- Zmian w nowej Dacii Spring jest tak wiele, że można powiedzieć, iż jest to całkiem nowy model
- Pomimo rozsądnej ceny auto nieźle jeździ i ma wystarczający zasięg
- Według producenta ten samochód może być na co dzień ładowany ze zwykłego gniazdka 230 V
- Zamawiając ten samochód, trzeba jednak ominąć pewną pułapkę, którą producent zastawił na najbardziej oszczędnych
Z zewnątrz nowego Springa podrasowano tak, aby pasował stylistycznie do innych, aktualnych modeli marki. Są więc nowe listwy na zderzakach, nowy grill, inne światła, inne nadkola. Skorupa niby ta sama, a jednak całkiem inna. Ciekawym rozwiązaniem jest wykończenie zderzaków w formie naklejek. Gdy się porysują, można je wymienić. Podobnie jak w nowym Dusterze, plastiki Springa malowane są w masie, a zatem porysowane, zachowują pierwotny kolor. To też praktyczne rozwiązanie.
Ale zajrzyjcie do środka: wnętrze Springa wygląda schludnie i nowocześnie. Na środku deski rozdzielczej rządzi duży jak na tę klasę auta, 10-calowy wyświetlacz pełniący funkcję interfejsu użytkownika. W tym miejscu warto zaznaczyć, że mówimy o najdroższej wersji Extreme (nie każda wersja ma ten wyświetlacz), no ale różnica w cenie pomiędzy tańszą opcją nie jest duża (o tym dalej).
W nowym Springu kierownica ma regulowaną wysokość, ma liczne przyciski do sterowania funkcjami, ma też – jasne, że opcjonalny – wirtualny kokpit.
Nowa Dacia Spring – wsiadamy i jedziemy
W najtańszej wersji Spring ma 45 KM, w dwóch droższych – o 20 KM więcej. Do testów przygotowano Springi w wersji Extreme – to najwyższa opcja. Pierwsze wrażenie: da się tu usiąść w miarę wygodnie, pomaga ustawialna kierownica. Drugie wrażenie: Spring rusza normalnie, przyzwoicie się rozpędza, w ogóle jedzie jak normalny, "dorosły" samochód. Wnętrze wygląda schludnie, oczy nie bolą. Ma się rozumieć, pozostało tu trochę rozwiązań trącących myszką albo po prostu tanich – bo auto ma być tanie. Z tego też względu rzucają się w oczy pomału różne drobne braki. A zatem: zamiast przycisku "start" jest oldschoolowa, poczciwa stacyjka na kluczyk. Wycieraczka przedniej szyby ma też rzadko już spotykane pióro na wieloelementowym stelażu – dawno czegoś takiego nie widziałem. Tak jak nie widziałem już dawno w nowym aucie "grzybka" na drzwiach, który chowa się przy zamykaniu i wysuwa, gdy drzwi są otwarte, można nim też drzwi domknąć albo otworzyć. Brakuje lusterka w daszku przeciwsłonecznym. Plastiki są twarde. To z grubsza tyle.
Z zalet: Spring jedzie cicho, wystarczająco żwawo (to najlżejszy elektryk w Europie, waży poniżej tony, stąd ta żwawość), dobrze skręca, klima skutecznie chłodzi. Słowem: jadę całkiem normalnym samochodem, który na krótkich dystansach "nie boli". I nie mogę się nadziwić, ile to pali: wychodzi mi 11,8 kWh na 100 km, nawet mniej niż podają w danych technicznych, a przecież nie jadę tak, aby oszczędzać prąd.
Nowa Dacia Spring — z tyłu już nie jest tak pięknie
Oddając kierownicę, siadam z tyłu. No tak... jednak jest to mały samochód, przy normalnie wysuniętym do tyłu fotelu kierowcy czy przedniego pasażera, z tyłu brakuje miejsca na nogi. Trzeba się miejscem podzielić. Albo... po 10 minutach jednak przesiadam się do przodu.
