- Nowe przepisy mają ułatwić ustawianie prywatnych ładowarek na wspólnych parkingach
- Jeśli nie ma technicznych przeszkód do zamontowania ładowarki, a wnioskodawca spełni wymogi formalne, to zarządca nieruchomości powinien się na to zgodzić
- Koszty sprawdzenia, czy ładowarkę da się zamontować, a później też koszty jej ewentualnego montażu, ponosi wnioskodawca. Tanio nie będzie!
Polskie Stowarzyszenie Paliw Alternatywnych przygotowało raport "Ładowarka w bloku? Tak, to możliwe!", który rozbudził nadzieje wielu mieszkańców osiedli na to, że już niebawem będą mogli korzystać z uroków elektromobilności. Bo dotychczas, w polskich realiach, jazda samochodem elektrycznym czy nawet hybrydą plug-in, ma sens tak naprawdę tylko wtedy, jeśli mamy do dyspozycji własny punkt ładowania. Taką możliwość dotychczas mieli w zasadzie przede wszystkim właściciele domów, mieszkańcy bloków i kamienic, po przeanalizowaniu wszystkich "za" i "przeciw", mogli z łatwością dojść do wniosku, że jazda "na prądzie" im się po prostu, najzwyczajniej w świecie, nie opłaca. Jak to możliwe?
Ładowanie aut na szybkich ładowarkach, szczególnie jeśli nie mamy abonamentu u konkretnego operatora, jest drogie – czasem nawet droższe niż tankowanie paliwa do nieekonomicznego benzyniaka. Z kolei na wolnych ładowarka jest taniej, ale za to traci się długie godziny, a i ze znalezieniem dostępnej ładowarki bywa coraz trudniej.
Punkty darmowego ładowania? Po większości zostały tylko wspomnienia, a te wciąż działające są oblegane. Codzienna jazda autem elektrycznym nie jest uciążliwa, jeśli nie pokonujemy zbyt długich tras, a samochód ładujemy nocą, kiedy z niego nie korzystamy – a to najlepiej robić pod domem. Takich problemów nie mają Skandynawowie czy Holendrzy, bo ogólnodostępne słupki do ładowania stoją tam niemal na każdym rogu.
Co mają zrobić właściciele mieszkań w blokach, którzy trzymają swoje auta na parkingach podziemnych? Dotychczas ich szanse na załatwienie sobie własnego punktu ładowania pod blokiem nie były duże – zarządcy nieruchomości z reguły rzucali im kłody pod nogi. W grudniu 2021 roku znowelizowano jednak ustawę o Elektromobilności i paliwach alternatywnych, a wśród wprowadzonych zmian są i takie, które mają ułatwiać tworzenie punktów ładowania. Z kolei Raport PSPA ma być uproszczoną instrukcją, jak z nowych przepisów skorzystać.
Nowelizacja ustawy o Elektromobilności i paliwach alternatywnych
Jakie są te nowe rozwiązania? Zmiany w prawie miały służyć temu, żeby wprowadzić jednolitą procedurę i utrudnić zarządcom nieruchomości odmawiania mieszkańcom prawa do własnej ładowarki.
W teorii brzmi to doskonale – w przepisach przewidziano m.in. zamknięty katalog przypadków, kiedy zgoda na montaż ładowarki może nie zostać udzielona. Odmowa wydania zgody na zainstalowanie i eksploatację ładowarki jest możliwa wyłącznie w czterech przypadkach: gdy z ekspertyzy wykonanej przez uprawniony podmiot wynika, że instalacja punktu ładowania nie jest możliwa, gdy wnioskujący o możliwość zainstalowania ładowarki nie posiada tytułu prawnego do lokalu w obrębie budynku i stanowiska postojowego do wyłącznego użytku lub gdy wnioskodawca nie przedłożył zgody właściciela lokalu na instalację punktu ładowania, lub gdy wnioskujący nie zobowiązał się do pokrycia kosztów związanych z instalacją oraz przyłączeniem do sieci punktu ładowania. Dotychczas zarządcy nieruchomości mogli swobodnie decydować, kierując się własnym "widzimisię".
