W ostatnich tygodniach jazda niektórymi odcinkami polskich autostrad stała się koszmarem. Kierowcy oczekiwali w wielokilometrowych korkach przed mało wydolnymi punktami poboru opłat. Nawet nie pomogło wprowadzenie wciąż mało popularnego systemu elektronicznego, ani tez zwiększenie liczby bramek.

Ta sytuacja może się zmienić (przynajmniej czasowo), gdy polski rząd podejmie decyzję o czasowym zawieszeniu poboru opłat i całkowitym otwarciu bramek. Premier Donald Tusk zapowiedział, że straty koncesjonariuszy zostaną pokryte z państwowego budżetu. Taka decyzja ma dotyczyć jedynie autostrady A1, bo o innych premier nie wspomniał.

Według projektu, bramki mają być otwarte w sierpniowe weekendy oraz być może także w okresie Wszystkich Świętych, gdy znacznie wzrasta ruch na polskich drogach. Otwarcie bramek zapowiedziano od godz. 16.00 w piątek, a ich zamknięcie o godz. 24.00 w niedzielę. Natomiast 14 sierpnia 2014 r. (długi weekend) bramki zostaną otwarte już w czwartek.

Jak się okazało, system poboru opłat na polskich autostradach został zaplanowany na znacznie mniejsze natężenie ruchu. Według ministra Janusza Piechocińskiego problemem jest dynamika wzrostu ruchu na polskich drogach.

- Autostrady były planowane na ruch o natężeniu około 20 tys. pojazdów na godzinę. W ostatni weekend było ich około 90 tys. Jeżeli w takim szczycie mamy sześć bramek w jedną stronę i trzy w drugą, to widać, że na etapie projektu popełniono błąd

Zapewne docelowym rozwiązaniem jest wprowadzenie winiet lub systemu elektronicznego.