Mimo tego Renault wylądowało na latarni. A zdarzyło się to na prostej drodze, na wydzielonejjezdni jednokierunkowej. Jakby tego było mało, droga miała trzy pasy! Teoretycznie więcwypadek nie miał prawa się zdarzyć. Tymczasem to właśnie liczba pasów ruchu w połączeniu z nieznajomością przepisów doprowadziły do tej kolizji. Kierowca Renault, słusznie przekonany o swoim pierwszeństwie, zmieniał właśnie pasz prawego na środkowy. Tymczasem kierujący Dacią zapragnął zrobić to samo, ale z lewego pasa. Nie wiedział, że powinien najpierw wpuścić kierowcę Renault. Przód Dacii i tył Thalii spotkały się na moment. I to wystarczyło, by doszło do kolizji,bo przód jest cięższy i stabilniejszy. Chwila nieuwagi, katastrofalne skutkiDacia przesunęła lekko w bok bagażnik Thalii, wytrącając ją z toru jazdy. Renault obróciło w lewo. Zdezorientowany kierowca gwałtownie skręcił kierownicę, autem mocno zarzuciło. Niestety, na krawędzi jezdni zamiast barierki stały latarnie. Po kolejnej sekundzie Thalia nadawała się do poważnej naprawy blacharskiej. Ktoś może powiedzieć: to bez sensu, przecież to była prosta droga, brak skrzyżowań, świetne warunki. Owszem, bez sensu jest zapominać o przepisach. Korespondencja od Czytelników pokazuje nam, że sytuacja, w której naśrodkowy pas próbują wjechać dwa auta jednocześnie, nadal wzbudza burzliwe dyskusje. Przypominamy: gdy jezdnia ma 3 pasy w jednym kierunku i skrajnymi pasami jadą dwa auta, to gdy obaj kierujący jednocześnie zapragną zmienić pas na środkowy, pierwszeństwo ma ten, który zamierza nań wjechać z prawej strony. W praktyce oznacza to, że jeżeli jedziemy pasem lewym, a z prawego pasa ktoś równocześnie zechce wjechać na pas środkowy, to będziemy musieli go puścić.Przestrzegaj przepisów. Bądź przewidywalny!Z przepisami można się zgadzać lub nie. Pomijamy fakt, że jeżeli ktoś się z nimi nie zgadza z założenia, nie powinien dostać prawa jazdy. Ale mamy sugestię dla tych, którzy uważają, że niektóre przepisy nie są uzasadnione i się do nich nie stosują w imię takiej czy innej logiki. Trzeba jeździć zgodnie z przepisami, nawet jeżeli się z nimi nie zgadzamy. Nie dlatego, że jesteśmy do nich przekonani, a dlatego, żeby jazda samochodem po polskich drogach była przewidywalna. Jeżeli inni kierowcy stosują takie same zasady co my, wiemy, czego się po nich spodziewać. Gdy natomiast każdy interpretuje przepisy na swój sposób, wybiera sobie tylko te jego zdaniem uzasadnione i tylko do nich się stosuje, nic z tego nie będzie. Na 40 tys. śmiertelnych ofiar wypadków w Unii Europejskiej 5 tys. ginie w Polsce. Jeżeli komuś nie żal ludzkich istnień, taka statystyka to po prostu wstyd. A to naprawdę można zmienić, zaczynając od siebie.