Tymczasem zarówno niewielkie „obcierki”, jak i wgniecenia, które nie pociągają za sobą uszkodzeń lakieru, można naprawiać w uproszczony sposób.
Poza prostowaniem wgnieceń w plastikowych błotnikach czy zderzakach, które czasem da się wyprostować przez podgrzanie, nie polecamy samodzielnych prób naprawy (chyba że zadowala nas umiarkowany efekt).
Warto wiedzieć, że zwykle niefachowa próba wyprostowania wgniecenia uniemożliwia później uzyskanie idealnego efektu przez fachowca. Wtedy pozostaje użycie tradycyjnych metod: szpachlowanie i malowanie.
Usługi fachowców artystów nie są tanie. Usunięcie pojedynczej wgniotki parkingowej to koszt ok. 150- -180 zł. Gdy wgniotek jest więcej, oczywiście cena za zlikwidowanie jednej spada.
Dilerom nowych aut, które czasem ulegają uszkodzeniom na wielkich placach i w transporcie, opłaca się nawet mozolne usuwanie wgnieceń po gradobiciu – oczywiście nie robią tego sami, tylko płacą fachowcom. Czasami warsztaty zajmujące się szybkimi naprawami podejmują się prostowania dużych wgnieceń (takich jak na zdjęciach). Efekt bywa zadowalający.
Galeria zdjęć
Lakier przed prostowaniem musi być idealnie czysty. Wgniecenia w plastiku prostuje się łatwo, w metalu – trudno. Jeśli pod lakierem jest szpachla, raczej się to nie uda.
Jedną z metod wyciągania wgnieceń jest pociąganie za grzybki klejone klejem na gorąco.
Plastikowy grzybek przykleja się do wgniecenia – na początku w okolicy jego środka.
Klej z „glueguna” nie niszczy lakieru. Usuwa się go potem bez śladu.
Za grzybek pociąga się udarowo za pomocą ciężkiego młotka udarowego.
Udarowe pociągnięcia są znacznie skuteczniejsze niż siłowanie się z oporną blachą, a przy tym łatwiej zachować niezbędną precyzję.
Kolejne, mniejsze grzybki przykleja się w miejsca wymagające dociągnięcia.
Później wyciągane są pozostałości wgniecenia, które na tym etapie jest już ledwo widoczne. Pomocne są profesjonalne lampy warsztatowe, przy których widać niedoskonałości na lakierowanej powierzchni.
Blacharz przykleja więcej coraz mniejszych grzybków tam, gdzie pozostały zagłębienia.
W przypadku „przeciągnięcia” przydaje się plastikowy pobijak. Trzeba jednak uważać – wielokrotne wyginanie blachy w końcu pozostawia ślady usuwalne już tylko tradycyjną metodą blacharską.
Aby grzybek odkleić, wystarczy zwilżyć powierzchnię wokół niego i lekko pociągnąć.
Wykończenie: najmniejszymi grzybkami usuwane są ledwo widoczne wgłębienia blachy.
Prawie jak z fabryki. Powodzenie tego typu naprawy nie zawsze daje się zagwarantować, potrzeba tu wiele doświadczenia i trochę szczęścia. Niemniej właściciel za 200 zł uniknął lakierowania. Minimalne załamanie lakieru przypomina mu o wgnieceniu, ale przypadkowy przechodzień nic nie zauważy.