Świat motoryzacyjny po raz pierwszy zobaczył czteronapędową wersję produkcyjnej hybrydy w roku 2004 podczas premiery Lexusa RX 400h. System zastosowany w japońskim crossoverze jest dosyć skomplikowany. W ramach jednego układu kierowca otrzymuje aż trzy silniki! Jednostka benzynowa i mocniejszy agregat elektryczny są umieszczone przy przedniej osi. Słabszy motor elektryczny zajmuje się napędzaniem tylnych kół.

Rolę komunikatora między przednią i tylną osią przejęła elektronika. To ona kontroluje przyczepność kół i to ona podejmuje decyzję o ewentualnym włączeniu trybu czteronapędowego. Wyeliminowanie wału przyniosło konstruktorom szereg korzyści. Po pierwsze zredukowany został poziom obciążeń działających na jednostki napędowe, co w oczywisty sposób przełożyło się na większą oszczędność hybrydy. Po drugie zmniejszone są straty przestrzenne wynikające z konieczności przeprowadzenia pod podłogą auta dodatkowych mechanizmów.

Lexus RX 400h - dodatkowy silnik na sytuacje awaryjne

W normalnych warunkach jazdy Lexus RX 400h jest standardową hybrydą. Rolę źródła napędu pełni bowiem motor spalinowy i elektryczny zamontowane nad przednią osią pojazdu. W zależności od prędkości czy bieżących potrzeb działają one oddzielnie lub jednocześnie. Agregat elektryczny współpracujący z tylnymi koła włącza się tylko i wyłącznie w sytuacji, w której kierowca chwilowo potrzebuje maksymalnej mocy lub auto zaczyna tracić przyczepność.

Inteligentne przekazanie napędu na 4 koła ma szereg zalet. Zestawienie standardowej hybrydy z dodatkowym silnikiem elektrycznym poprawia właściwości trakcyjne auta. Jako że silnik elektryczny zamontowany przy tylnej osi jest w każdym momencie gotowy do podjęcia interwencji, kierowca może pewniej czuć się podczas jazdy na mokrej lub ośnieżonej nawierzchni. Poza tym elektryczny czteronapęd pozwala na zachowanie imponujących osiągów, a jednocześnie nie podwyższa, a obniża zapotrzebowanie na paliwo. Niewątpliwą zaletą jest również poprawa rozkładu mas w pojeździe.

Co z wadami? Niestety system nie jest tak samo wydolny jak standardowe układy 4x4. W efekcie o ile pozwoli zwiększyć przyczepność pojazdu w trudnych warunkach drogowych, o tyle zdecydowanie nie nadaje się do pokonywania bardziej wymagających szlaków offroadowych. Uwarunkowanie to jednak w zasadzie ciężko uznać za poważną wadę. W końcu niewielu kierowców zapuszcza się głęboko w teren modnym SUV-em. Jazda nieutwardzonym szlakiem grozi podrapaniem ładnej karoserii lub zniszczeniem drogiej i szosowej opony.

Nowy pomysł? Nie jeden, a dwa agregaty elektryczne!

Japończycy nie byliby sobą, gdyby dalej nie dopracowywali idei elektrycznego napędu na cztery koła. Kolejne stadium rozwojowe systemu zostało zaprezentowane wraz z premierą Lexusa RX trzeciej generacji. Model o oznaczeniu RX 450h w wersji standardowej proponuje podobny układ napędowy co poprzednik. Różnica rozbija się o wyposażenie opcjonalne. Otóż na życzenie kierowcy na tylnej osi może być zamontowany nie jeden, a dwa agregaty elektryczne. Rozwiązanie poprawia sprawność systemu, daje jeszcze lepszą możliwość kontrolowania momentu obrotowego przekazywanego na każde z kół oraz zwiększa moc pojazdu.

Nieco inną drogą co pionierski Lexus poszedł Peugeot. Francuscy inżynierowie zdecydowali się na całkowite rozdzielenie silnika spalinowego z elektrycznym. Pierwszy współpracuje z przednią, a drugi z tylną osią. Rozwiązanie przede wszystkim pozwala na zastosowanie większej jednostki benzynowej lub wysokoprężnej. To daje wyższą moc i poprawione osiągi. Przeniesienie agregatu elektrycznego na tył niestety minimalizuje jego znaczenie. Z czym to się wiąże? Zakres pracy układu hybrydowego maleje, tym samym nie jest on w stanie dostatecznie obniżyć zapotrzebowania na paliwo.

Francuska wersja elektrycznego czteronepędu zastosowana chociażby w Peugeocie 508 RXH oczywiście pozwala na jazdę w trybie elektrycznym, ewentualnie przy wspomaganiu elektrycznym. Niewielka pojemność baterii sprawia jednak, że wsparcie będzie udzielane jedynie chwilowo lub na niewielkich dystansach. Maksymalnie po pokonaniu 4 kilometrów na sile prądu sterowanie ponownie uruchomi silnik spalinowy. Bardzo szybko skończy się również zapał auta podczas korzystania z napędu obydwu osi.

Elektryczny napęd na cztery koła wpasowany w układ hybrydowy jest zmyślnym rozwiązaniem. Oczywiście w żaden sposób nie nadaje się do trudnych, terenowych przejazdów. Tylko tak właściwie nie ma to większego znaczenia. W końcu nikt nie decyduje się na jazdę w offroadzie na pokładzie modnego SUV-a. Co przemawia na plus? Wyższa moc, niższe spalanie, poprawiona trakcja i lepsze prowadzenie. Eko naprawdę może znaczyć funkcjonalny i przydatny!