Na rynku paliw powstało niemałe zamieszanie z powodu podwyżki akcyzy do minimów europejskich, jakimi jest 330 euro za 1000 litrów oleju napędowego. Według przedstawicieli branży paliwowej, nowy porządek może zmienić preferencje popytowe na paliwa, a zarazem wprowadzić zmiany w całej branży motoryzacyjnej.

- Przy zakupie samochodu z pewnością nastąpi zmiana podejścia klientów do silników benzynowych. Te jednostki zaczną wracać do łask, a te z silnikami Diesla powoli będą traciły swoich zwolenników. Głównie za sprawą producentów samochodów, którzy poszli w produkcję małych, sprawnych silników benzynowych, które są równie niezawodne co diesle - mówi Leszek Wieciech, dyrektor generalny Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego.

Na skutek zlikwidowania preferencyjnych stawek podatkowych w UE będzie musiała zmienić się struktura popytu i podaży na olej napędowy i benzyny w Unii Europejskiej, ponieważ jeszcze na początku lat 90. benzyna była o 30 proc. chętniej kupowana niż ropa. Teraz jest odwrotnie i to olej napędowy przekroczył granicę 65 proc. spośród wszystkich kupowanych paliw, a benzyna stała się "odpadem". Przewartościowanie zmusiło rafinerie do "wyciskania" maksymalnej ilości ON z baryłki ropy w trakcie rafinacji. To poskutkowało coraz głębszym przerobem ropy naftowej i wymagało bardzo kosztownych inwestycji. Dodatkowo, gdyby ten trend się nie zmienił, mogłoby to zagrozić bezpieczeństwu energetycznemu Unii Europejskiej.

Dlatego za tegoroczną zmianą wysokości podatku przewidywana jest obniżka popytu na olej napędowy, a europejski rynek paliw będzie dążył do zbilansowania zapotrzebowania na benzynę i olej napędowy oraz ograniczy import tego paliwa na rynek europejski, niwelując zagrożenie związane z importem. Konsekwencją tego może być odejście od zakupu samochodów z jednostką wysokoprężną na rzecz silników benzynowych.

Flotą za dieslem

- Diesel, drożejący już od ubiegłego roku, nie będzie traktowany jako "alternatywa" dla aut benzynowych. Należy w tym miejscu zaznaczyć, że auta zasilane olejem napędowym mają własną specyfikę, która powoduje, że nierzadko (choć nie jest to regułą) w typowym miejskim ruchu na krótkie odległości sprawdzają się słabiej, aniżeli auta benzynowe. Zapewne dla typowych aut domowych - zwłaszcza nieużywanych często i na dłuższych dystansach - odejście od silników na olej napędowy jest prawdopodobne - mówi Jakub Bogucki, analityk rynku paliw z serwisu e-petrol.pl

Inaczej może być w przypadku klientów korporacyjnych korzystających z rozwiązań flotowych.

- Nie należy jednak zapominać o całej gamie zastosowań aut osobowych dla intensywnego ruchu - jak choćby floty firmowe. W ich przypadku olej napędowy nie zniknie z pewnością, a w miarę postępów "dieselizacji" europejskiego rynku motoryzacyjnego i coraz większego zaawansowania technologicznego aut dieslowskich nie będziemy raczej świadkami zmierzchu zainteresowania pojazdami na ON - dodaje Bogucki.

Użytkownicy dróg, mający w swej świadomości dobro naturalne, widzą to jeszcze inaczej.

- Elementem mówiącym o przewadze benzynówki nad dieslem jest ekologia. W przypadków diesli i produkcji ON emituje się o wiele więcej CO2 niż to jest przy rafinacji i napędzaniu pojazdów EU95. A jak powszechnie wiadomo, europejski trend ekologiczny jest cały czas wznoszący i kolejne dyrektywy czy rozporządzenia mogą dodatkowo utrudniać życie kierowcom i ich dieslowym samochodom - puentuje Jakub Wojciechowski, aktywista proekologiczny.

Czy to się jeszcze opłaca?

Jednak najważniejszym elementem, jak to zwykle bywa przy tego rodzaju zakupach, jest rachunek ekonomiczny. Żeby ułatwić wybór samochodu naszym czytelnikom, postanowiliśmy wyliczyć, kiedy diesel staje się opłacalny, a kiedy powinno się pozostać przy poczciwym benzyniaku.

Do porównania wzięliśmy dwa modele z dwoma różnymi jednostkami napędowymi: Ford Focus - 1,6 TDCi 115 KM i 1,6 Duratec 105 KM oraz Skodę Octavię - 1,6 TDI 105KM oraz 1,6 102 KM w benzynie.

W przypadku Forda różnica zakupu pomiędzy jednostką benzynową a dieslem wynosiła 7500 zł, w Skodzie 13 tys. zł. Warto wspomnieć, że ceny, które braliśmy pod uwagę, to wyłącznie te, które były zawarte w cenniku na oficjalnej stronie producenta, bez ewentualnych zniżek.

Średnią cenę paliwa przyjęliśmy na poziomie: 5,45 zł dla litra benzyny i 5,60 zł dla takiej samej ilości ON, spalanie zgodnie z raportami (Focus z dieslem - 5,4 l/100 km, benzyna - 6,8 l/100 km; Octavia - 5,3 l/100 km w dieslu i 7,8 l/100 km z jednostką benzynową).

W obu przypadkach, biorąc pod uwagę średnie spalanie w cyklu mieszanym, wyszło nam, że różnica w samochodzie z silnikiem wysokoprężnym zwróci się po przejechaniu ponad 100 tys. km w porównaniu do kosztu zakupu auta z silnikiem benzynowym.

Diesel vs benzyna

Mając na uwadze powyższe wyliczenia i specyfikę całego przemysłu, które korzysta z dobrodziejstw ON, nie można zakładać całkowitego odejścia od tego paliwa, ale...

Dla przeciętnego Kowalskiego, który z samochodu korzysta głównie dojeżdżając do pracy i na zakupy, inwestycja zwróci się dopiero po 5-6 latach stałego użytkowania. Zakup auta z jednostką wysokoprężną, po cenach katalogowych, opłaca się przede wszystkim firmom korzystających z flot, których kierowcy pokonują dystanse powyżej 40 tys. km rocznie. Wtedy większy wydatek związany z zakupem oraz paliwem zwróci się po ok. 2-3 latach.

W naszych wyliczeniach nie braliśmy pod uwagę dodatkowych kosztów eksploatacji, ale wnioski są następujące: Kowalski kupując osobówkę, powinien wybrać silnik benzynowy, opcjonalnie z instalacją LPG lub cały czas niedocenianą CNG. Przedsiębiorcom "flotowym" pozostawiamy wyniki naszych wyliczeń bez jednoznacznego faworyta. Od tego mają dyrektorów finansowych...

Silnik, który może dokonać przełomu: