Co robili turyści w czasach, gdy nie było telefonów komórkowych, internetu, Facebooka, tylko aparaty fotograficzne robiące czarno-białe zdjęcia? Pisali dziennik z podróży i robili dużo zdjęć.
Taką relację z 32-dniowej wyprawy samochodowej po Europie, pióra Janusza Regulskiego i jego małżonki, publikuje kwietniowy numer miesięcznika „Auto” z 1930 r.
Autor był człowiekiem zamożnym, dysponował autem (typu kabriolet) oraz odpowiednimi funduszami, pozwalającymi żywić się w restauracjach i nocować w hotelach.
Trasa wyprawy samochodowej wiodła m.in. przez Włochy, Szwajcarię i Austrię.
Autor opisuje alpejskie widoki, relacjonuje m.in. wjazd na przełęcz św. Gotharda (2112 m.n.p.m.), zachwyca się serpentynami, chwali zachowanie samochodu, opisuje przejazd przez strumień biegnący w poprzek drogi oraz awarie kół na szutrowych górskich drogach.
Szokować mogą obserwacje ze Szwajcarii: „Niedaleko chata górska. Może znajdziemy coś do picia. W środku biedota i prymityw kompletny. Chata kurna, kobieta i dzieci czarne, obdarte. Niczem na Huculszczyźnie.”
Ciekawe są też też opisy 12-kilometrowego zjazdu serpentynami samochodem z uszkodzonymi gaźnikami oraz pokonania przełęczy Stelvio (2759 m.n.p.m.).
Relację uzupełnia 20 zdjęć.