• Na stacjach paliw mamy tajemnicze awarie lub po prostu brakuje paliwa. Niektórzy kierowcy mają problemy z uzupełnieniem paliwa
  • Kierowcy szukają sposobu na te braki, tankując dodatkowe kanistry, ale jest prostszy sposób, by zapomnieć o problemach
  • Ci, którzy już zastosowali te zasady, nie muszą tak bardzo się martwić o brak możliwości zatankowania

Jazda od dystrybutora do dystrybutora i poszukiwanie paliwa stało się rzeczywistością w Polsce. Kierowcy przyzwyczajeni, że jadą na stację i tankują paliwo, dziś często trafiają na "awarię dystrybutora" i odjeżdżają na dalsze poszukiwania.

Kierowcy jednak stosują kilka sztuczek, które pozwalają na to, by nie martwić się problemami na stacjach, ale nie tracić przy tym zasięgu. Nie chodzi więc o odstawienie samochodu na parking i używanie innych środków transportu.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo:

Awaria dystrybutora? I tak jedź na stację paliw

Paradoksalnie prostą rzeczą, jaką można zrobić, by paliwo oszczędzić, jest pojechanie na stację paliw. Nie chodzi jednak o tankowanie, a o skorygowanie ciśnienia w oponach. Ma ono bardzo duży wpływ na opory toczenia, a one na spalanie — im większe ciśnienie, tym mniejsze opory, choć także mniejsza przyczepność i obniżony komfort jazdy. Jednak w każdym samochodzie powinna znajdować się informacja na temat prawidłowego ciśnienia w oponach w zależności od obciążenia i najlepiej się tego trzymać.

Na wzrost spalania wpływ ma także obciążenie. Ciężkie rzeczy w bagażniku powodują wzrost zużycia paliwa, przez dodatkowe opory. Jeśli więc masz coś w bagażniku, czego wozić nie musisz – wyjmij je.

Ciśnienie w oponach Foto: Polski Związek Przemysłu Oponiarskiego / Auto Świat
Ciśnienie w oponach

Wykorzystuj potencjał silnika, by zapomnieć stacjach benzynowych

Obserwacja drogi i ruchu jest bardzo istotna w kontekście oszczędzania paliwa, dlatego utrzymuj większy odstęp od poprzedzającego auta — to lepsze pod kątem bezpieczeństwa, ale także oszczędności. Wtedy, zamiast mocnego hamowania można puścić gaz, by auto wyhamowało silnikiem.

Podobnie jest, gdy widzimy z daleka czerwone światło. Zamiast dojeżdżać i hamować, lepiej puścić gaz na biegu. Samochód będzie hamował silnikiem, a użycie hamulca będzie ostatnią fazą, gdy będziemy bardzo blisko sygnalizacji.

W przypadku dojeżdżania do sygnalizacji można jeszcze wrzucić luz i toczyć się bez oporów pochodzących z silnika i hamulców. To dobry sposób, jeśli jesteśmy pewni, że nie będzie trzeba hamować — wtedy rozpędzanie do żądanej prędkości będzie trwało krócej, więc zużycie paliwa spadnie.

Sygnalizacja świetlna Foto: Monticello / Shutterstock
Sygnalizacja świetlna

Gaz można dawkować

Kiedyś jazda na niskich obrotach była nie do pomyślenia. Nowsze samochody są jednak do tego przystosowane, a podróżowanie z prędkością 50 km/h przy 1200-1300 obr./min jest dozwolone przez producenta (przynajmniej teoretycznie). Nowoczesne automatyczne skrzynie biegów są nawet zaprogramowane, by takie obroty utrzymywać — to obniża spalanie.

Uwaga! Przyspieszanie z tak niskich obrotów silnika jest szkodliwe. Zadanie dużego obciążenia w takich warunkach wpływa na trwałość wielu elementów układu napędowego, dlatego, zanim zaczniesz przyspieszać, zredukuj bieg.

Nie warto też wciskać pedału gazu do oporu. W warunkach miejskich wykorzystanie pełnego potencjału silnika z reguły nie jest potrzebne i nie jest efektywne. Lepiej rozpędzać się spokojnie i jednostajnie, by sprawnie się dołączyć do ruchu i w nim uczestniczyć. Pełny potencjał silnika zostawmy dla sytuacji, w których naprawdę jest potrzebny.

Niskie obroty mogą dać niższe spalanie
Niskie obroty mogą dać niższe spalanie

Czekanie na nagrzanie wnętrza to marnotrawstwo paliwa

Przy chłodnych dniach, które nadchodzą, warto też wspomnieć, by nie nagrzewać samochodu na postoju. Wówczas silnik nie dość, że będzie się grzał wolniej, niż podczas jazdy, to zużyje sporo paliwa, pracując bez osiągnięcia odpowiedniej temperatury pracy. By szybko nagrzać auto, ruszaj po kilku sekundach od uruchomienia silnika, ale w pierwszym momencie ustaw niską temperaturę klimatyzacji i w miarę możliwości włącz podgrzewanie siedzeń i kierownicy. Ciepło do wnętrza jest pobierane od silnika, zatem, jeśli od razu ustawimy, by gorące powietrze płynęło do kabiny, to nie dość, że go nie dostaniemy, to będziemy czekali na nie dłużej.

Nie ma co od razu po uruchomieniu ustawiać wysokiej temperatury. Silnik nagrzeje się wolniej, a w kabinie będzie dłużej zimno Foto: Igor Kohutnicki / Auto Świat
Nie ma co od razu po uruchomieniu ustawiać wysokiej temperatury. Silnik nagrzeje się wolniej, a w kabinie będzie dłużej zimno

Oczywiście noga z gazu

Warto też przypomnieć, że prędkości powyżej 50 km/h z reguły powodują wyższe spalanie. Dobrą zasadą jest więc po prostu zwolnić. Szczególnie w mieście szybsza jazda często nie przekłada się na szybsze dotarcie do celu. Nie namawiamy do snucia się po drodze, ale może warto zdjąć nogę z gazu, wtedy w zbiorniku zostanie więcej paliwa i nie narazimy się na duże mandaty.