Samochód ma nie tylko specjalny kolor i kilka karbonowych elementów nadwozia, które podkreślają jego ostrzejszy charakter, ale może być także wyposażony w nowo opracowany napęd na cztery koła. System 4x4 z limitowanej wersji GTS otrzymał nawet specjalną nazwę D-AWD i, jak podaje Kia, ma wypełnić lukę między klasycznym napędem na tył a zwykłą wersją 4x4.
O co tu chodzi? Otóż projektanci napędu postawili bardziej na preferencję tylnej osi w D-AWD, a to oznacza, że Stinger GTS zachowuje się jak auto tylnonapędowe, a do tego na śliskiej nawierzchni posiada wszystkie zalety auta z napędem na obie osie, oczywiście w zależności od wybranego programu jazdy. W trybie Normal 60 procent momentu trafia na oś tylną, a gdy przestawicie auto w tryb Sport będzie to aż 80 proc!
Ale na tym nie koniec, bo w tym Stingerze GTS jest też tryb do driftowania, w którym aż 100 proc.momentu obrotowego trafia na oś tylną (podobne rozwiązania stosuje BMW w topowych wersjach). Ale nie tylko elektronika przemawia na korzyść modelu, bo producent zastosował także z tyłu mechaniczną szperę! Rzecz coraz rzadszą, bo zwykle tego typu rozwiązaniami steruje już elektronika.
Kia Stinger GTS, niezależnie od tego czy z napędem na tył (taka ma być jego wersja bazowa), czy też 4x4, ma mieć także szyberdach, ogromny system audio Harman Kardon o mocy 720 W oraz Alcantarę w kabinie.
W USA wersja z napędem na tył ma kosztować 44 tys. dolarów, a topowa D-AWD 46,5 tys. Nie wiadomo ile sztuk GTS-ów z 800 zapowiadanych trafi na rynek europejski.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo