"Punktem wyjścia dla policjantów były skargi kierowców, którzy na kilku stacjach benzynowych pod Łańcutem i w okolicach Strzyżowa tankowali do swych samochodów wątpliwej jakości olej napędowy i benzynę. Nierzadko samochody ulegały awariom, a opinie mechaników jednoznacznie wskazywały jako przyczynę paliwo złej jakości" - wyjaśnił Międlar. Śledztwo wykazało, że na stacjach tych sprzedawano mieszanki półproduktów naftowych i odbarwiany olej opałowy.

Według policji szefami grupy byli dwaj mieszkańcy Podkarpacia, prowadzący legalnie działalność gospodarczą, m.in. stacje paliw. Współpracowali oni z pracownikami bazy paliw w Małopolsce - kobietą i mężczyzną, chemikami.

Oboje na zlecenie szefów grupy prowadzili analizy laboratoryjne próbek komponentów kupowanych przez nich hurtowo, oraz określali, w jakich proporcjach, w jakiej kolejności i w jakich warunkach mieszać komponenty, by stworzyć wrażenie paliwa możliwie najlepszej jakości. Jak wynika z dotychczasowych ustaleń policji, za jedną ekspertyzę pobierali opłatę 100 zł.

Samym mieszaniem komponentów, czyli bezpośrednią produkcją benzyn i oleju napędowego zajmowało się trzech kierowców autocystern, będących pracownikami firm prowadzonych przez szefów grupy. Proceder trwał co najmniej od listopada ub. roku do kwietnia br.

Wśród zatrzymanych jest jeden z domniemanych szefów grupy, chemicy i kierowcy. Międlar zapewnił, że będą kolejne zatrzymania. Policja i prokuratura wystąpią z wnioskami o areszty zatrzymanych.

Zatrzymani to głównie mieszkańcy Podkarpacia, jedynie chemik to mieszkaniec Tarnowa. Najstarszy z zatrzymanych ma 54, najmłodszy - 31 lat.

Międlar dodał, że na razie nie można powiedzieć, jak wysokie straty poniósł Skarb Państwa. Takie wyliczenia zostaną przeprowadzone na podstawie zabezpieczonej przez policję dokumentacji firm prowadzonych przez szefów grupy.