Zwłaszcza pierwsze trzy z nich, z silnikami umieszczonymi z tyłu: T1 (1950-67), T2 (1967-79) i T3 (1979-92) pozostawiły głębokie ślady w życiu całych generacji globtroterów na całym świecie. Znacie nas. Nie mamy skłonności do przesady, jednak nie boimy się twierdzić, że bus Volkswagena należy do najwspanialszych samochodów na świecie. Która z generacji modelu jest jednak tą absolutnie najgenialniejszą?
Żeby znaleźć odpowiedź na to pytanie, zaprosiliśmy do porównania trzy kampery. Oczywiście, nie na naszą zwykłą trasę testową, lecz za miasto, gdzie przyjemnie da się sprawdzić ich walory. Ponieważ świat z natury rzeczy nie chce przyjść do was do domu, warto z domem ruszyć w świat. A więc w drogę!
Drogi wspomnień wybrukowane są legendami, bohaterskimi czynami i tęsknotą. Po nich kamper T1 porusza się najlepiej. Poza tym współczesność raczej mu doskwiera, bo życie stało się takie szybkie i nerwowe. Przypomina jednak, że warto czasem trochę zwolnić. Wszystko zaczyna się od wejścia do krótkiej kabiny kierowcy. Zmieści się tu troje dorosłych, którzy są zmuszeni bliżej się poznać. Po przekręceniu kluczyka w stacyjce z przestrzeni silnika zaczynają dobiegać odgłosy mozolnej pracy czterocylindrowego boksera 1500.
Za pomocą wątłej dźwigni zmiany biegów daje się w końcu trafić w jedynkę. Mocne naciśnięcie na gaz, pedał sprzęgła odskakuje i T1 rusza z miejsca. Po przejechaniu kilku metrów znów sprzęgło i szukanie drugiego biegu. I tak po kolei, aż do czwórki. Musimy przejechać kawałek autostradą i tu za sprawą T1 poznajemy całkiem nowy wymiar podatności na boczne podmuchy wiatru.
Busik niezobowiązująco stara się utrzymać na torze jazdy, ociężały układ kierowniczy reaguje z opóźnieniem i zdumiewającym brakiem precyzji. Szybciej niż 80 km/h nie daje rady, ale to nam nie przeszkadza, zwłaszcza że hamulce też działają z rezerwą. T1 ma porządne resorowanie, które – sprowokowane nierównościami nawierzchni – radośnie kołysze autem. Rustykalne umeblowanie w duchu lat 50. – sprytnie przemyślane i rzemieślniczo wykonane – stanowi dowód na to, że potrzeba jest matką wynalazku, a odrobina talentu improwizatorskiego – nieodzowna. Podwieszane łóżko dziecięce w przedniej części kabiny, rozkładany stolik w jednym skrzydle drzwi i szafka w drugim pomagają wykorzystać przestrzeń do maksimum i stworzyć na powierzchni 7,5 m2 mieszkanie wakacyjne dla całej rodziny.
T1 przeznaczone było właśnie do spędzania weekendu za miastem po tygodniu pracy, a nie dla hipisów, o czym świadczy choćby popielniczka – o wiele za mała, by zmieścić pozostałości tego, co oni potrafili spalić.
T3 Joker jest autem do wypraw na krańce świata – nie tylko pod względem geograficznym, lecz także charakterologicznym. Nie straci przy tym równowagi, bo w przypadku trzeciej generacji Typu 2 inżynierom VW udało się udoskonalić koncepcję silnika umieszczonego z tyłu. W tym celu skonstruowali równie technicznie błyskotliwą, co finansowo rujnującą tylną oś z wahaczami skośnymi. Nie tylko pozwala ona poskromić i tak dość nieśmiałe wybuchy temperamentu benzynowego boksera (a od 1981 roku także rzędowego diesla), lecz także zdecydowanie zwiększa komfort jazdy.
Niezależne zawieszenie przednich kół z wahaczami trójkątnymi jest w tym również pomocne. A ponieważ T3 ma także zębatkową przekładnię kierowniczą, kierowca zyskuje całkiem nowe kompetencje w dziedzinie wyboru toru jazdy, którym zagraża tylko silny boczny wiatr. Mimo że ze względów finansowych T3 miało być tylko ulepszonym następcą T2, stało się czymś o wiele ważniejszym.
