• Wszystkie aktualnie sprzedawane diesle są wyposażone w układy selektywnej redukcji katalitycznej (SCR), które wymagają stosowania płynu AdBlue
  • Koszt produkcji AdBlue jest powiązany z cenami gazu ziemnego, a te od miesięcy nieustannie rosną
  • Wielu producentów ogranicza produkcję AdBlue, bo staje się ona nieopłacalna
  • Bez pełnej dostępności AdBlue na stacjach branżę transportową czeka poważny kryzys – nowoczesne diesle bez AdBlue nie pojadą
  • Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onet.pl

Branża transportowa w przypadku kryzysów „obrywa” często jako pierwsza. Dlatego jej przedstawiciele są szczególnie czujni i wcześnie ostrzegają o problemach. Nastroje w branży od wielu miesięcy są fatalne, a powodów ku temu nie brakuje – rosnące w szalonym tempie ceny paliw, brak kierowców ale też i brak towarów do przewożenia na skutek olbrzymich spadków produkcji m.in. w branży motoryzacyjnej. Wygląda na to, że do tego katalogu zmartwień dołączył kolejny: czekające nas problemy z dostępnością AdBlue.

Oczywiście, od wielu lat kwestia AdBlue interesuje nie tylko kierowców ciężarówek, bo przecież większość nowych diesli w osobówkach też już jest wyposażona w układy SCR redukujące emisję tlenków azotu, do których działania niezbędny jest płyn AdBlue. Tyle, że w przypadku samochodów osobowych mówimy – w zależności od rynku o od kilku do kilkunastu proc. pojazdów, natomiast w przypadku ciężarówek używanych do transportu towarów problem dotyczy niemal 100 proc. pojazdów poruszających się po drogach UE. Układów wymagających dolewek AdBlue nie muszą mieć m.in. pojazdy wojskowe czy ratownicze – co zrozumiałe, bo problemy z układami SCR mogą stosunkowo łatwo unieruchomić auto.

Dlaczego brakuje AdBlue? Wszystko przez ceny gazu ziemnego.

No dobrze – wróćmy jednak do początku: skąd w ogóle pomysł, że AdBlue może zabraknąć i dlaczego w ostatnich tygodniach ceny tego dodatku tak bardzo wzrosły? Przecież przez lata nie było z dostępnością AdBlue problemów. Tu wytłumaczenie jest proste – winne są niespotykane dotąd podwyżki cen gazu ziemnego. Półproduktem potrzebnym do wytwarzania AdBlue jest amoniak, z kolei do produkcji amoniaku na skalę przemysłową niezbędny jest metan – czyli właśnie gaz ziemny. Do wyprodukowania jednego litra AdBlue potrzeba ok. 1 kg gazu ziemnego. Tymczasem tylko w okresie od stycznia do września 2021 europejskie ceny gazu ziemnego wzrosły o ponad 170 proc. i nic na razie nie zapowiada końca tych podwyżek – analitycy wręcz ostrzegają, że w 2022 roku, szczególnie jeśli zima będzie mroźna, przez co popyt na gaz dodatkowo wzrośnie, to ceny dalej będą rosły w zastraszającym tempie.

Efekt podwyżek cen gazu ziemnego jest taki, że najwięksi europejscy producenci AdBlue ograniczają lub wręcz wstrzymują produkcję tego poszukiwanego dodatku. Wielu dostawców realizuje tylko wcześniej zakontraktowane dostawy, a firmy z branży paliwowej usiłują robić zapasy – co oczywiście sprawia, że sytuacja na rynku staje się coraz bardziej napięta. Przedstawiciele branży transportowej, ale też i paliwowej apelują o wspólne, europejskie rozwiązania, bo bez nich branży transportowej, a wraz z nią niemal całej uzależnionej od transportu dóbr gospodarce grożą kolejne problemy. Na niektórych rynkach już teraz zapowiadane są obostrzenia dotyczące zakupów AdBlue, mające zapobiegać spekulacjom czy wykupieniu wszystkich zapasów.

Polska Grupa Azoty ograniczenia produkcji nie zapowiada, ale podwyżki cen są nieuniknione.

Co się stanie, jeśli zabraknie AdBlue w aucie?

Zgodnie z europejskimi przepisami homologacyjnymi, pojazdy wyposażone w układy selektywnej redukcji katalitycznej SCR, wykorzystujące AdBlue do redukcji emisji tlenków azotu, muszą być tak skonstruowane, żeby nie dało się ich używać bez AdBlue w układzie. Niezależnie od tego, czy mamy do czynienia z ciężarówką czy z autem osobowym, komputer pokładowy ze znacznym wyprzedzeniem informuje, że konieczne jest uzupełnienie płynu. Jeśli kierowca ignoruje pierwsze komunikaty, system ostrzega, że np. po 2400 km bez uzupełnieniu płynu, ponowne uruchomienie silnika nie będzie możliwe. Oczywiście, zasięg na danym zapasie AdBlue jest jedynie szacunkowy – bo zużycie tego płynu zależy w dużej mierze od warunków jazdy. Jeśli AdBlue zabraknie w czasie jazdy, silnik przejdzie w tryb awaryjny, ale przy bardzo ograniczonych osiągach będzie można kontynuować jazdę. Problem pojawi się jednak po wyłączeniu silnika – elektronika uniemożliwi jego ponowne uruchomienie.