Montaż prywatnej ładowarki w bloku — dwa ważne kroki
Według przewidzianej w znowelizowanych przepisach procedury, uzyskanie zgody na instalację ładowarki we wspólnotach i spółdzielniach mieszkaniowych wymaga najpierw złożenia wniosku o zgodę na instalację i eksploatację punktu ładowania przez osobę posiadającą tytuł prawny do lokalu w budynku i stanowisko postojowe do wyłącznego użytku. Wniosek należy złożyć do zarządu wspólnoty lub spółdzielni, lub osoby sprawującej zarząd nad nieruchomością.
Do wniosku załącza się zestaw wymaganych załączników, w tym oświadczenie o pokryciu kosztów zakupu i montażu ładowarki przez wnioskodawcę. W terminie 30 dni od daty złożenia wniosku jego adresat zleca sporządzenie ekspertyzy dopuszczalności instalacji punktu ładowania. Koszty sporządzenia ekspertyzy ponosi wnioskodawca. Ekspertyza nie jest wymagana w przypadku budynków, w których została już zaprojektowana i wykonana instalacja elektryczna przeznaczona do zasilania punktów ładowania (takie wyposażenie mają mieć teraz obowiązkowo nowe budynki).
Jeśli ekspertyza wykaże, że podłączenie punktu ładowania do sieci energetycznej jest możliwe, a wnioskodawca spełnił wymogi formalne, to zgoda musi zostać wydana. Brzmi łatwo?
Postanowiliśmy więc spytać zarządców nieruchomości i właścicieli lokali, jak to wygląda w praktyce – sami twórcy raportu przyznają, że sytuacja jest nowa i zachęcają, do dzielenia się z nimi doświadczeniami i uwagami, również po to, żeby w razie problemów doprowadzić do kolejnej nowelizacji przepisów, która usunie ewentualne przeszkody.
Własna ładowarka w bloku — tak wygląda rzeczywistość
Łukasz (nazwisko do wiadomości redakcji), od 15 lat prowadzi firmę administrującą nieruchomościami.
Składających wnioski o zamontowanie własnego wallboksa czy nawet gniazda z podlicznikiem do podłączania ładowarki do ładowania aut elektrycznych przestrzegam przed przesadnym optymizmem. Niby obowiązują nowe przepisy, ale trzeba się liczyć z tym, że teraz załatwienie takiej sprawy będzie w praktyce trudniejsze niż kiedyś. W budynkach, którymi administrujemy, są już pojedyncze punkty ładowania. Paradoksalnie, najłatwiej mieli ci, którzy zgłosili się wcześniej, bo w większości budynków instalacja ma jakieś rezerwy pozwalające dołożyć dodatkowe gniazdo trójfazowe, czy nawet zwykłe gniazdko i podlicznik. Ogarnięty elektryk współpracujący z "energetyką", mógł szybko taką sprawę załatwić.
Trzeba jednak pamiętać, że w budynkach, które powstawały jeszcze kilka lat temu, nikt nie przewidywał lawinowego rozwoju elektromobilności, więc te rezerwy są niewielkie. Jeśli nagle wszyscy właściciele nieruchomości i lokatorzy sobie takich gniazdek czy okablowania pod ładowarki zażyczą, to robi się problem. To nie jest kwestia doprowadzenia kabelka jak do żarówki – to ładowarki o mocy kilku, kilkunastu czy nawet kilkudziesięciu kW! Według przepisów, kiedy zgłosi się chętny na montaż ładowarki na swoim miejscu parkingowym, to muszę zlecić na jego koszt ekspertyzę, czy to jest możliwe. Jak rozmawiam z ludźmi z branży, to większość chce unikać kłopotów – zawsze można znaleźć takiego wykonawcę ekspertyzy, który po pierwsze będzie drogi, a po drugie, znajdzie jakieś problemy z ewentualnym montażem.