Tylko 3 lata musiało zadowalać się starymi, chłodzonymi powietrzem silnikami, zanim w 1982 roku otrzymało chłodzonego cieczą boksera 1.9 w dwóch wersjach mocy, a w 1984 roku fantastycznego, 112-konnego boksera 2.1 z wtryskiem. Inżynierowie wciąż ulepszali konstrukcję T3, które zaczęło wspinać się dzięki napędowi 4x4, podróżować jako Multivan, zyskało ABS i wspomaganie układu kierowniczego, ale także wysilonego turbodiesla z chroniczną skłonnością do awarii uszczelki pod głowicą cylindrów.
Mimo to już nigdy żadne auto nie będzie tak uniwersalne jak T3. Całkiem sprawnie radzi sobie w łatwym terenie, po autostradzie sunie w tempie małego auta osobowego, a w wersji Joker (lub California) zapewnia czterem osobom tak wygodne mieszkanie, że można by zrezygnować z adresu skłądającego się z nazwy ulicy i numeru domu – wystarczy przecież tablica rejestracyjna. Kamper na bazie T3 zmienia perspektywę użytkowników: dom jest tam, gdzie się nim dojedzie.
VW T3 D, napędzany 75-konnym dieslem wszędzie nas dowozi. Ponieważ już 10 lat temu przemierzyliśmy T3 trasę liczącą 20 tys. km wzdłuż i wszerz Europy, mamy dużą sympatię właśnie do trzeciego stopnia ewolucji volkswagenowskiego Typu 2. W T3 konstrukcja busa z silnikiem umieszczonym z tyłu została doprowadzona do doskonałości. Dlatego nawet teraz, 34 lata po debiucie samochód prowadzi się całkiem nowocześnie i komfortowo, ale nigdy pospolicie.
Natomiast najżywsze zainteresowanie wzbudza obecnie T2. Mogliśmy się o tym przekonać podczas przygotowywania tego materiału i towarzyszącej temu sesji fotograficznej. Właśnie o T2 pytano nas najczęściej i z największym zaangażowaniem. O tym, że w naszej tabeli punktowej znalazł się tylko nieznacznie za T3, zadecydował także jego talent do radzenia sobie z codziennymi problemami.
Druga generacja busa VW łączy w sobie surowy urok i solidność epoki Garbusa z zupełnie jeszcze dziś znośnym poziomem komfortu, wystarczającymi osiągami i stosunkowo bezproblemowymi właściwościami jezdnymi. T1 to całkiem inna bajka.
Spotkanie z pierwszą generacją Typu 2 równa się podróży do przeszłości. Pod żadnym względem nie sprawia wrażenia młodszego niż jest 64 lata – jego konstrukcja liczy sobie bowiem 64 lata. I nic w tym odczuciu nie zmienia fakt, że w naszym porównaniu wzięła udział nieco młodsza odmiana, wyprodukowana w 1965 roku. Pod względem temperamentu i właściwości jezdnych T1 pozostaje daleko w tyle za swoimi następcami.
Nie warto go jednak oceniać w ten sposób i rzeczywiście rynek zachowuje się zupełnie inaczej. Nie bez przyczyny kultowe Samba Busy wyceniane są w Europie Zachodniej i w Stanach Zjednoczonych nierzadko podobnie jak Porsche 356. T1 znalazło swoje miejsce wśród wielkich samochodowych ikon, bo odzwierciedla tęsknoty i nastawienie do życia całych pokoleń. To, co łączy te trzy generacje kamperów Volkswagena jest o wiele ważniejsze niż wszelkie różnice i oceny.