Ile AdBlue zużywają auta?

To zależy od warunków jazdy, konfiguracji układu i od tego, jaką normę emisji spalin spełnia auto. Z reguły zużycie AdBlue stanowi od 1-2 do ok. 10 proc. zużycia oleju napędowego. W wielu dieslach z "oszukańczym" oprogramowaniem zużycie AdBlue było nieproporcjonalnie niskie, kilkulitrowy zbiornik wystarczał na kilkadziesiąt tysięcy kilometrów jazdy – po akcjach przywoławczych i wgraniu oprogramowania, które rzeczywiście wymuszało działanie układu oczyszczania spalin zużycie rosło.

Czy da się obejść system oczyszczania spalin?

Oczywiście, ale to nielegalne i w nowych autach już nie takie łatwe. Sam silnik do poprawnej pracy AdBlue nie potrzebuje – dodatek wtryskiwany jest dopiero do wydechu. Rynek usług odłączania układów AdBlue jest naprawdę olbrzymi, bo w niektórych warunkach sprawiają one masę problemów. Nie brakuje firm montujących specjalne emulatory czy modyfikujących oprogramowanie sterowników tak, żeby silnik nie domagał się ekologicznego dodatku. Kombinującym przewoźnikom chodzi często nie tylko o unikanie dodatkowych wydatków na AdBlue (tym bardziej, że dotychczas płyn sprzedawany w ilościach hurtowych nie był drogi), ale też m.in. o to, że układy SCR np. zimą potrafią sprawiać poważne problemy.

AdBlue - układ da się wyłączyć, ale to nielegalne

AdBlue to roztwór mocznika, którego dwie trzecie stanowi woda. Preparat zamarza już przy ok. minus 11 stopni Celsjusza, więc aby układ działał zimą, musi być podgrzewany. Jako że AdBlue to substancja przyspieszająca korozję, większość elementów układu musi być wykonana z tworzyw sztucznych. W dodatku, jeśli AdBlue zamarznie, to nawet po podgrzaniu nie wraca całkowicie do stanu wyjściowego: proces krystalizacji w praktyce nie jest w pełni odwracalny, dlatego w zbiornikach zbierają się kryształki mocznika, a sam płyn ma mniejsze stężenie aktywnego związku, przez co staje jeszcze bardziej podatny na zamarzanie. Wytrącające się kryształki mogą uszkadzać podzespoły układu.

Żeby kierowcy masowo nie pozbywali się układów SCR ze swoich aut, ich działanie jest monitorowane przez elektronikę pokładową, która w nowych modelach ma też funkcję raportowania danych do producentów. Dodatkowo służby kontrolujące ciężarówki (policja, różnego typu inspekcje) wyposażone są w sprzęt pozwalający na diagnostykę układu na drodze – trwa wojna między twórcami "obejść", a kontrolującymi.

Służby kontrolują, czy w zbiornikach znajduje się AdBlue i czy układ działa Foto: Auto Bild
Służby kontrolują, czy w zbiornikach znajduje się AdBlue i czy układ działa

Czy warto kupić zapas AdBlue?

Z przechowywaniem zapasu AdBlue sprawa nie jest wcale taka łatwa. Na pewno nie należy tego robić, jeśli zapasową bańkę z płynem zamierzamy wozić w bagażniku, albo np. przechowywać na balkonie. AdBlue źle znosi zmiany temperatur, niskie temperatury i działanie promieni UV. Płyn można przechowywać w ciemnym miejscu, przy umiarkowanej temperaturze – w takich warunkach ryzyko, że już w opakowaniu wytrącą się z niego kryształy mocznika, będzie minimalne.

Zbyt małej dolewki AdBlue układ może nie odnotować. Foto: archiwum / Auto Świat
Zbyt małej dolewki AdBlue układ może nie odnotować.

Jak uzupełniać poziom AdBlue w aucie?

Ciężarówki mają zbiorniki o pojemności od kilkudziesięciu do nawet ponad 100 l Adblue – płyn nalewa się do nich z dystrybutorów na stacjach albo z dużych beczek. Na stacjach i w sklepach motoryzacyjnych kupić można też mniejsze opakowania, np. 1-litrowe, ale też 5-10-20 litrowe. Im mniejsze opakowanie, tym cena za litr oczywiście większa, a różnice bywają gigantyczne. Z małymi opakowaniami problem jest też taki, że elektronika pokładowa z reguły nie odnotowuje małej dolewki rzędu 1-2 litrów – nawet po dolewce możemy wciąż dostawać monity o tym, że płynu w układzie jest za mało, a w skrajnym przypadku może dojść do zablokowania możliwości rozruchu, nawet w sytuacji, kiedy w zbiorniku jest jeszcze sporo płynu. W wielu modelach komputer informuje, jaka jest minimalna i maksymalna ilość płynu, którą można dolać do zbiornika. Uwaga! W wielu modelach próba uzupełnienia płynu przy pracującym silniku kończy się poważną awarią układu.

Ładowanie formularza...