prędkości maksymalnej. A to wszystko za 30 000 dolarów!
Rok temu firma Faraday Future miała swoje 5 minut. Świat dowiedział się o jej powstaniu, a ona ogłaszała wielkie plany. Teraz jednak przedstawiciele nabrali wody w usta, budowa fabryki stanęła i pojawiły się duże wątpliwości, czy kiedykolwiek zobaczymy auto tej marki.
Tereny przemysłowe w okolicy Los Angeles. Na fasadach dwóch dużych budynków widnieją znaczki z charakterystycznym podwójnym „F” – logo Faraday Future. I właśnie tutaj, w siedzibie, nasi koledzy z redakcji „Auto Bilda” chcieli się spotkać z przedstawicielami elektrycznego start-upa. Na prośbę o wywiad otrzymali tylko odpowiedź: „W styczniu na targach CES w Las Vegas zaprezentujemy nasz samochód w wersji produkcyjnej”. A skoro już koledzy byli w okolicy, spróbowali jeszcze raz swojego szczęścia, może udałoby się jednak porozmawiać... „W styczniu na targach CES w Las Vegas zaprezentujemy...” Dobra, dobra, wszystko jasne – tajna sprawa. Rok temu panowie z Faraday Future byli bardziej otwarci na rozmowy. Wówczas niemiecki szef produkcji Dag Reckhorn dumnie pokazywał naszym kolegom z „Auto Bilda” działkę na pustyni pod Las Vegas, na której miała powstać fabryka.
Już pod koniec 2017 r. miało w niej znaleźć zatrudnienie 4,5 tys. pracowników, którzy wytwarzaliby SUV-a z elektrycznym napędem. Szpiedzy wyśledzili zamaskowane prototypy podczas testów na publicznych drogach i Faraday Future zarzeka się, że już za miesiąc pokaże swój samochód. Tyle że ostatnio nad firmą zawisły czarne chmury. Główny inwestor przedsięwzięcia, chiński biznesmen Yueting Jia, ma poważne kłopoty finansowe. Z kolei stan Nevada obawia się, że w tej sytuacji może przepaść
335 milionów dolarów federalnego dofinansowania. Firma budowlana, która postawiła fundamenty fabryki, od miesięcy nie może się doprosić uregulowania rachunków przez inwestora – dlatego budowa stanęła. Tymczasem Faraday Future chce, żebyśmy nadal wierzyli w to, że samochód, który ma zadebiutować w Las Vegas, rozwieje wszelkie wątpliwości co do przyszłości przedsięwzięcia. Poczekamy, zobaczymy...
Londyn, Saatchi Gallery. Sztuka, szampan, koreczki, a to wszystko z okazji premiery innowacyjnego sportowego samochodu: EP9 nowej marki Nio. Producent, który za tym stoi, to firma NextEV, należąca do chińskiego milionera Williama Li. Jego bolid ma już na koncie zwycięstwo w Formule E.
Nowy pojazd ma być dopuszczony do ruchu i rozwinie maksymalną prędkość 250 km/h. EP9 to tylko pokaz możliwości, i to dużych możliwości, jak udowadnia rekord okrążenia Pętli Północnej Nürburgringu w kategorii aut elektrycznych. Ponoć w Chinach sprzedano już 6 sztuk 1000-kilowatowego superauta. Po ile? Przedstawiciele się uśmiechają. Zdradzają tylko, że koszt wyprodukowania egzemplarza to 1,2 mln dol.
W międzyczasie w Monachium 76 stylistów, pochodzących z 26 krajów, projektuje wielkoseryjny samochód, który zostanie pokazany
w 2017 r. i trafi na rynek rok później. „Auta marki Nio mają być produktami lifestylowymi” – obiecuje designer Kris Tomasson, który przedtem przez 3 lata pracował dla Coca-Cola Company. Jego współpracownik odpowiedzialny za obsługę urządzeń pokładowych – Kaveh Shirdel – też nie wywodzi się bezpośrednio z branży samochodowej. W rozmowie z naszymi kolegami z „Auto Bilda” wspomniał: „Sposób, w jaki producenci samochodów podchodzą do kwestii nowoczesnej, cyfrowej ergonomii obsługi, to koszmar”.
Wielu pracowników Nio robiło przedtem karierę w takich firmach, jak Pininfarina, Mercedes, Audi i Aston Martin. Teraz chcieli spróbować czegoś nowego. Nio ma w planach zbudowanie całej palety modeli aut i chce oferować je na rynkach całego świata. William Li założył w Chinach 40 firm, dlatego myśli w kategoriach XXL. Twierdzi, że zgromadził wystarczające fundusze, żeby podjąć ryzyko. Na pewno prezentacja EP9 pozwala wierzyć w to, że w tym projekcie pieniądze nie grają żadnej roli. Relację na żywo z londyńskiej premiery obejrzało w Chinach podobno 40 mln ludzi. William Li to taki chiński Elon Musk. Cieszy się podobną estymą i myśli podobnie jak boss Tesli. Tyle że zamiast w butikach chce promować swoje auta w klubach i restauracjach.
Peter Rowlinson był do niedawna wysoko postawionym menedżerem w Tesli. Teraz pochodzący z Wielkiej Brytanii inżynier jest dyrektorem technicznym Lucid Motors z Doliny Krzemowej. Firma ta właśnie zaprezentowała swój pierwszy samochód: luksusową limuzynę o gabarytach Mercedesa klasy E, ale oferującą w środku tyle miejsca, co klasa S.
Twórcy auta nie ukrywają, że wzorowali się na Tesli Model S, ale twierdzą, że ich pojazd ma pozwolić pasażerom w nowy sposób doświadczać jazdy samochodem, że będzie drogowym odrzutowcem. Stąd też moc 1000 KM i przyspieszenie 0-100 km/h w 2,5 s. Zasięg na jednym ładowaniu ma wynosić aż 640 km. Podobnie jak Fisker, także i tu menedżerowie wierzą w przełom technologii akumulatorowej, tyle że stawiają na litowo-jonowe cele od Samsunga. W 2018 r. ma się rozpocząć seryjna produkcja Lucida.