Trzecia edycja rajdu zorganizowana była w podwarszawskim Janówku i okolicach. Kilkadziesiąt załóg stawiło się na starcie, aby zmierzyć siły swoje i własnego sprzętu w terenie. Nie zabrakło amatorów przepraw, chociaż dominowały samochody przystosowane do ścigania w terenie.
Rajd „dla ciśnieniowców” okazał się bardzo wymagający zarówno dla kierowców, jak i dla sprzętu. Szybkie odcinki specjalne, na których prędkości osiągane nawet przez małe terenówki sięgały 80 km/h wymagały od zawodników nadzwyczajnej koncentracji. Stosunkowo ciasne zakręty i łuki, fragmenty trasy biegnące między drzewami, głębokie koleiny i nierówności nie wybaczały kierowcom nawet najmniejszych błędów. Tak trudna trasa powodowała, że kilkumetrowe loty samochodami nie należały do rzadkości i efektowne hopy wykonywały waleczne Suzuki, pancerne Patrole, ale także poczciwe Uazy, rodzinne Jeepy Cherokee, Toyoty Land Cruiser i inne auta.
Wyboista i szybka trasa cieszyła nielicznych kibiców obserwujących zmagania rywali. Wielu zawodników nie miało jednak powodów do radości. Pourywane resory, uszkodzone przekładnie kierownicze, połamane mosty napędowe to tylko nieliczne awarie trapiące samochody większości uczestników.
O wyjątkowym pechu może mówić Jacek Dobrowolski z Pułtuska, który na jednym z odcinków przewrócił auto na dach i w ten sposób zakończył rywalizację. Więcej szczęścia miał Darek Krzywkowski, który mimo karkołomnych akrobacji swoim Jeepem Wranglerem ostatecznie dojechał do mety i uplasował się na pierwszym miejscu. Nieco zawiedzeni byli amatorzy błotnych przepraw, dla których zmarźnięte błotne przeszkody były stosunkowo łatwo przejezdne.