Przed E-Type’em postawiono zadanie:rozgromić konkurencję w klasie GT w sezonie wyścigowym 1963/64. Udało się? Nie! Dlaczego? Phil Weavers, odpowiedzialny za montaż aluminiowej karoserii, wspomina to tak: „Kiedyś pracowało się inaczej. Siadaliśmy do lunchu, ktoś coś wymyślał, ktoś inny szkicował to na paczce papierosów, a potem detal od razu trafiał do auta”.
Łącznie zmontowano 12 Lightweightów, z czego tylko dwa w opływowej wersji Low Drag. Jeden z nich, prowadzony w 1964 roku na torze Montlhéry przez Niemca Petera Lindnera, uderzył z pełną prędkością w stojącego w poprzek jezdni Abartha. Oprócz 2 kierowców w wypadku zginęły także 3 osoby z obsługi wyścigu. Blisko 50 lat później mamy okazję jeździć wierną kopią auta Lindnera po torze. No cóż, dziwne uczucie...
W stosunku do klasycznej wersji E-Type’a odmianę Low Drag ma charakteryzować o 16 proc. mniejszy opór powietrza. Firma nie wspomniała, przy jakiej prędkości pozbawione spoilerów auto odrywa się od ziemi. „Przy 260 km/h robi się nieprzyjemnie” – przyznaje właściciel. Nic dziwnego, do poruszenia 940 kg masy posłużyło 350 koni.
Każdorazowa próba zajęcia miejsca we wnętrzu Jaga musi być dokładnie przemyślana. Za to później jest znacznie lepiej – wita nas wygodna, znacznie głębsza niż w zwykłym E-Typie pozycja za kierownicą i kilka dodatkowych zegarów! Silnik ochoczo startuje i na biegu jałowym pracuje tak równo, jakbyśmy nie mieli do czynienia z autem wyczynowym.
Co innego sprzęgło – działa w systemie zero-jeden, czyli łączy-nie łączy. Jednostka brzmi donośnie, ale bez przesady. Ruszamy, wciskamy mocniej gaz i... olbrzymia siła wgniata nas w fotele. Pomiar przyspieszenia nie kłamie: E-Type, niczym współczesne Porsche GT3, przyspiesza do „setki” w 4 s. Zabawa trwa aż do 6 tys. obr.
Żadnych „histerycznych wrzasków”, jak u włoskiej konkurencji. Dźwięk silnika przypomina nam bardziej ten z myśliwców z czasów II wojny światowej. Auto bardzo precyzyjnie reaguje na polecenia kierowcy, a lekki uskok tylnej osi pojawia się dopiero, gdy chcemy wykorzystać maksimum możliwości Lightweighta. Szybka kontra kierownicą i sytuacja wraca do normy.
Jadąc E-Type’em po torze, nasuwa się w zasadzie tylko jedno pytanie: gdzie cały postęp ostatnich 50 lat?