Niskie, szerokie nadwozie, efektowne klinowe kształty, a do tego typowo amerykański design – Corvette C4 w dalszym ciągu potrafi zachwycać. Oczywiście, takie kształty wymagają odpowiednio mocnego silnika. W modelu C4 projektanci nie bawili się na szczęście w żadne kompromisy i niezależnie od okresu produkcji i wersji pod maską pracuje widlasta ósemka o pojemności 5,7 litra.
W najsłabszej wersji pojazd rozwijał 205 KM, a w najmocniejszej – 405 KM. Opisywany model z 1990 r. ma moc 249 KM.
Przyspieszenie do „setki”, trwające w tym przypadku 6 s, odbywa się przy akompaniamencie gardłowego bulgotu dochodzącego spod maski. Naturalnie, duża pojemność i wysoka moc wymagają odpowiedniej ilości paliwa.
Teoretycznie średnie spalanie to 14 l/100 km, ale w rzeczywistości bywa, że Corvette „wypija” nawet 20 l.
Mocnym punktem pojazdu są nie tylko silnik, lecz także zawieszenie. W aucie zastosowano poprzeczne resory piórowe (!) wykonane z włókna szklanego. Efekt? Zero komfortu, ale za to (o dziwo) świetne prowadzenie na zakrętach.
Zupełnie nie jak w amerykańskim samochodzie. Dobre zachowanie w łukach to również zasługa odpowiedniego rozkładu mas na przód i tył.
Jeżeli decydujecie się na poszukiwanie takiego modelu, to musicie uzbroić się w cierpliwość albo od razu szukać go w Niemczech, Szwajcarii lub w USA.
W Polsce zdarzają się pojedyncze sztuki, zwykle w kiepskim stanie. Samochody, które będą dobrą bazą do odnowienia, kosztują około 30 tys. zł, a naprawdę ładne egzemplarze kosztują 50 tys. zł i drożej.
Znacznie więcej znajdziecie ogłoszeń dotyczących sprzedaży bardziej kultowego poprzednika modelu C4, czyli Corvette C3.
Jeśli już oglądacie Corvette C4 z zamiarem kupna, to podczas oględzin musicie zwrócić uwagę na stalowe elementy ramy. Często, zwłaszcza w starszych egzemplarzach, występuje na nich rdza. Nie dotyczy to karoserii, którą wykonano z tworzywa sztucznego wzmocnionego włóknem szklanym.
Jednostka napędowa to prosta konstrukcja, która przy dobrej obsłudze nie powinna sprawiać kłopotów. A nawet jeśli kiedyś sprawi, to ze zdobyciem części nie powinno być problemów. Źródeł ich zakupu jest wiele. Po pierwsze, wiele polskich warsztatów sprowadza je wprost z Ameryki, niektóre obiecują dostarczenie odpowiedniego elementu, którego nie ma na stanie, w ciągu 5 dni.
Po drugie, części można samemu ściągnąć zza oceanu lub z Niemiec. Jeśli czegoś nie ma od ręki, to na pewno uda się to zdobyć w ciągu tygodnia czy dwóch. Jeśli kiedyś dojdziecie do wniosku, że autu brakuje mocy, to jej podniesienie też jest proste – oferta dostępnych akcesoriów tuningowych przyprawia o zawrót głowy.
Decydując się na Corvette, warto mieć jednak zaufanego mechanika, który specjalizuje się w serwisowaniu tego modelu. Większość Corvette ma automatyczną skrzynię biegów.
Odradzamy egzemplarze z manualną, ponieważ nie pasuje do charakteru auta. Natomiast w przypadku kabrioletu warto zainteresować się modelem produkowanym po 1994 roku, wówczas w samochodzie stosowano już szklaną tylną szybę.
Każdy, kto ma choć trochę benzyny we krwi, ulegnie urokowi Corvetty C4, a bulgot widlastej ósemki zwróci uwagę także tych, którzy na ogół są obojętni na podobne dźwięki.
