Kierowcy bali się o samochody, których zakup często wiązał się z licznymi wyrzeczeniami i latami ciężkiej pracy. Auta ginęły spod domów, sklepów, z ulic, jak również garaży. W 2000 roku do rąk amatorów cudzej własności trafiło ponad 70 tysięcy samochodów. Każdego dnia znikało więc prawie 200 aut. Media prześcigały się w informowaniu, jak ustrzec się przed złodziejem. Z kolei półki sklepowe uginały się pod ciężarem najprzeróżniejszych alarmów oraz blokad skrzyń biegów i kierownic.

Na szczęście tego typu obrazy przechodzą do przeszłości. Liczba kradzieży samochodów systematycznie spada. Co ważne, nie są to spadki śladowe. W ciągu ostatniej dekady policja odnotowała aż 76-procentowy spadek liczby kradzionych samochodów. To największy spadek wśród wszystkich rodzajów przestępstw.

W ubiegłym roku policja odnotowała 16 915 przypadków kradzieży samochodów, czyli średnio 46 dziennie. Wszystko wskazuje, że w bieżącym roku liczba aut, które trafią w ręce amatorów cudzej własności będzie jeszcze niższa. W ciągu pierwszych siedmiu miesięcy policja została poinformowana o 8898 kradzieżach. To o 715 - czyli o 7,4 proc - mniej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku.

Wzrasta także skuteczność ścigania złodziei samochodowych. Obecnie funkcjonariusze odzyskują 27 proc. skradzionych aut. W 2000 roku udawało się odnaleźć zaledwie 8,9 proc. Policjanci twierdzą, że w porównaniu z innymi krajami Unii Europejskiej zagrożenie kradzieżami pojazdów w Polsce należy do najmniejszych, a wpływ na stan rzeczy miała w dużej mierze praca funkcjonariuszy zajmujących się przestępczością samochodową.

W jaki sposób policja zwalcza przestępczość samochodową?

Skala problemu kradzieży samochodów spowodowała utworzenie w policji wyspecjalizowanych zespołów i wydziałów, które zajmują się wyłącznie zwalczaniem przestępczości samochodowej. Komórki tego typu funkcjonują obecnie we wszystkich komendach wojewódzkich. W ich skład wchodzą policyjni specjaliści od zwalczania przestępczości samochodowej, którzy mają doskonałe rozpoznanie w środowisku złodziei i paserów.

Policjanci skoncentrowali się na rozbijaniu całych grup przestępczych, a nie tropieniem pojedynczych złodziei. Podczas działań operacyjnych funkcjonariusze zbierają materiały dowodowe, które umożliwiają oskarżenie złodziei o działanie w zorganizowanych strukturach przestępczych. Złodziej, który działa w grupie przestępczej często trafia za kratki na kilka lat, a nie kilka miesięcy, co miało miejsce w przypadku wcześniej zatrzymywanych osób.

Funkcjonariusze dokładają starań, by zatrzymywać jednocześnie wielu członków danej grupy. W tej sposób złodzieje samochodów są odcinani od źródła dochodów. Jeszcze kilka lat temu powszechną praktyką było zatrzymywanie pojedynczych członków grup. Reszta kradła dalej, finansując także rodzinę zatrzymanego kompana i jego adwokatów.

W 2009 roku zarzuty za kradzieże samochodów w całym kraju usłyszało 1462 podejrzanych - 1219 dorosłych i 243 nieletnich. Konsekwencją likwidacji całych grup przestępczych było orzekanie przez sądy surowych kar dla przestępców. Trafili oni na wiele lat do więzienia, ponosząc odpowiedzialność nie tylko za kradzieże samochodów, ale także za udział w zorganizowanych grupach przestępczych.

Skutecznym orężem w walce ze złodziejami okazała się nowoczesna technika. Funkcjonariusze coraz częściej używają samochodów-pułapek. Pojazdy zostają zaparkowane w miejscach szczególnie narażonych na działalność przestępców. Samochody-pułapki są wyposażone w zakamuflowane kamery i systemy satelitarnego namierzania, jak również mechanizmy umożliwiające zdalne odcięcie dopływu prądu lub paliwa. W tego typu pułapki wpadło już wielu złodziei. Nie zdając sobie sprawy, że są obserwowani, jechali do tzw. dziupli, gdzie zazwyczaj oprócz złodzieja, zatrzymywano inne osoby zaangażowane w proceder. Zamontowane wewnątrz pojazdu urządzenia pozwalały natomiast na zebranie niepodważalnego materiału dowodowego.

Duży nacisk został położony na wykrywanie oszustw ubezpieczeniowych. Według szacunków policji ponad 33 proc. zgłaszanych przypadków kradzieży samochodów może być fikcyjna. Przestępcy informują ubezpieczalnię oraz policję o fakcie utraty pojazdu, podczas gdy ten został rozmontowany i trafi na rynek w częściach.

Policjanci obawiali się, że otwarcie granic Polski po wejściu do strefy Schengen spowoduje lawinowy wzrost kradzieży samochodów. Na szczęście czarny scenariusz nie sprawdził się. Konsekwentna walka z grupami przestępczymi przynosiła kolejne rezultaty. Owocowała także współpraca międzynarodowa służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo. Część samochodów skradzionych w Polsce, odzyskiwano w krajach strefy Schengen. W ubiegłym roku roku odnotowano 200 takich przypadków. Najwięcej skradzionych aut - 75 - odnaleziono na terenie Niemiec. Z kolei w Polsce są odnajdywane samochody kradzione w krajach strefy Schengen. W ubiegłym roku było 1360 takich przypadków. Dochodzenia wykazały, że 600 samochodów z tej grupy przywieziono z Niemiec. Sprawcami przestępstw w ponad 60 proc. przypadków okazywali się obcokrajowcy.

Otwarcie granic przyniosło jeszcze jedną zmianę. Od 2004 roku używane samochody płyną do Polski szerokim strumieniem. W rekordowym 2008 roku nad Wisłę trafił ponad milion pojazdów z drugiej ręki. Wiek niemal połowy z nich przekraczał 10 lat. Zalanie Polski falą tanich aut sprawiło, że samochód przestał być dobrem luksusowym, a znalezienie kupca na pojazd jest coraz trudniejszym zadaniem, więc zyski z działalności przestępczej topnieją. Policja informuje, że w ostatnich latach zmienia się charakter kradzieży. Auta rzadko zostają sprzedane w całości. Najczęściej trafiają do "dziupli", gdzie są błyskawicznie rozbierane i sprzedawane na części.