Jeżeli wiodącym kryterium wyboru auta dla rodziny będzie komfort resorowania, to mamy do czynienia z najbardziej rodzinną Mazdą ostatnich lat. Dwulitrowiec zamontowany w Mazdzie CX-5 nie czyni z niej rakiety, ale do jazdy miejskiej nadaje się znakomicie. Dobre prowadzenie, wygodne wnętrze, atrakcyjny styl – zanosi się na udany debiut.
Importerowi Mazdy nie jest łatwo: nie dość, że opłaty celne za samochody produkowane w Japonii są dotkliwe, to na dodatek część pojazdów napędzają jednostki o pojemności przekraczającej dwa litry, co powoduje naliczenie wysokiej akcyzy. Receptą na bardziej przystępne ceny może być dwulitrowy benzyniak, który debiutuje w Mazdzie CX-5. Czy taki motor bez turbodoładowania, za to z automatyczną skrzynią biegów, poradzi sobie z ważącym półtorej tony SUV-em?
Odpowiedź brzmi: tak. Podczas normalnej, codziennej jazdy napęd spisuje się bezproblemowo. W mieście sprawnie rozpędza auto, nie hałasując przy tym nadmiernie. Jednak jeżeli zapragniemy ostro przyspieszyć, np. podczas wyprzedzania, to wrażenia nie będą już tak dobre, ponieważ od mocnego dodania gazu do wciśnięcia pasażerów w fotele mija dość długa chwila, podczas której silnik wchodzi na wysokie obroty. Jednak kiedy już to uczyni, Mazda CX-5 rozpędza się dość sprawnie jak na pojazd z tradycyjnym (czyli nie z dwusprzęgłowym) „automatem”.
Według danych producenta Mazda CX-5 przyspiesza do „setki” w zaledwie 9,6 s, czyli o niemal sekundę krócej od wersji z manualną skrzynią. Taki wynik cieszy, ale nie zmienia faktu, że 160-konny motor bez turbiny sprawia wrażenie znacznie słabszego od turbodoładowanych jednostek o tej samej mocy oferowanych przez konkurencję.
Za to układy jezdny i kierowniczy zebrały same pozytywne opinie. Zawieszenie o długim skoku dobrze tłumi nierówności polskich dróg, co – biorąc pod uwagę dotychczasową filozofię marki („sportowy wizerunek = twarde resorowanie”) – stanowi prawdziwy przełom. Harmonijnie zestrojone sprężyny i amortyzatory nie przeszkodziły w prowadzeniu, które jest satysfakcjonująco precyzyjne i dynamiczne.
Po porcji wrażeń z jazdy czas przyjrzeć się detalom wnętrza. Miejsca w kabinie jest dużo, ale bez przesady – niektórzy rywale osiągają w tej konkurencji lepsze wyniki. Za to wzornictwo i pozycja za kierownicą nie pozostawiają wiele do życzenia, może poza nieco archaicznym na tle reszty kokpitu panelem radia. „Stojący” pedał przyspieszenia, dobrze leżąca w dłoniach kierownica, okrągłe zegary – kierowca jest tutaj w centrum uwagi.
A cena? Mazda CX-5 2.0 z napędem na przednie koła kosztuje minimum 91 900 zł. Testowany samochód z „automatem” i napędem 4x4 wymaga wydania 126 400 zł, jednak w zamian dostajemy bogate wyposażenie. Automatyczna klimatyzacja, rozbudowane systemy bezpieczeństwa (m.in. zapobieganie kolizji przy niskich prędkościach, monitorowanie „martwego pola” lusterek, ostrzeganie przed zjazdem z pasa ruchu), przednie i tylne czujniki parkowania, ksenony, radio z Bluetoothem i USB – nie licząc nawigacji wymagającej dopłaty, jest tego naprawdę dużo.