Niskie, szerokie nadwozie, efektowne klinowe kształty, a do tego typowo amerykański design – Corvette C4 w dalszym ciągu potrafi zachwycać. Oczywiście, takie kształty wymagają odpowiednio mocnego silnika.
W modelu C4 projektanci nie bawili się na szczęście w żadne kompromisy i niezależnie od okresu produkcji i wersji pod maską pracuje widlasta ósemka o pojemności 5,7 litra. W najsłabszej wersji pojazd rozwijał 205 KM, a w najmocniejszej – 405 KM. Opisywany model z 1990 r. ma moc 249 KM.
Przyspieszenie do „setki”, trwające w tym przypadku 6 s, odbywa się przy akompaniamencie gardłowego bulgotu dochodzącego spod maski. Naturalnie, duża pojemność i wysoka moc wymagają odpowiedniej ilości paliwa. Teoretycznie średnie spalanie to 14 l/100 km, ale w rzeczywistości bywa, że Corvette „wypija” nawet 20 l.
Mocnym punktem pojazdu są nie tylko silnik, lecz także zawieszenie. W aucie zastosowano poprzeczne resory piórowe (!) wykonane z włókna szklanego. Efekt? Zero komfortu, ale za to (o dziwo) świetne prowadzenie na zakrętach. Zupełnie nie jak w amerykańskim samochodzie. Dobre zachowanie w łukach to również zasługa odpowiedniego rozkładu mas na przód i tył.
Jeżeli decydujecie się na poszukiwanie takiego modelu, to musicie uzbroić się w cierpliwość albo od razu szukać go w Niemczech, Szwajcarii lub w USA. W Polsce zdarzają się pojedyncze sztuki, zwykle w kiepskim stanie.
Fotele przylegają ciasno do ciała – to miłe. Plastiki są raczej... tandetne. Drewniane wstawki próbują dodać wnętrzu szlachetności.
Po otwarciu olbrzymiej maski mechanik ma świetny dostęp do silnika. Wlew paliwa jest z tyłu za częścią pasażerską.
Samochody, które będą dobrą bazą do odnowienia, kosztują około 30 tys. zł, a naprawdę ładne egzemplarze kosztują 50 tys. zł i drożej. Znacznie więcej znajdziecie ogłoszeń dotyczących sprzedaży bardziej kultowego poprzednika modelu C4, czyli Corvette C3.
Jeśli już oglądacie Corvette C4 z zamiarem kupna, to podczas oględzin musicie zwrócić uwagę na stalowe elementy ramy. Często, zwłaszcza w starszych egzemplarzach, występuje na nich rdza. Nie dotyczy to karoserii, którą wykonano z tworzywa sztucznego wzmocnionego włóknem szklanym.
Jednostka napędowa to prosta konstrukcja, która przy dobrej obsłudze nie powinna sprawiać kłopotów. A nawet jeśli kiedyś sprawi, to ze zdobyciem części nie powinno być problemów. Źródeł ich zakupu jest wiele. Po pierwsze, wiele polskich war- sztatów sprowadza je wprost z Ameryki, niektóre obiecują dostarczenie odpowiedniego elementu, którego nie ma na stanie, w ciągu 5 dni.
Po drugie, części można samemu ściągnąć zza oceanu lub z Niemiec. Jeśli czegoś nie ma od ręki, to na pewno uda się to zdobyć w ciągu tygodnia czy dwóch. Jeśli kiedyś dojdziecie do wniosku, że autu brakuje mocy, to jej podniesienie też jest proste – oferta dostępnych akcesoriów tuningowych przyprawia o zawrót głowy. Decydując się na Corvette, warto mieć jednak zaufanego mechanika, który specjalizuje się w serwisowaniu tego modelu.
Większość Corvette ma automatyczną skrzynię biegów. Odradzamy egzemplarze z manualną, ponieważ nie pasuje do charakteru auta. Natomiast w przypadku kabrioletu warto zainteresować się modelem produkowanym po 1994 roku, wówczas w samochodzie stosowano już szklaną tylną szybę.