Za to bagażnik, jak na tę klasę auta, jest rozsądny. Ma nieco ponad 300 l. Ma też próg załadunkowy umieszczony znacząco wyżej niż podłoga, co – uważam – jest pewną wadą. No ale miejsca w nim nie jest mało.
Z kolei siedząc na fotelu pasażera, udaje mi się zmieniać temperaturę wnętrza kolanem, no, chyba że odsunę się całkiem do tyłu. Taki urok małych samochodów.
Przedstawiciele producenta proszą, by zwrócić uwagę na dodatkowe akcesoria: lampki, haczyki itp., które można zdejmować i zakładać w różnych miejscach samochodu. W ofercie również uchwyt na telefon z ładowarką indukcyjną.
Nowa Dacia Spring — ile to kosztuje?
Najtańsza wersja Essential zaczyna się przy kwocie 77 tys. zł – ma się rozumieć, należy odjąć od tego rządową dopłatę. Najdroższa wersja kosztuje nieco ponad 90 tys. zł plus dodatki, minus dopłata. Dopłata obecnie wynosi (w przypadku posiadaczy Karty Dużej Rodziny) do 27 tys. zł. Jeśli potrzebujecie auta do miasta, nic tańszego nie znajdziecie. Powiedzmy to jasno: Spring nie rozwiązuje wszelkich problemów transportowych rodziny, jest samochodem 2+2, gdzie druga dwójka jest awaryjna, niemniej świetnie nadaje się na drugi samochód. I odbiera argument malkontentom, że elektryki są tylko dla bogatych – ten jest także dla normalnych. Spring jest też – o wiele bardziej niż duże auta na prąd – ekologiczny. Nie waży dwóch-trzech ton, tylko mniej niż jedną tonę. Zużywa mało prądu. Nie wymaga infrastruktury. Jeśli ktoś zatem twierdzi, że jeździ elektrykiem, bo chce ratować klimat, niech przestanie ratować klimat Teslą i wsiądzie do Dacii. Da się – z pewnymi wyrzeczeniami, ale się da.
Ważne: najtańsza wersja jest stworzona najwyraźniej po to, aby pokazać niską cenę "od". Ta wersja nie ma klimatyzacji, a zatem... lepiej przyjąć, że najniższa cena Springa to 86 tys. zł. W sumie i tak nieźle.
Springa można ładować w mieście prądem stałym (zawsze, kupując elektryka, upewnijcie się, że kupujecie wersję, która ma taką możliwość), Springa można ładować z domowego wallboxa, ale też... przedstawiciele producenta uważają, że ten samochód można ładować ze zwykłego gniazdka – w 11 godzin do pełna. Ma na tyle niewielką baterię, że przez noc naładuje się od zera do pełna bez problemu, by potem przejechać bez kłopotu ponad 200 km. Pewnie tak będzie, przynajmniej latem.
Nowa Dacia Spring w jednej kwestii "wymiata". I wcale nie chodzi o cenę
W aucie – wśród wielu detali, które trącą myszką albo są wymuszone niską ceną, jest jedna rzecz, która zawstydzi wielu obecnych na rynku producentów elektrycznych aut premium albo "prawie premium". Chodzi o możliwość zasilania samochodem zewnętrznych urządzeń elektrycznych. Owszem, coraz więcej elektryków na rynku ma taką opcję, ale jeszcze więcej jej nie ma.
Tak więc podłączasz do gniazda ładowania Springa specjalną przejściówkę (wiadomo, że wymaga to dopłaty) i już możesz zasilać autem domową lodówkę, odkurzacz czy choćby grill elektryczny na kempingu. Na prezentacji Dacii producent podłączył do auta ekspres do kawy – superpomysł.
Dacia znów chce "pozamiatać" na rynku. Ten model z pewnością ma potencjał, aby zawalczyć o rynek "drugiego samochodu, który może być elektrykiem".