• Wirtualny buspas ma obowiązywać tylko podczas przejazdu autobusu komunikacji miejskiej
  • W miarę zbliżania się autobusu zostanie aktywowana odpowiednia sygnalizacja świetlna, a kierowcy będą zobligowani do jak najszybszego opuszczenia pasa ruchu
  • W Rzeszowie kierowcy aut osobowych mogą korzystać z buspasa, o ile wiozą co najmniej dwóch pasażerów

Nic tak nie irytuje kierowców stojących w korku jak pusty buspas, po którym rzadko przemieszczają się uprawnione pojazdy. A irytacja sięga zenitu, gdy z takiej okazji korzystają samochody, które nie powinny poruszać się po zastrzeżonym pasie. Niewykluczone, że wkrótce problem zostanie rozwiązany na dobre. Wszystko za sprawą pomysłu na tzw. wirtualny buspas.

Wirtualny buspas to nic innego jak wydzielona część jezdni, po której mogą poruszać się wszystkie samochody z wyjątkiem sytuacji, gdy zbliża się autobus. Na czas przejazdu pojazdu komunikacji miejskiej (lokalizacja autobusu będzie monitorowana na bieżąco dzięki modułowi GPS) aktywują się znaki informujące o czasowym obowiązywaniu wydzielonego pasa ruchu dla autobusu. Kierowcy nieuprawnionych aut, muszą wówczas jak najszybciej opuścić oznaczoną część drogi. Będą mogli na nią wrócić jak tylko wyłączą się odpowiednie znaki świetlne. Otwartą kwestią pozostaje przy tym, jak będzie wyglądać opróżnianie pasa w godzinach szczytu. Najpewniej po prostu odpowiednie oznakowanie włączy się na stałe.

Pomysł na nową organizację ruchu drogowego będą mogli niebawem sprawdzić kierowcy w Rzeszowie. Według lokalnego serwisu Nowiny24, wirtualny buspas jeszcze w tym roku powstanie na jednej z miejskich arterii – ulicy Hetmańskiej. W prace zaangażowano nie tylko miejskie spółki komunalne, ale także naukowców z Politechniki Rzeszowskiej, którzy są pomysłodawcami nowego rozwiązania w tym mieście.

Otwartą kwestią pozostaje, jak wirtualny buspas wpłynie na zachowania kierowców. W przeciwieństwie do innych polskich miast, w Rzeszowie można bowiem jeździć buspasem nawet w czasie godzin jego obowiązywania, o ile w samochodzie znajduje się co najmniej dwóch pasażerów. Podobne rozwiązania z powodzeniem stosuje wiele miast w USA, promując w ten sposób bardziej efektywne wykorzystanie miejsc w samochodach. Dzięki temu wspólne dojazdy do pracy nie są czymś wyjątkowym, ponieważ po prostu się opłacają.