Czy przed nagłym "wystrzałem formy" Adama Małysza, Polacy znali się na skokach narciarskich? Ilu z nas wiedziało co to jest punkt konstrukcyjny skoczni, lądowanie telemarkiem, czy jaki wpływ na długość skoku ma kształt kombinezonu. Dopiero gdy na podium "wskoczył" Małysz, rozpoczęło się rodzinne oglądanie skoków, poznawanie tajemnic tej dyscypliny i trzymanie kciuków za naszego skoczka. Narodziła się "małyszomania".

Obecnie podobną sytuację mamy w przypadku Roberta Kubicy. Fakt, że zawodnik ten od kilku sezonów uczestniczył z powodzeniem w wyścigowych imprezach ( w 2005 starty w World Series by Renault, gdzie osiągnął cztery zwycięstwa, trzy pole position, mistrzostwo  World Series by Renault 2005, drugie miejsce w Macau Formuła 3 Grand Prix) interesował tylko nielicznych. Obecnie po sukcesie w Formule I na Węgrzech, Robert stał się nowym idolem Polaków.

Jednakże pojawiły się już głosy, że "powinien wymienić opony na inną nawierzchnię", "jechać spokojniej na mokrym torze", czy też "lepiej poznać topografię toru, aby bardziej uważać na najniebezpieczniejszych łukach". Osoby reprezentujące te poglądy niestety całkowicie mijają się z prawdą. Nasze uwagi odnośnie jazdy Roberta na torze, można porównać do rad udzielanych chirurgowi jak operować pacjenta. Jeżeli zaś mowa o "zmianie opon" to wyboru tego nie dokonuje kierowca, ale sztab ludzi zajmujących się przygotowaniem samochodu i nadzorujących cały wyścig. Jak powiedział kiedyś założyciel firmy Ferrari - Enzo Ferrari - sukces w Formule I zależy w 50% od zawodnika i w 50% od samochodu.

Jednak wpływ na sukces lub porażkę mają jeszcze inne czynniki - zespół fachowców. Team Ferrari składa się z 700 osób, z których 150 jeździ na wyścigi z zawodnikami startującymi w Formule I. Wraz z ekipą podróżują cztery wielkie ciężarówki, które przewożą narzędzia i części zamienne, w sumie 35 ton wyposażenia. W jednym z wozów jest nawet kuchnia, przygotowująca dziennie do 200 posiłków.

Podczas mistrzostw Europy, wynajęty zostaje samolot odrzutowy Alitalia, a ciężarówki poruszają się drogami. Kiedy trzeba odbyć podróż międzykontynentalną wynajmowany jest większy samolot, a wszystkie narzędzia pakowane są do specjalnie przygotowanych kontenerów. W pokazach TV widzimy jednak tylko kierowcę i kilkunastu mechaników zmieniających koła i tankujących pojazd.

Tak więc zanim nastąpi zachwyt nowym idolem, warto poznać "od kuchni" przygotowanie do startu. To pomoże zrozumieć, że Formuła I jest jak gra zespołowa. Osoby oglądające wyścig, widzą tylko lepszą lub gorszą jazdę kierowcy, tymczasem -jak mówił Enzo Ferrari- od niego zależy tylko 50%.

Trzeba zaś przyznać, że swoje zadanie Robert Kubica wykonał najlepiej jak było można.