A za wszystko płaci wnioskodawca, nawet jeśli ekspertyza będzie na jego niekorzyść. Nie mówimy tu o kosztach rzędu 100 czy 200 złotych, taka ekspertyza może kosztować tysiące. Przy czym tu nie chodzi wcale o sztuczne piętrzenie problemów. Realia są takie, że większość deweloperów tnie podczas budowy koszty tam, gdzie tego nie widać i gdzie się da. Więc teraz, żeby dostarczyć i rozprowadzić po budynku nawet kilka razy więcej prądu, niż zakładano kiedyś przy projektowaniu instalacji, trzeba sporo zainwestować. W ostatnich latach wszystko podrożało – robocizna, kable, rozdzielnie, osprzęt – więc tanio nie będzie. A za te wszystkie zmiany, projekty, adaptacje, zmiany parametrów przyłączy, mają płacić ci, którzy chcą mieć własne ładowarki. Może jak się złożą w kilku, to im się to jakoś opłaci, ale dla jednego chętnego koszty mogą być zaporowe.
Nie ma też wielu odważnych czy głupich, żeby takie instalacje zrobić byle, jak i po taniości, bo jak dojdzie do pożaru, albo kogoś zabije prąd, to ten, kto się pod czymś takim podpisze ze swoimi uprawnieniami, będzie miał na głowie prokuratora. No i jeszcze jest kwestia oporu mieszkańców. Rzeczywiście, są takie obiekty, gdzie mieszkają zamożni ludzie, co drugi chciałby sobie kupić Teslę i ładować ją w garażu.
Tyle że zajmujemy się też i budynkami takiej wspólnoty, w której kilka miesięcy temu mieszkańcy domagali się, żeby jednemu z właścicieli mieszkań zabronić ładowania auta elektrycznego czy nawet hybrydy na podziemnym parkingu, mimo że ma już własny podlicznik. Ludzie mu ciągle kabel od auta odpinali. Gdzieś w telewizji pokazali materiał o tym, że auta elektryczne mogą się przy ładowaniu zapalić, na jednej z klatek schodowych zapaliła się komuś elektryczna hulajnoga, no i wybuchła panika. Na razie sprawa ucichła, ale jak tylko ktoś tam zgłosi się z wnioskiem o montaż prywatnej ładowarki, to pewnie znów będzie awantura.
Paweł z podwarszawskich Marek, mieszkaniec budynku należącego do wspólnoty mieszkaniowej.
– Wróciłem z Norwegii, gdzie przywykłem do jazdy elektrykiem, chce nim jeździć też w Polsce. W pobliżu są niby ładowarki, np. w pobliskim centrum handlowym, ale wolałbym ładować się u siebie, mam miejsce w garażu. Chciałem złożyć wniosek o zgodę na zamontowanie wallboksa, ale administrator działający na zlecenie wspólnoty próbuje mnie do tego zniechęcić. Straszy mnie, że tylko stracę pieniądze, a "energetyka" i tak się nie zgodzi. Podobno muszę też mieć zgody wszystkich mieszkańców bloku, jakieś uchwały wspólnoty. Prościej chyba będzie znów kupić sobie diesla.
Tomek z Piaseczna
Udało mi się załatwić zgodę wspólnoty na montaż gniazda z podlicznikiem przy moim miejscu parkingowym. Ostatnio o to samo wnioskował jeden z moich sąsiadów i jemu już odmówiono, bo podobno nie ma już technicznych możliwości.
Ładowanie w nowych budynkach: będzie łatwiej!
Według aktualnych przepisów nowe budynki wielorodzinne muszą być tak projektowane i budowane, żeby należące do nich miejsca parkingowe dało się łatwo wyposażyć w punkty ładowania. Nowe wymogi dotyczą budynków mieszkalnych, z którymi związanych jest więcej niż 10 stanowisk postojowych. Projektuje się je i buduje tak, żeby zapewnić zainstalowanie kanałów na przewody i kable elektryczne, umożliwiających zainstalowanie punktów ładowania na wszystkich stanowiskach postojowych, jeśli te stanowiska znajdują się wewnątrz budynku lub do niego przylegają.
Własna ładowarka w bloku — naszym zdaniem
Wielu zarządców nieruchomości wciąż nie wie o nowych przepisach, inni są im po prostu niechętni. Niestety, mimo nowych uregulowań, wciąż nie ma co liczyć na rzeczywiście uproszczoną ścieżkę przy załatwianiu zgód na zamontowanie prywatnej ładowarki, jeśli nie jesteśmy wyłącznym właścicielem nieruchomości. To nie znaczy, że nie warto próbować. Raport PSPA może pomóc w rozpoczęciu procedury, a jego Twórcy obiecują wsparcie przy realizacji takich projektów.