Jak wielu z was, zastanawiając się nad wyborem samochodu, zapoznaje się z historią marki , której rozważa zakup? Dla jak wielu z was ma to znaczenie? A przede wszystkim czy to w ogóle kogokolwiek obchodzi? Patrząc na słupki sprzedażowe Toyoty czy Volkswagena raczej niewiele osób, a przynajmniej nie klientów samochodów dla mas.
Dziś jednak nie będziemy się skupiać na samochodach dla ludu tylko tych dla wybranych. Ciekawa jest historia Enzo Ferrari, który pomimo założenia swojego teamu Scuderia Ferrari ścigał się samochodami budowanymi przez Alfa Romeo. Mianem legendy można nazwać historię jego znajomości z pewnym producentem maszyn rolniczych Ferruccio Lamborghinim. To akurat przykład, o którym można mówić z uśmiechem na ustach, lecz historia wchodząca niebawem na ekrany kin z pewnością oprócz uśmiechu, wywoła w nas chwilę zadumy i wyciśnie łzy.
Właśnie pojawił się trailer biografii pewnego nowozelandzkiego mechanika, pasjonaty i wizjonera, a w końcu genialnego kierowcy i konstruktora, Bruce'a McLarena. Film opowiada o największych sukcesach chłopca, który w wieku 9 lat ulega wypadkowi w efekcie czego wolny czas zabija majsterkując razem z tatą w jego warsztacie. Wraz z upływem czasu, wciela w życie swoje pomysły, poprawia umiejętności kierowcy, a w efekcie staje się najmłodszym zwycięzcą Grand Prix w swojej epoce. To jednak nie jedyne osiągnięcie. Cztery lata po zwycięstwie w F1, Bruce zakłada swój własny team McLaren Motor Racing. Jak się później okazuje lidera wszech czasów pod względem ilości zdobytych tytułów.
On sam jednak nie może być świadkiem swojego długofalowego sukcesu. W latach 1967 - 1970 McLaren zwyciężył w 37 z 43 wyścigów serii Can-Am. Dla Bruce'a, ostatnim z nich był ten na torze Goodwood, kiedy stracił panowanie nad samochodem i uległ śmiertelnemu wypadkowi. Miał 33 lata.