Bracia Martin i Michael Hofele potwierdzają stereotyp o rodzinnych tradycjach majsterkowania ze Szwabii. Ich przodkowie byli pionierami lotnictwa, a ojca uważa się za wynalazcę boksów dachowych do przewozu nart. W latach siedemdziesiątych XX wieku były sprzedawane pod marką Stauferland i doczekały się sporej popularności i renomy.
Michael to ekonomista i analityk rynkowy. To przede wszystkim on zna się na rynku azjatyckim, lata tam często, bo firma Hofele China działa od 2006 roku. Zaopatruje salony samochodowe z SUV-ami wielu marek w Singapurze, Japonii, Hongkongu i na Tajwanie. Nic dziwnego, że posiadł on olbrzymią wiedzę na temat tamtejszych rynków.
Zaobserwował kilka panujących w tamtym rejonie świata tendencji.Po pierwsze, nie wszyscy Azjaci są purystami. W Defenderze 110 Hofele montuje więc elektrycznie podnoszone szyby tylnych drzwi (producent nigdy nie oferował takiej opcji), a we Wranglerze elektrycznie składane lusterka zewnętrzne, co europejscy miłośnicy tej marki mogliby uznać za przesadę lub wręcz świętokradztwo.
Po drugie, klienci z Azji cenią zmiany i nowoczesność. Świadomość historii motoryzacji lub nostalgia jeszcze się u nich nie wykształciły. Dlatego Hofele dziwi się, że z trójki klasycznych samochodów terenowych: Jeep Wrangler, Land Rover Defender i Mercedes G tylko ten trzeci przeszedł ostatnimi czasy widoczny face lifting. W ten sposób Mercedes G sprzedaje się najlepiej mimo wysokiej ceny. Dwa pozostałe klasyki konserwatyzmem odstraszają wielu klientów w Azji. W ślad za swoimi klientami Hofele też się dziwi, że wiekowy Defender nie może być wykończony tworzywami sztucznymi przyzwoitej jakość. Nikt też w fabryce nie pomyślał o montażu świateł LED lub uszlachetnieniu wnętrza skórą. W Mercedesie natomiast klienci z Dalekiego Wschodu cenią ewolucję w kierunku nowoczesności. I naprawdę nie interesuje ich, czy później będzie można naprawić taki samochód u najbliższego kowala. Jeśli mają pieniądze na wymarzony wóz, wystarczy im także na profesjonalny serwis.
Po trzecie, Azjatów nie bardzo interesują osiągi samochodu. Chodzi im przede wszystkim o status i indywidualizm. Klienci chcą pochwalić się swoim majątkiem. Wielu z nich jeździ limuzynami klasy wyższej, zazwyczaj w dodatkowo przedłużanej wersji z najlepszym wyposażeniem i optycznymi przeróbkami tuningowymi. Ale za to pod maską tkwią stosunkowo małe silniki. V6 to praktycznie wszystko. Wersji V8 nikt tam nie zamawia.
Wrangler Hofela zaprasza pasażerów wysokiej jakości skórą stebnowaną w kształt rombów (Double Diamond Stitching) w stylu Bentleya i mieniącą się kolorowo podsufitką. Hofele zwiększył wprawdzie za pomocą dodatkowego sterownika moc silnika, ale tylko o 20 koni.
W nowej interpretacji Defendera tej samej firmy zrezygnowano nawet z dopingu. Zapotrzebowanie na tuning optyczny powstało zapewne z powodu masowego sukcesu modeli dużych SUV-ów. „Proszę sobie wyobrazić, jedzie pan pełen dumy swoim luksusowym samochodem na obiad, a na parkingu przed restauracją stoi już siedem Mercedesów klasy S i osiem Cayenne. Wszystkie polakierowane na czarno i wszystkie takie same. Starszym właścicielom przypomina to minione lata czasów uniformizacji i wszechobecnych chińskich mundurków” – śmieje się Hofele.
Zauważył też, że stopnie w Jeepie są za wysokie dla Azjatek. W nowej interpretacji, którą nazwał Mangoon, obniżył je o 8 cm. Nazwa Mangoon nic nie znaczy. Została wymyślona, a najważniejsze było, żeby łatwo się wymawiała i ciekawie brzmiała.
Również Land Rover Defender doczekał się sporo zmian, z których wielu nie da się zauważyć na pierwszy rzut oka. Hofele podniósł mocno przednią część siedzisk niewygodnych tylnych siedzeń, a równocześnie strome oparcia odsunął do tyłu. Teraz siedzi się o wiele wygodniej i to się liczy, bo zamożny Azjata zatrudnia najczęściej szofera. Drugi z braci, Martin, już wie, dlaczego w Defenderze 110 nie oferowano elektrycznego napędu tylnych szyby. Hofele montuje taki, ale operacja jest pracochłonna, bo na mechanizm jest ekstremalnie mało miejsca.
Wranglerem Hofele wychodzi naprzeciw azjatyckim gustom. To z myślą o nich oferuje ogumienie w rozmiarze 275/55 R20, cztery chromowane końcówki rur wydechowych, osłonięte koło zapasowe, DVD dla pasażerów z tyłu, osłony zawiasów drzwi (normalnie są widoczne) oraz elektrycznie składane lusterka. W wersji Hofele Unlimited kosztuje w Chinach od 48 000 do 50 000 euro.
Natomiast zmodyfikowany Defender porusza się na oponach AT 265/65 R18 i kusi również chromowanym wydechem oraz rozbudowanym diodowym oświetleniem. Wnętrze różni się od modelu seryjnego przede wszystkim stebnowaną skórzaną tapicerką oraz mniejszą od oryginalnej kierownicą. Choć jej średnica wynosi 39 cm, jak na warunki tuningowe jest to raczej duży wymiar. Jednak Hofele uważa, że to najlepsze z możliwych rozwiązań, bo gwarantuje dobrą widoczność instrumentów. Gdyby zastosował swoją ulubioną kierownicę o średnicy 36 cm, byłoby gorzej. Taki pakiet, zwany pałacowym, kosztuje 5750 euro plus podatek.
Pomysły na rozwiązania, które klasyczne terenówki mają zbliżyć do nowoczesności, pochodzą głównie od handlowców. Znają oni swoich klientów i chcą zaoferować coś ciekawszego niż zwykły klasyczny SUV.