Mirosław Bugajski: Oczywiście. To było coś nowatorskiego! Był też element sensacji – pierwszy raz klasykowa impreza odbywała się w hali, a nie na wolnym powietrzu jak np. autobazary. Poza tym wystawiało się u nas aż 6 dużych firm motoryzacyjnych. Niektóre z nich, np. Motul czy Bosch miały swoich wysłanników bezpośrednio z centrali, to też był ewenement. Była też garstka polskich firm rzemieślniczych, które dopiero zaczynały działalność związaną z klasykami. Była to dla nich dodatkowa działalność, bo wtedy jeszcze nikt nie podejrzewał, że za jakiś czas da się z tego żyć. Dziś widzimy ewolucję tych firm czy warsztatów – wiele z nich to właśnie oldtimerami zajmuję się w pierwszej kolejności, a inne działania są dodatkowe, uzupełniające. No i oczywiście były też samochody należące do kolekcjonerów i klubów – i tu też się sporo zmieniło.
ASC: W jakim sensie?
MB: W 2011 roku klubów było tak naprawdę kilka: Mercedes, Porsche, Citroen. Oczywiście, nie wymieniłem wszystkich, ale nie było ich dużo. Dziś kluby powstają nawet w mniejszych miastach i zrzeszają właścicieli nawet konkretnych modeli. Dużo dzieje się lokalnie. Te nowe stowarzyszenia są bardzo aktywne - organizują zloty, rajdy, spotkania.
AŚC: Podejrzewał Pan, że rynek klasyków będzie się w Polsce tak rozwijał?
MB: Taką miałem nadzieję i widać, że się nie pomyliłem. Szkoda tylko, że nie ma żadnych konkretnych danych na ten temat, tzn. nie wiadomo konkretnie o jakich pieniądzach mówimy, ile jest firm zajmujących się renowacjami, ilu ludzi przy tym pracuje. Na dobrą sprawę nie wiemy nawet, ile w Polsce jest klasycznych samochodów – kiedyś mówiło się o 50 tys. aut, ale biorąc pod uwagę „martwe dusze” z CEPiK-u trudno cokolwiek powiedzieć z pełnym przekonaniem. Szkoda.
AŚC: Przez te 9 lat pojawiła się też targowa konkurencja dla Auto Nostalgii. Co dziś wyróżnia te targi na tle innych?
MB: Przede wszystkim wystawiają się u nas małe firmy rzemieślnicze, które prezentują na targach swoją ofertę: tapicerzy, chromiarze, firmy zajmujące się renowacjami lakierów. Myślę, że u nas jest ich najwięcej, a firmy te przyciągają do nas tych, którzy mają już klasyczny samochód i myślą o jego remoncie czy też poprawieniu w nim czegoś.
AŚC: A co w tej edycji, oprócz oferty rzemieślników, ma przyciągnąć zwiedzających na Auto Nostalgię?
MB: Wiele ciekawych aut, m.in.: Cadillac Deville z 1963 roku, Polski Fiat 518 z 1933 roku, MCA 600 Sport Spider, czyli brytyjskie auto na bazie 126p, Ford model T z polskiej armii, Saab 96 V4 Rally czy bardzo rzadko pokazywany prototypowy 3-osiowy Polonez Truck. Poza tym tegoroczna edycja odbędzie się w szczególnym miejscu – w dawnej hali FSO, na ul. Modlińskiej 6D. Szczegóły dotyczące dojazdu i biletów znajdują się na stronie autonostalgia.pl.