Galeria zdjęć
Styl podmiejski: wnętrze T3 wraz z kuchnią urządzone zostało w estetyce nawiązującej do solidnych domów parterowych. Pod sufitem znalazło się wygodne miejsce na odłożenie materaców
Busy Volkswagena budzą wspomnienia i emocje, które trudno ocenić za pomocą punktów. Łatwo przewidywalnym wnioskiem z tego porównania jest to, że T3 Joker okazało się lepsze pod względem właściwości jezdnych, osiągów, bezpieczeństwa i komfortu od konstrukcyjnie 30 lat starszego T1, a także nieco młodszego T2 Helsinki. Natomiast T2 sprawił nam niespodziankę tym, że wygląda na starszego, niż rzeczywiście jest.
Podwieszane łóżko dla dwójki dzieci z przodu - praktycznie, chociaż z dzisiejszego punktu widzenia jednak prowizorka.
Volkswagen T1 nadaje się dziś już raczej tylko do podróży w czasie, a nie do ekspedycji w daleki świat. Urok epoki pierwszych wypraw do nieznanych krajów i legenda kultury hipisowskiej – T1 stanowi nieodłączną część tych wspomnień. Jest jednak zbyt powolny, żeby długa jazda nim sprawiała prawdziwą przyjemność. Stał się też prestiżowym klasykiem, co znajduje odzwierciedlenie w wysokich cenach.
Kto nie słyszał o wszędobylskich busach Volkswagena, w erze hipisowskiej rozsławionych przez kalifornijskie dzieci kwiaty? Oto trzy generacje zbudowanych na nich kamperów: T1, T2 i T3
Całe życie na przestrzeni o długości 4,28 m. Początkowo firma Westfalia oferowała tylko zestaw kempingowy z wyposażeniem na weekend, w 1961 r. pojawiła się kompletna przebudowa.
Wyprostować można się na niewielkiej przestrzeni pod otwieranym dachem. Oprócz podwójnego łóżka dla dorosłych w kabinie mieści się podwójne dziecięce, podwieszane nad przednimi fotelami.
Zabawa w gry planszowe jak w latach sześćdziesiątych XX wieku.
Koło zapasowe zamontowane z przodu służy mu chyba równocześnie za strefę zgniotu. Już na 5 lat przed Garbusem w przednią panoramicznę szybę wyposażono jego większego brata – T2
Pod rozkładanym dachem nocować jest zabawniej niż wśród wykończonych świerkową okleiną i obitych zielono-pomarańczowym materiałem mebli kabiny Westfalii. Łóżko na dole ma 1,88 x 1,40 m
To się paniom podoba. W odróżnieniu od T1 w kamperze Helsinki nie ma tylu prowizorycznych rozwiązań. To już jest prawdziwy dom na kołach, któremu niestraszne są dalekie podróże
Blok kuchni z rozkładaną kuchenką znajduje się po prawej stronie od wejścia.
T2 jest czymś o wiele ważniejszym niż model pośredni, ponieważ łączy w sobie wszystko to, co najlepsze w trzech generacjach busa. Ma formę T1, wygładzoną i zmodernizowaną bez utraty krągłości, więcej miejca w środku bez wrażenia chłodnej funcjonalności, do tego energiczniejsze silniki i pewniejsze zawieszenie niż T1, jednak bez konieczności rezygnacji z uroku koncepcji silnika umieszczonego z tyłu.
Od 1982 roku bokser miał chłodzenie cieczą. Po otwarciu małej klapki serwisowej można było sprawdzić poziom płynu i oleju. Żeby dostać się do silnika, trzeba podnieść pokrywę w bagażniku
Użytkownicy wysoko cenili dużą kuchenkę.
Użytkownicy Jokerów cenili uporządkowany kokpit.
Krągłe nadwozie busa nabrało kantów. Długość T3 urosła w porównaniu z T2 o 6,5 cm, a jego rozstaw osi – teraz 2,46 m – jest od pierwotnego, przejętego z Garbusa większy o 6 cm.
Styl podmiejski: wnętrze T3 wraz z kuchnią urządzone zostało w estetyce nawiązującej do solidnych domów parterowych. Pod sufitem znalazło się wygodne miejsce na odłożenie materaców
Kampery Volkswagena nazywają się teraz Joker lub California i mają sztywny lub rozkładany podwyższony dach. W 1985 r. wraz z Multivanem pojawia się pojazd podróżny na krótkie wycieczki